Rozdział 30

5.3K 222 24
                                    

Rose POV

Luke od kilku dni zachowuję się trochę dziwnie. Cały czas chodzi taki spięty i zamyślony. Próbowałam coś z niego wyciągnąć, ale zbył mnie mówiąc, że wszystko jest w porządku. Z resztą reszta zespołu też wydawała mi się jakaś dziwna. Za każdym razem gdy wchodziłam do pokoju w trakcie ich rozmowy, ci od razu milknęli. Nie wiem czy coś się stało i nie chcą bym się o tym dowiedziała czy ja coś zrobiłam złego i starają się udawać, że wszystko jest ok. Zaczynało mnie to już wszystko męczyć. Nawet teraz gdy jesteśmy w tourbusie ( nie wiem czy dobrze napisałam ) siedzę sama i słucham muzyki, a pozostali są razem i super się bawią. Nie powiem, że mnie to nie boli. Westchnęłam zrezygnowana i wyjęłam słuchawki z uszu. Zaczynało mi się robić nie dobrze i musiałam odetchnąć świeżym powietrzem, dlatego ruszyłam do kierowcy, żeby spytać się za ile będzie jakiś postój. Niestety żeby tam dotrzeć musiałam minąć moich przyjaciół, którzy gdy tylko mnie zobaczyli, zamilkli. Znowu.

- Coś się stało, kochanie? - spytał Luke.

- Nie, chciałam się spytać kierowcy za ile zrobimy jakiś postój.

- Za 15 min - powiedział Ashton.

- Mama! - usłyszałam wołanie Dylan'a i dopiero teraz zauważyłam, że siedzi na kolanach Sam.

Podeszłam do nich  i wzięłam synka na ręce, po czym pocałowałam go w czółko.

- Mogę z wami posiedzieć? - spytałam i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to zmieszanie Luke'a.

- Ymm... jasne - odpowiedział niepewnie Mike, a ja usiadłam obok Hemmo.

Kątem oka zauważyłam jak zaciska pięści pod stołem.

- To o czym gadaliście zanim przyszłam? - spytałam, a reszta wyraźnie się spięła i spojrzała się z obawą na mojego chłopaka.

- O niczym ważnym - warknął, a ja lekko wzdrygnęłam się na jego głos.

Nigdy nie był w stosunku do mnie taki oschły. Przez następne kilka minut siedzieliśmy w ciszy i wymienialiśmy spojrzenia, a raczej reszta unikała mojego wzroku. Nie wytrzymałam. Odłożyłam Dylan'a na krzesło obok i gwałtownie wstałam, po czym ruszyłam w stronę swojego łóżka. Skoro oni mają zamiar mnie olewać to ja ich też. Długo jednak nie poleżałam, bo już po chwili okazało się, że mamy postój. Widząc, że Luke wziął naszego syna, szybko wyszłam z tourbusa i skierowałam się na stacje, by się załatwić. Wiem, że w autokarze mamy toaletę, ale nie uśmiecha mi się trzymać wszystkiego, bym się nie wywaliła. Gdy załatwiłam swoje potrzeby, wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam od razu do tourbusa z nadzieją, że nikogo tam nie będzie. Gdy tylko weszłam na schodki usłyszałam czyjeś przyciszone głosy. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to Luke, Sam i Mike. Wiem, że nie powinnam, ale przysunęłam się bliżej i zaczęłam ich podsłuchiwać.

- Zrozum wreszcie, że ją to rani - warknęła Sam.

- Ogarnij się w końcu i powiedz jej to - westchnął Mike.

O kim oni mówili?

- A co jeżeli ją stracę? - spytał Hemmo, a w jego głosie słychać było smutek.

- Ona cię kocha - powiedziała z pewnością moja przyjaciółka.

O czym oni mówili? Może Luke zrobił coś złego i bał się, że mu nie wybaczę? Ale nie ma takiej rzeczy chyba, że... nie... nie mógłby...

- Rose? - usłyszałam za sobą głos Irwin'a przez co podskoczyłam ze strachu.

Oczywiście jak to ja, nie może obejść się bez żadnego urazu. Odwracając się szybko do chłopak nie zauważyłam, że stoję na końcu schodka i ześlizgnęła mi się noga przez co poleciałam na ziemię. Odruchowo złapałam się za brzuch, by obronić mojego maluszka i z hukiem upadłam prosto na rękę.

Stracona MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz