Rozdział 4

208 5 0
                                    


- Powie mi ktoś co tu się do cholery jasnej odpierdala? - wykrzyczałam.

- Cii, damą nie wypada przeklinać - upomniał mnie, któryś z chłopaków.

- Czy ja ci wyglądam na damę?

- Szczerze to nie, ale nie należy oceniać ludzi po wyglądzie.

- Mogę was zapewnić, że mój charakter jest adekwatny do mojego wyglądu. Z pewnością nie jestem grzeczną dziewczynką.

- Zobaczymy, kochanie.

- Co wy macie z tymi przezwiskami?

- Może lubimy ich używać?

- Cokolwiek - mruknęłam i usiadłam wygodniej w fotelu. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że w lesie. Niby staliśmy pod jakimś domem, ale mimo wszystko trochę się bałam. W końcu byłam na jakimś odludziu z pięcioma młodymi mężczyznami. Po chwili wszyscy oprócz mnie i kierowcy wysiedli z samochodu.

- Księżniczka potrzebuje specjalnego zaproszenia? 

- Tak, poproszę - zakpiłam - Jeszcze mnie zgwałcicie w tym lesie i co?

- O to się nie martw, nie potrzeba nam do tego lasu.  Teraz wyłaź albo wyciągnę cię siłą - stwierdziłam, że nie ma sensu dalej się z nimi kłócić dlatego wysiadłam z samochodu.

- Już zadowoleni?

- Oczywiście skarbie a teraz idziemy -  któryś z nich złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć za sobą.

- Umiem chodzić, nie musisz mnie ciągać.

- Nie denerwuj się tak księżniczko.

- Nazywam się Hope moglibyście mówić mi po imieniu?

- Wiemy ale nie - odpowiedzieli równo.

- Zajebiście

- Mówiłem ci coś o przeklinaniu - warknął. Nie odezwałam się już więcej i dałam się zaprowadzić do domu, a raczej willi, bo był to ogromny,  budynek. Po wejściu przez drzwi znaleźliśmy się w przestronnym, dobrze urządzonym holu. Chłopaki ściągnęli buty, dlatego zrobiłam to samo, po czym przeszliśmy do salonu.

- Powie mi ktoś w końcu o co tu chodzi?

- Może kiedyś się dowiesz. Tymczasem nie wychodzisz stąd bez naszej zgody.

- Czyli jestem więźniem? - spytałam pół żartem, pół serio.

- Trochę tak - przyznał.

- Super.

- Jak będziesz grzeczna to nie będzie tak źle.

- Zajebiście. Moglibyście się chociaż przedstawić?

- Oczywiście księżniczko ten blondyn to Niall, ten obok z loczkami to Harry, z mojej prawej Louis, a z lewej Liam a ja jestem Zayn.

- Dziękuje - prychnęłam - i tak nie zapamiętam - chciałam odejść ale nie bardzo wiedziałam gdzie, dlatego zostałam w tym samym miejscu.

- Chodź księżniczko pokaże ci miejsce w którym będziesz spać - powiedział po czym wszedł po schodach na górę. Nie mając wyboru ruszyłam za nim.

- Mógłbyś mi mówić po imieniu?

- Już ci mówiłem, że nie.

- Czyli już zostanę księżniczką?

- Tak - wzruszył obojętnie ramionami - Proszę - otworzył drzwi i poczekał aż przez nie przejdę po czym zrobił to samo.

- Czyj to pokój? - wiedziałam, ze nie stał on pusty, po zdjęciach na pułkach, rysunkach na ścianach i rozrzuconych wszędzie ubraniach. 

- Mój.

- To gdzie ty będziesz spał?

- Z tobą, księżniczko. Jak będziesz grzeczna to dostaniesz własny pokój, jak na razie śpisz ze mną - oznajmił nie wzruszony.

- Super.

- Mówiłaś coś?

- Tylko, że bardzo się cieszę, że mogę mieszkać w jednym pokoju z człowiekiem, który właściwie mnie porwał.

- Uwierz księżniczko, że mogło być gorzej. Zawsze możemy zamknąć cię w piwnicy.

- Zawsze o tym marzyłam, dzięki - prychnęłam.

- Nie będzie tak źle, tylko się zachowuj.

- Oczywiście, mogę teraz iść się wykąpać?

- Jasne, tylko zaczekaj znajdę ci jakieś ubrania - stwierdził po czym podszedł do szafy i zaczął w niej czegoś szukać - Proszę będą trochę za duże, ale powinnaś dać radę- podał mi koszulkę i bokserki.

- Dziękuję

-Tam masz łazienkę - wskazał na drzwi znajdujące się w pokoju - powinnaś znaleźć jakiś żel i szampon, co prawda będzie męski ale nic innego ci nie znajdę.



It can always be worseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz