Rozdział 6

164 4 0
                                    


Rano obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Chciałam spać dalej, dlatego odwróciłam się od drażniącego mnie światła. Niestety mój plan nie wypalił ponieważ ktoś do mnie podszedł.

- Wstajemy księżniczko - po tym określeniu wiedziałam, że to Zayn.

- Odwal się i daj mi spać - zamknęłam oczy i udawałam, że go tu nie ma.

- Nie ma tak - ściągnął ze mnie koc przez co zrobiło mi się zimno - Wstawaj.

- Już - podniosłam się z podłogi i stanęłam przed nim - wstałam. Zadowolony?

- Bardzo a teraz idziemy zjeść śniadanie - oznajmił i nie pozwalając mi się nawet ubrać  złapał za rękę ii sprowadził na dół.

- Cześć chłopaki - przywitał się z osobami siedzącymi w salonie.

- Cześć Zayn, cześć Hope - powiedzieli równocześnie.

- Wow - wydusiłam na co wszyscy spojrzeli na mnie zaciekawieni - Pierwszy raz użyliście mojego imienia a nie jakiegoś durnego przezwiska.

- Nie przyzwyczajaj się księżniczko - szepnął mi na ucho Zayn.

- A ty co Malik już ją zaliczyłeś? - zapytał blondyn na co wszyscy się zaśmiali. Powinnam być zniesmaczona i zawstydzona ale normalna to ja nie jestem dlatego zaczęłam się śmiać.

- No co ty. Nawet w jednym łóżku nie spaliśmy - wyjaśnił nie zbyt z tego zadowolony.

- Nie pierdol wyrzuciła cię z łóżka?

- Bez przesady, aż tak miły to nie jestem.

- Wiecie, że wciąż tu jestem? - przerwałam ich wymianę zdań.

- Wiemy. Tak z ciekawości gdzie spałaś?

- To chyba nie jest twoja sprawa.... - zawahałam się ponieważ nie pamiętałam jak on ma na imię.

- Niall - podpowiedział.

- No przecież wiem - zaśmiałam się - To ty jesteś tym chłopakiem który zapukał do drzwi a jak mnie  zobaczył to uciekł - rzuciłam oskarżycielsko. 

- To oni mi kazali- skazał na swoich towarzyszy.

- Musieliśmy się upewnić, że to ty - wyjaśnił chłopak z burzą loków.

- Bo wiesz głupio by było porwać nie tą dziewczynę - dopowiedział szatyn, który siedział obok niego. 

- Skończmy tą dyskusję i dajcie mi jeść.

- Już idziemy księżniczko - Zayn wszedł do kuchni ciągnąc mnie ze sobą - Siadaj - rozkazał, wskazując na krzesło stojące przy wyspie po czym podszedł do lodówki i wyciągnął z niej produkty potrzebne do przygotowania posiłku.

- Wiesz, że mogę sobie sama zrobić śniadanie.

- Cicho - syknął - Chciałem być miły, a ty narzekasz.

- Dobra przepraszam, już się nie odzywam - następne kilka minut spędziliśmy w ciszy. Zayn smażył naleśniki a ja wyciągnęłam z lodówki owoce, pokroiłam je, wrzuciłam do miski i razem z bitą śmietaną postawiłam na stole.  

- Proszę - siadając na przeciwko mnie postawił na stole trzy talerze z czego jeden był z naleśnikami. Pozostałe dwa położył przed nami.

- Dziękuję -  nałożyłam sobie naleśnika razem z dodatkami i zaczęłam go jeść.

- Smacznego - wydusił chłopak przez śmiech, który wywołałam wpychając do ust naleśnika.

- Nie śmiej się to nie moja wina, że jestem głodna.

- Oczywiście, księżniczko - resztę posiłku spędziliśmy w ciszy.

- Robimy dzisiaj coś konkretnego?

- Co byś chciała robić? - uśmiechnął się łobuzersko i znacząco uniósł brew.

- Na pewno nie to o czym myślisz zboczeńcu.

- Wcale nie myślałem o żadnej z tych rzeczy, a już na pewno nie z tobą.

- Jak sobie chcesz - mruknęłam obojętnie. Zgodziłabym się z nim gdybym nie widziała tego jak na mnie patrzy. 

- Właściwie to chciałem pojechać po twoje rzeczy chyba, że jednak zmieniłaś zdanie i  proponujesz coś innego - znowu znacząco poruszał brwiami.

- Jedziemy.

- To idź się ubrać księżniczko, poczekam tu na ciebie.

It can always be worseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz