Zobaczyłam Zayn'a, ale nie to mnie najbardziej zdziwiło raczej to co trzymał w rękach, mianowicie bukiet kwiatów. Normalnie bym to skomentowała tylko, że po naszej ostatniej kłótni nasze stosunki pogorszyły się i panowała napięta atmosfera. Z tego powodu przeszłam obok niego obojętnie, nie odzywając się nawet słowem.
- Hope chciałem cię przeprosić.
- Za co? - nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i złapał za rękę, którą od razu starałam się wyszarpnąć. Niestety nie udało mi się to ponieważ był silniejszy.
- Za to - podwinął rękawy mojej bluzki i wskazał na już sine ślady na moich nadgarstkach.
- Nic się nie stało - poprawiłam rękawy tak żeby nie było widać fioletowych odcisków jego palców.
- Stało się. Nie powinienem był tak postąpić i za to cię przepraszam.
- Mówiłam ci już, że nic nie szkodzi przecież jestem nikim.
- Nie mów tak jesteś bardzo wartościową osobą.
- Daj spokój i nie wciskaj mi kłamstw. Mój ojczym zapłacił wam, żebyście mnie porwali a matka się temu nie sprzeciwiła to chyba o czymś świadczy.
- Masz racje udowadnia to, że są naprawdę beznadziejnymi rodzicami. Czekaj powiedziałaś ojczym on nie jest twoim biologicznym ojcem?
- No tak, to nie Eric jest dawcą plemnika, z którego powstałam - po tym stwierdzeniu usłyszałam tylko głośny śmiech.
- W każdym razie jeszcze raz przepraszam. Wybaczysz mi?
- Myślę, że kiedyś na pewno.
- Chociaż tyle. Zapomniałem, to dla ciebie - wręczył mi bukiet białych róż.
- Dziękuję - powiedziałam przyjmując prezent - ale wolałabym czarne.
- Dlaczego?
- Bo byłyby w kolorze mojej duszy.
- Co ty masz ostatnio tak czarny humor?
- Tak jakoś - stwierdziłam chcąc opuścić pokój.
- Dokąd się wybierasz?
- Po wazon.
- Zaczekaj przyniosę ci - spojrzałam zdziwiona jego nagłą dobrocią - i tak byś go nie znalazła - stwierdzi obojętnie, wzruszając ramionami po czym opuścił pomieszczenie. Po chwili wrócił z wspomnianym naczyniem.
- Wody też nalałeś?
- Tak, nie jestem idiotą.
- No nie wiem.
- Ty się ostatnio strasznie wredna zrobiłaś.
- Z kim przystajesz. takim się stajesz. A tak naprawdę to od zawsze jestem wredna ty mnie po prostu nie znałeś.
- Możliwe, ale zawsze mogę cię poznać, dogłębnie.
- To zabrzmiało dwuznacznie.
- Może miało - stwierdził głupio się uśmiechając.
- O tym możesz tylko pomarzyć - odpowiedziałam mu również uśmiechem tylko, że złośliwym.
- Jeszcze zobaczymy.
- Dobra skończmy ten temat.
- No to teraz idź się umyć i spać.
- Jest ósma wieczorem a ja nie mam dziesięciu lat.
- No dobra jak będziesz grzeczna to obejrzymy jeszcze jakiś film.
- Nie jestem dzieckiem.
- No dobra, już się tak nie złość - podniósł ręce w geście obronnym - To co idziesz do łazienki czy mam cię tam zaprowadzić? Mogę ci też pomóc się umyć - znacząco uniósł brwi.
- Nie dziękuję, poradzę sobie sama.
- Jesteś pewna? - spytał kiedy wyciągałam ubrania do spania.
- Tak - krzyknęłam wchodząc do łazienki. Od razu zakluczyłam drzwi by nie przyszło mu do głowy tu wejść. Szybko wykonałam wszystkie czynności od umycia się przez zmycie makijaż i umycie zębów aż do rozczesania włosów. Po tym opuściłam pomieszczenie.
- To jaki film oglądamy? - spytałam, kładąc się na łóżko obok chłopaka.
- Obecność - odpowiedział włączając film. Nawet nie pamiętam, w którym momencie zasnęłam.

CZYTASZ
It can always be worse
Teen FictionHistoria młodej, czerwonowłosej kobiety Hope Hell, która skrywa tajemnice o jakich ci się nie śniło.