Rozdział 22

102 4 0
                                    

- Wstajemy księżniczko - usłyszałam głos, przez który się obudziłam.

- Która godzina?

- 7:00.

- Dlaczego ty zawsze musisz budzić mnie tak wcześnie?

- Bo masz dzisiaj dużo zadań do zrobienia i szkoda by było marnować czas na spanie. 

- Jesteś okrutny.

- Wiem a teraz wstawaj i ubieraj się chyba, że wolisz żebym ja to zrobił- znacząco poruszał brwiami. 

- To ja już wstaje - mruknęłam nie chętnie wstając z łóżka. 

- Masz dziesięć minut potem tu wracam. Jak nie będziesz gotowa to wyniosę cię tak jak jesteś - oznajmił po czym wyszedł. Jak zawsze musiałam się mu podporządkować, dlatego wstałam i podeszłam do szafy. Po chwili zastanowienia postanowiłam ubrać szary dresowy crop top z długim rękawem i wykonane z tego samego materiału jasnobrązowe spodnie. Weszłam jeszcze do łazienki by wykonać mój codzienny makijaż składający się z czarnych kresek na powiekach oraz ciemnej szminki. Założyłam soczewki i byłam gotowa. 

- Mogę wejść? - usłyszałam krzyk Zayn'a, kiedy opuszczałam pomieszczenie.

- Tak, oczywiście - prychnęłam sarkastycznie gdy nie czekając na moje pozwolenie znalazł się w pokoju - A jakbym była nago?

- Liczyłem na to - przyznał za co dostał w tył głowy - Nie pozwalaj sobie na za dużo - złapał mnie za nadgarstek i odciągnął od siebie moją rękę, wcale nie robiąc tego delikatnie -  Uważaj na to co robisz. Nie jestem twoim znajomym, żebyś mogła się tak zachowywać - warknął, puszczając moją rękę, na której zapewne zostanie ślad - Zejdź na dół - rozkazał po czym wyszedł. Nie chciałam go bardziej zezłościć, dlatego od razu wykonałam jego żądanie. 

- Jesteś w końcu - westchnął Liam kiedy zobaczył mnie na schodach. 

- Czyli dzisiaj to ty mnie męczysz?

- Fizycznie tak, psychicznie niekoniecznie.

- No to chodźmy już - zaproponowałam, wchodząc do korytarza by założyć czarne sportowe buty i w tym samym kolorze czapkę.

- Jak zobaczysz co dla ciebie przygotowałem to nie będziesz taka chętna - zaśmiał się, kiedy zakładał swoje obuwie. Chwilę później staliśmy na zewnątrz. Zdziwiłam się kiedy chłopak zaczął biec w tylko sobie znanym kierunku. 

- Na co czekasz? Dawaj - krzyknął za mną. Zatrzymał się, żebym mogła go dogonić, kiedy to zrobiłam wrócił do biegu - To jak domyślasz się już co dla ciebie przygotowałem?

- Zamierzasz wymęczyć mnie fizycznie?

- Raczej sprawdzić twoją kondycję, ale jak wolisz - uśmiechnął się. Wydawał się być bardzo pozytywną i miłą osobą w porównaniu do innych chłopaków, z którymi zmuszona jestem przebywać od kilku dni - Jakieś dwa kilometry stąd jest ładna polana, na której moglibyśmy poćwiczyć. Myślisz, że dasz radę tam dobiec? - przerwał moje rozmyślania.

- Bez problemu - w tym momencie w myślach podziękowałam Alex'owi za to, że zmusił mnie do chodzenia ze sobą na siłownię.

Po kilkunastu minutach spokojnego truchtu znaleźliśmy się w miejscu, o którym mówił chłopak. To była na prawdę ładna mała polanka w  środku lasu, niestety nie miałam czasu dokładniej się jej przyjrzeć, ponieważ obok mnie pojawił się chłopak. 

- No to co zaczynamy - uśmiechnął się Liam, zaczynając pokazywać mi ćwiczenia, które musiałam za nim powtarzać. 

Po kilku godzinach? Właściwie to nie mam pojęcia ile czasu tu spędziliśmy. Natomiast wiedziałam, że jestem wyczerpana, i że jutro będą  bolały mnie wszystkie mięśnie. Nieważne grunt, że teraz możemy już wracać. Od razu po przyjściu do "domu" poszłam do "mojego pokoju" by wziąć prysznic i pójść spać. Co oczywiście mi się nie udało. 



It can always be worseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz