- Hope wychodzę - krzyknęła z dołu matka. Nie odpowiedziałam jej, nie obchodziło mnie to, że wychodzi gdzieś ze swoim "mężem". Nie dość, że z nim mieszka, przez co ja też musiałam się do niego wprowadzić, to jeszcze co chwilę wychodzą na jakieś randki. Nie żeby mi to przeszkadzało, im mniej czasu spędzają w domu tym lepiej dla mnie. Jednak akurat dzisiaj nie chciało mi się nigdzie wychodzić, ale też nie uśmiechało mi się siedzenie samej w domu, dlatego postanowiłam zadzwonić do mojego najlepszego przyjaciela.
- Witaj Alexandrze, masz dzisiaj czas, żeby odwiedzić me zacne progi? - odezwałam się udając poważną, w rzeczywistości jednak powstrzymywałam śmiech.
-Oczywiście Hope przybędę do Ciebie jak najszybciej - odpowiedział tym samym tonem - A tak w ogóle to ile razy ci już powtarzałem, żebyś nie nazywała mnie Alexandrem? - zapytał już normalnie.
- Pewnie dużo, ale lubię Cię tak nazywać - stwierdziłam a nie otrzymując odpowiedzi rozłączyłam się. Nie musiałam długo czekać by usłyszeć dzwonek do drzwi. Od razu podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Ku mojemu zdziwieniu nie zobaczyłam za nimi mojego przyjaciela a jakiegoś nieznanego mi blondyna, który zaraz po tym jak mnie zobaczył odwrócił się i odszedł.O co mu chodziło? Nie mam pojęcia przecież nie wyglądam jak potwór. Dla pewności spojrzałam w lustro i mogę stwierdzić, ze wyglądam przyzwoicie i na pewno nie tak źle by się przestraszyć. To było dziwnie. Nie miałam czasu się nad tym zastanowić ponieważ do domu wszedł Alex.
- Hej Hope - krzyknął na wejściu - Ej mała coś się stało? - spytał kiedy mu nie odpowiedziałam na przywitanie. Pokręciłam tylko głową i streściłam mu historię z przed chwili.
- Nic się nie stało, po prostu to było dziwne dlatego tak zareagowałam - dodałam na koniec.
- Spokojnie pewnie pomylił domy - stwierdził po czym pociągnął mnie do salonu - Teraz, żebyś mogła o tym zapomnieć wybierz film a ja pójdę zrobić jakieś jedzenie.
- Oczywiście, przyjacielu - powiedziałam z szerokim uśmiechem po czym podeszłam do mojej kolekcji płyt by wybrać odpowiedni film, w tym czasie Alex już zdążył wrócić ze słodyczami. Już po chwili siedzieliśmy z laptopem na kolanach i oglądaliśmy Piratów z Karaibów. Od razu poprawił mi się humor.
- To co jutro idziemy na jakąś imprezę? - spytał od razu po zakończeniu filmu, próbował ze mną rozmawiać w jego trakcie ale mu nie pozwoliłam i kazałam mu się zamknąć, bo naprawdę mimo tego, że widziałam ten film wiele razy, chciałam obejrzeć go do końca.
- No nie wiem, jakoś mi się nie chce.
- Tobie się nie chce? Stało ci się coś? - podszedł do mnie i zaczął oglądać z każdej strony.
- Wszystko ze mną w porządku. Żartowałam tylko. Oczywiście, że z tobą pójdę.
- Już się martwiłem, że ktoś cię podmienił. Chociaż w sumie to kto by Cię chciał - za to stwierdzenie dostał ode mnie łokciem w żebra.
- To co przyjeżdżasz po mnie jutro o 7 p.m?
- Oczywiście. Mogłabyś w końcu zrobić to prawo jazdy.
- Przecież wiesz, że się zapisałam na kurs. Co prawda matka i tak nie kupi mi samochodu bo przecież Eric ma kierowców, którzy mogę wszędzie mnie zawieść. Szkoda tylko, że oni wszystko mówią jemu i potem wszyscy się na mnie drą bo jak ja mogłam pojechać jakiegokolwiek miejsca, które nie jest galerią handlową czy domem moich przyjaciółek, których przecież nie mam.
- Nie złość się już tak. Dopóki się stąd nie wyrwiesz ja będę twoim osobistym kierowcą okay?
- Dziękuje Alex, jesteś najlepszym przyjacielem na świecie.
- Jestem twoim jedynym przyjacielem - zaśmiał się a ja po chwili mu zawtórowałam. Może dla innych byłoby dziwne, że mam tylko jednego prawdziwego przyjaciela, ale z Alex'em znamy się od zawsze i nie zamieniłabym go na nikogo innego - Zostaję dzisiaj u Ciebie bo jestem zbyt leniwy by wracać do domu - oświadczył, oczywiście nie pytając mnie o pozwolenie, pewnie dlatego, że i tak bym się zgodziła.
CZYTASZ
It can always be worse
Ficção AdolescenteHistoria młodej, czerwonowłosej kobiety Hope Hell, która skrywa tajemnice o jakich ci się nie śniło.