Rozdział 25

99 4 0
                                    

- Wstajemy księżniczko - jak zwykle obudził mnie Zayn. 

- Może jeszcze pięć minut? 

- Nie ma mowy - ściągnął ze mnie kołdrę.

- Dobra wstaję już - oznajmiłam podnosząc się z łóżka. 

- Ubierz się i zejdź na dół.

- Z kim mam dzisiaj "zajęcia"? - spytałam, chcąc wiedzieć kogo dzisiaj będę musiała znosić. 

- Z Niallem - odpowiedział po czym opuścił pokój.

Ubrałam się w zwiewną białą koszulkę oraz rurki w kolorze ciemnego dżinsu. Na to nałożyłam narzutkę właściwie nie wiem w jakim była kolorze. W łazience zrobiłam jeszcze makijaż po czym zeszłam na dół.

- O, jesteś już - od razu po pojawieniu się w kuchni usłyszałam głos farbowanego blondyna - To co możemy iść?

- Mogę najpierw zjeść śniadanie?

- Tak oczywiście, przepraszam zapomniałem, że dopiero wstałaś.

- Nic się nie stało - odpowiedziałam podchodząc do lodówki. Wyciągnęłam z niej szynkę oraz pomidora. Do tego dołożyłam chleb i zrobiłam sobie kanapki.

- Teraz możemy iść - odpowiedziałam kiedy skończyłam jeść. Chłopak nie odpowiedział tylko poszedł przed siebie wskazując bym poszła za nim, co oczywiście zrobiłam. Ku mojemu zdziwieniu weszliśmy do piwnicy. 

- Postanowiłeś spełnić groźbę Zayna i zamknąć mnie w piwnicy?

- Nie. Nie jestem nim, żeby to zrobić.

- To po co tam idziemy?

- Dowiesz się za chwilę.

- Oczywiście jak zawsze - mruknęłam sarkastycznie - Czy wy nigdy nie możecie powiedzieć od razu?

- To ty zadajesz mnóstwo bez sensownych pytań - nie dodałam już nic ponieważ znaleźliśmy się przed jakimiś drzwiami, które od razu otworzył, zapraszając mnie do środka. Na środku pomieszczenia stał ring a przy ścianach wisiały worki treningowe to wszystko wyglądało jak wnętrze jakiegoś klubu bokserskiego - Idziesz? - zawołał Niall, kiedy stanął na ringu, a ja wciąż stałam przy wejściu.

- Już - odpowiedziałam, stając koło niego. 

- Pokaże ci trochę podstaw samoobrony - poinformował mnie.  No i tak kolejne godziny spędziłam na "atakowaniu" blondyna. Kopałam, wymierzałam ciosy i broniłam się do momentu, w którym chłopak oznajmił, że już wystarczy.

- Nareszcie - westchnęłam schodząc z ringu. 

- Nie przesadzaj aż tak źle nie było.

- Pomijając to, że teraz boli mnie chyba każda część ciała to nie.

- Nie marudź, do wesela się zagoi. 

- Jeśli kiedyś wyjdę za mąż - mruknęłam - Mogę już iść?

- Możesz. Trafisz do wyjścia czy mam cię zaprowadzić?

- Poradzę sobie.

- Jakby ktoś pytał to jestem tutaj.

- Spokojnie nikt nie będzie się o ciebie martwił - odpyskowałam odwracając się do wyjścia.

- Od kiedy ty jesteś taka wredna?

- Od zawsze - posłałam szeroki uśmiech w jego stronę - ktoś musi - wzruszyłam ramionami po czym wyszłam. Od razu poszłam do "mojego" pokoju. Wyciągnęłam z garderoby dresowy zestaw składający się z spodni oraz bluzy, wzięłam jeszcze podkoszulek oraz bieliznę i z tym wszystkim poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic a po przebraniu się w świeże ubrania opuściłam pomieszczenie. Rzuciłam się na łóżko po czym włączyłam telewizor. Znalazłam coś co mnie zainteresowało i zaczęłam oglądać. 

- Przyniosłem ci jedzenie - do pokoju wszedł Zayn razem z talerzem naleśników.

- Nie...

- Nie chcę słyszeć, że nie jesteś głodna - warknął,przerywając mi. 

- Ale...

- Bez żadnego ale - znów mi przerwał - Po prostu to zjedz.

- Myślałam, że już przerabialiśmy ten temat. 

- Przerabialiśmy dlatego po prostu to zjedz bo znowu skończy się kłótnią - stwierdził i wcisnął mi w ręce talerz a sam usiadł koło mnie na łóżku. 





It can always be worseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz