Rozdział 29

102 5 0
                                    


Jakiś czas później 

Siedzę właśnie w łazience a z oczu lecą mi łzy a wszystko to za sprawą jednego małego przedmiotu. Wytarłam twarz z małych mokrych kropelek, po czym wyszłam z pomieszczenia.

- Co się stało? - spytał Niall, kiedy minęłam się z nim na korytarzu. 

- Nic ważnego. Gdzie jest Zayn?

- Pewnie w swoim gabinecie - chciałam już iść, ale zatrzymał mnie jego głos - Hope, jakby coś się stało wiesz, że możesz do mnie przyjść?

- Tak wiem, a teraz przepraszam cię ale muszę już iść - nie czekając na jego odpowiedź ruszyłam do pokoju czarnowłosego. Nie trudziłam się z pukaniem, po prostu weszłam.

- Ile razy mówiłem wam, żebyście pukali przed wejściem? - warknął, nie podnosząc głowy znad dokumentów, które wypełniał. 

- Zero.

 - Przepraszam, myślałem, że to któryś z chłopaków - spojrzał na mnie - Co ci się stało? 

- To - podeszłam do jego biurka i położyłam na nim przedmiot, który wywołał to całe zamieszanie. 

- Po co mi to pokazujesz? 

- Bo to twoje dziecko. 

- Skąd masz tą pewność?

- Jestem tu od jakiś trzech miesięcy i od tego czasu spałam tylko z tobą. Czy to nie oczywiste? 

- Nie. Zawsze mogłaś gdzieś wyjść i wtedy się z kimś pieprzyć. 

- Akurat. Praktycznie w ogóle nie opuszczam tego domu a nawet jeśli to zawsze, któryś was mnie pilnuje.

- A jak byłaś u tego, jak mu tam ... Alexa?

- To tylko mój przyjaciel, po za tym raczej nie jestem w jego typie.

- Dlaczego? 

- Alex jest gejem, Zayn.

- Nawet jeśli to moje dziecko to jak ty to sobie wyobrażasz?

- Nie wiem okay? Chciałam tylko, żebyś wiedział. Myślę, że wyjadę i wychowam je sama.

- Nie ma takiej opcji, skoro twierdzisz, że to moje dziecko to chce je widywać i pomóc ci w wychowaniu.

- Wow, nie spodziewałam się tego po tobie. To jak ty to widzisz?

- Zostajesz tutaj, a co później to jeszcze nie wiem - oznajmił wstając ze swojego siedzenia. 

- Gdzie idziesz?

- Do chłopaków, przecież muszę im powiedzieć, że będę miał syna.

- Skąd wiesz, że to będzie chłopiec?

- Bo to ode mnie zależy - uśmiechnął się po czym opuścił pomieszczenie. Nie chcąc siedzieć sama w jego gabinecie również wyszłam. Z tą różnicą, że on zszedł na dół, a ja poszłam do "mojego" pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam zastanawiać się nad tym co będzie dalej. Czy Zayn faktycznie będzie chciał zajmować się tym dzieckiem, czy jednak nas wyrzuci? No i co będzie z naszym "zawodem", przecież wychowanie potomka w naszym świecie w cale nie jest takie proste. Tutaj możemy zginąć właściwie w każdym momencie. Dlatego chciałam wyjechać i zaszyć się w miejscu, w którym nikt nie będzie wiedział kim jestem, ani czym się zajmuje.

- Gratulacje - moje rozmyślania przerwał blondyn, który wszedł do pokoju. Nie bardzo wiedziałam co do mnie powiedział, dlatego spojrzałam na niego ze zdziwieniem - No małego Malika, przecież to też twoja zasługa. 

- Niby tak, chociaż myślę, że nie wszyscy się cieszą z tego powodu - mruknęłam.

- Oj daj spokój - machnął lekceważąco ręką - Polubią cię, a nawet jeśli nie to teraz Zayn cię obroni - wykonał znaczący ruch brwiami. 

- Jasne.

- No tak w końcu to ty będziesz matką jego potomka. 

- Zobaczymy jak to wszystko się potoczy.

- Jeszcze będziecie idealną parą - stwierdził blondyn na co wybuchłam śmiechem.

*****

Tego rozdziału miało nie być, ale bez niego ciężko byłoby zrozumieć epilog. Także do zobaczenia za tydzień.


It can always be worseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz