- Przyniosłem ci coś do zjedzenia - mój spokój zakłócił Zayn, który wszedł do pokoju z tacką pełną produktów spożywczych.
- Dziękuję ale nie jestem głodna - mruknęłam, odwracając się do niego plecami.
- Przerabialiśmy już temat twojego jedzenia - podszedł do łóżka, na którym leżałam.
- Po prostu nie jestem głodna.
- Przestań zachowywać się jak dziecko i jedz - warknął odwracając mnie w swoją stronę.
- To może przestań mnie traktować jakbym nim była - krzyknęłam.
- Nie podnoś na mnie głosu - warknął - Dobrze jak nie chcesz to nie musisz, oddam to blondynowi on na pewno nie będzie narzekał - stwierdził po czym wyszedł razem z tacką. Szczęśliwa z powodu braku jego obecności zasnęłam.
***
Tym razem sama się obudziłam. Zdziwiłam się, że to nie Zayn zakłócił mój sen, dlatego spojrzałam na zegarek. Moje zaskoczenie wzrosło kiedy okazało się, że jest po dziesiątej. Od razu wstałam z łóżka i po ubraniu się zeszłam na dół.
- W końcu ile można czekać? - od razu jak pojawiłam się w salonie nakrzyczał na mnie Harry.
- Na mnie czekałeś?
- Tak miałaś tu być o ósmej a jest dziesiąta - przesylabizował ostatnie słowo, nadal krzycząc.
- Nic mi o tym nie wiadomo.
- No jak to nie? Zayn miał ci powiedzieć.
- Jak widzisz nic mi o tym nie wspomniał.
- Dobra później z nim porozmawiam, a teraz nie marnujmy więcej czasu i chodźmy już - poinformował mnie po czym poszedł z powrotem na górę, po chwili ruszyłam za nim. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, które okazało się czymś na wzór gabinetu. Na przeciwko drzwi było duże okna przy którym stało ciemne drewniane biurko. Czułam się jakby była na jakiejś rozmowie o pracę czy coś.
- Siadaj - wskazał na krzesło stojące na przeciwko tego, na którym on siedział - Pewnie chciałabyś wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi - westchnął, kiedy wykonałam jego polecenie - I to właśnie mi przypadł zaszczyt - prychnął sarkastycznie - opowiedzenia ci o tym. Dlatego teraz słuchasz i mi nie przerywasz jasne?
- Oczywiście - prychnęłam sarkastycznie.
- Zacznijmy od tego, że jesteśmy jakby płatnymi mordercami, no wiesz ktoś nam płaci za pozbycie się kogoś i my to robimy. Ty jesteś o tyle innym przypadkiem, że tak to nazwę, ktoś zlecił nam porwanie ciebie, co jest nietypowe ponieważ zazwyczaj zajmujemy się likwidowaniem ludzi a nie ich niańczeniem.
- Możesz mówić, że to Eric wam to zlecił.
- Skąd wiesz, że on? I dlaczego mówisz po imieniu a nie na przykład tato?
- On nie jest moim ojcem, no i nie trudno się było domyśleć, że to on wam to zlecił. Jako jedyny z ludzi, których znam aż tak bardzo mnie nienawidzi, żeby zlecić porwanie.
- Jesteś mądrzejsza niż przypuszczałem.
- Dzięki.
- Ty mi lepiej opowiedz dlaczego on tak bardzo cię nie trawi?
- Po prostu nie jestem idealną, grzeczną dziewczynką, która ma kilka głupich przyjaciółeczek i razem chodzą na zakupy.
- Czyli po prostu nie jesteś taka jak on chciałby, żebyś była? - spytał na co przytaknęłam - Uwierz, że wszyscy tutaj wiemy co to oznacza.
- Wierzę. To wszystko i mogę już iść?
- Tak myślę, że już wszystko ci powiedziałem.
Po usłyszeniu tych słów wyszłam z jego pokoju i ruszyłam do tego "mojego". To co tam zastałam nie ukrywam mocno mnie zdziwiło.

CZYTASZ
It can always be worse
Teen FictionHistoria młodej, czerwonowłosej kobiety Hope Hell, która skrywa tajemnice o jakich ci się nie śniło.