Po powrocie do domu od razu poszłam do "mojego" pokoju. Wyciągnęłam zza paska broń i schowałam do szafki stojącej przy łóżku. Od razu po pozbyciu się pistoletu rzuciłam się na łóżko. Po chwili drzwi do pokoju otworzyły się. O dziwo nie stanął w nich Zayn, tylko Niall.
- Idziemy na miasto coś zjeść idziesz z nami?
- Jeśli się nie zgodzę to będę mogła zostać w domu?
- Przykro mi ale nie. Nikt z tobą nie zostanie, żeby cię pilnować.
- Nie jestem dzieckiem, nie potrzebuje opieki.
- Wiem Hope, ale jak zostaniesz sama to będziesz próbowała uciec a do tego nie możemy dopuścić.
- To po co pytałeś mnie o zdanie jak i tak nie mam wyjścia?
- Bo chciałem być miły - uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam - No i miałem nadzieje, że zgodzisz się z nami pójść i ta sytuacja nie będzie miała miejsca.
- No widzisz jednak jestem nie przewidywalna - stwierdziłam wstając z łóżka.
- Nigdy w to nie wątpiłem. Czekamy na dole.
Stwierdziłam, że wyglądam dobrze i nie muszę się przebierać. Za to zrobiłam mocniejszy makijaż i rozpuściłam włosy. Zmieniłam jeszcze okulary na soczewki i byłam gotowa. Chciałam jeszcze wziąć mój telefon ale przypomniałam sobie, że przecież Zayn mi go zabrał. Zeszłam na dół, gdzie czekali już ubrani chłopcy. Weszłam do korytarza, żeby ubrać buty i zabrać dżinsową katanę jakby było zimno.
- To co idziemy? - spytałam młodych mężczyzn, którzy nadal stali w salonie.
- Tak jasne - pierwszy ogarnął się Louis - chłopaki jedziecie ze mną a Zayn pojedzie z Hope.
- Nie, nie masz wyjścia - uprzedził mnie szatyn kiedy chciałam zaprotestować.
- Skąd wiedziałeś co chciałam zrobić?
- Znam cię już trochę, księżniczko. Po za tym ty zawsze albo się sprzeciwiasz albo zadajesz mnóstwo bez sensownych pytań - westchnęłam nie odzywając się ponieważ miał trochę racji.
- No to wsiadać do samochodów i jedziemy bo głodny jestem - wrzasnął blondyn na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem ale posłusznie wsiedliśmy do pojazdów.
- Jeśli masz zamiar zapytać gdzie jedziemy to ci nie powiem - uprzedził kiedy ruszaliśmy z podjazdu.
- Nie chciałam się o to pytać.
- Nie możliwe, co ci stało?
- Nic po prostu Niall mi powiedział gdzie jedziemy.
- Wiedziałam - stwierdził uradowany - to byłoby po prostu nie możliwe, żebyś nie zadawała pytań.
- Jesteś tego pewien?
- Tak, a co chcesz się założyć?
- Co będę miała jak wygram?
- Oddam ci telefon.
- No dobra a co ty dostaniesz?
- Bez narzekania pojedziesz z nami na kolejną akcję.
- Jak się nie zgodzę to wyjdę na tchórza?
- Nie chcę być niemiły ... ale tak.
- Dobra zgadzam się.
- Okay czyli przez następne dwadzieścia cztery godziny nie zadajesz mi żadnych pytań.
- Jak ty to wytrzymasz?
- No właśnie nie wiem, chyba zaczynałem się do tego przyzwyczajać - zaśmiał się, kiedy zatrzymaliśmy się przed jakimś budynkiem, zapewne restauracją. Wysiedliśmy z samochodu i dołączyliśmy do chłopców, którzy stali już przed wejściem.
- No w końcu. Chodźcie już bo głodny jestem - zarządził blondyn, wchodząc do budynku.
- Ty zawsze jesteś głodny - stwierdzili ze śmiechem młodzi mężczyźni.

CZYTASZ
It can always be worse
Teen FictionHistoria młodej, czerwonowłosej kobiety Hope Hell, która skrywa tajemnice o jakich ci się nie śniło.