Rozdział 15

106 4 0
                                    


- No księżniczko zbieraj się idziemy -  po kilkunastu minutach mojego leżenia na łóżku w pokoju pojawił się Zayn. 

- Gdzie?

- Nie powiem ci - no oczywiście czego ja się spodziewałam, że tak po prostu mi powie co zamierza? Naiwna - Dowiesz się w swoim czasie. 

- Jak zawsze - mruknęłam cicho.

- Mówiłaś coś? 

- Nie.

- No to idziemy - stwierdził odwracając się w stronę drzwi, nie mając wyjścia wstałam i poszłam za nim. Zatrzymał się dopiero przy drzwiach, żeby założyć kurtkę i buty, dlatego zrobiłam to samo. Po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz. Zayn każąc mi czekać poszedł do garażu. Już po kilku sekundach na podjeździe przede mną stało znane mi już czarne Ferrari, oczywiście za kierownicą siedział chłopak. Jak zawsze nie zostawił mi wyboru i chcąc nie chcąc musiałam wsiąść do samochodu. 

- Powiesz mi teraz gdzie jedziemy ? - spytałam, kiedy już usiadłam w samochodzie. 

- Jeszcze się nie nauczyłaś? Oczywiście, że ci nie powiem księżniczko - stwierdził, uśmiechając się do mnie złośliwie. 

-  Mógłbyś raz zrobić wyjątek.

- Nie ma takiej opcji - oświadczył wesoło. Westchnęłam nie odzywając się już więcej. Zatrzymaliśmy się w jakimś nie ciekawym miejscu.  Była to dzielnica z małymi zniszczonymi, obdrapanymi  z farby i w niektórych miejscach pokrytych graffiti domkami. To była zupełnie inna okolica niż ta, w której ja się wychowałam, chociaż zdarzyło mi się przebywać w gorszych miejscach. 

- To co księżniczko wychodzimy?

- Nie powiesz mi gdzie teraz idziemy? - spytałam patrząc na niego z nadzieją, że może tym razem odpowie. 

- Oczywiście, że nie - jak zawsze się przeliczyłam - Jeśli będziesz tak bardzo ciekawska to będę zmuszony zaklejać ci buzię kiedy będę cię gdzieś zabierał.

- To nie moja wina, że nie lubię niespodzianek.

- Oczywiście, księżniczko - mruknął z przekąsem. Zignorowałam jego uwagę wysiadając z samochodu. Nie musiałam długo czekać, żeby do mnie dołączył. Nie oglądając się ruszył przed siebie. Jak zwykle nie mając wyjścia ruszyłam za nim. Zatrzymaliśmy się przed zniszczonym magazynem?

- Co my tu robimy?

- Przestań zadawać tyle pytań - warknął - zaraz zobaczysz -  odwrócił się do mnie plecami i nie mówiąc nic więcej otworzył drzwi. Wnętrze wyglądało tak samo obskurnie jak fasada budynku. Dalej nie mam pojęcia po co my tu przyjechaliśmy, ale go przecież nie zapytam bo znowu na mnie nawrzeszczy, nie żebym się go bała po prostu nie chce mi się słuchać jego kazań no i oczywiście nie chcę mieć taśmy na twarzy. Chłopak wszedł w głąb pomieszczenia do jakiejś skrzyni. Ciekawa jej zawartości podeszłam do niego. Jakoś nie zdziwiłam się widząc w środku broń.

- Masz - podał mi krótki pistolet w odcieniu srebra. Spojrzał na niego nie wiedząc po co mi to - Po prostu to trzymaj i udawaj, że umiesz tego używać- nie odzywając się wzięłam od niego broń, na co się uśmiechnął. Wziął również pistolet dla siebie, który był większy od mojego - No to teraz możemy jechać dalej, księżniczko.

Po chwili znowu siedzieliśmy w samochodzie, jadąc z powrotem w stronę centrum miasta. Oczywiście dalej nie miałam pojęcia gdzie jedziemy. Tym razem zatrzymaliśmy się w bardziej zadbanej dzielnicy.

- Wychodzimy - powiadomił mnie Zayn, wychodząc z samochodu. Od razu dołączyłam do niego, a chwilę później weszliśmy do budynku, który okazał się klubem. Od razu poczułam charakterystyczny dla tego typu miejsc smród. 

- Co my tu robimy?

- Zaraz zobaczysz. Chodź - złapał mnie za nadgarstek ciągnąc do baru.

It can always be worseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz