Rozdział 20

106 4 0
                                    


Siedziałam na łóżku, kiedy do pokoju wszedł Zayn. Do domu wróciliśmy jakieś dwadzieścia minut temu i teraz leżałam na pościeli zastanawiając się nad wszystkim co wydarzyło się w moim życiu. 

- Zejdź na dół - rozkazał chłopak wchodząc do pokoju. Bo przecież komu potrzebne przywitanie. 

- Dlaczego ja? - zadał pytanie, które męczyło mnie od początku mojego pobytu tutaj. 

- Nie rozumiem, pytania.

- Dlaczego to akurat mnie porwaliście? Jest tyle innych dziewczyn ładniejszych, mądrzejszych, ciekawszych...

- Najwyraźniej jesteś wyjątkowa - przerwał mi - Tak naprawdę to nie mogę ci powiedzieć, bo nasz zleceniodawca, wiesz ten który kazał nam cię porwać - zaczął się plątać i tłumaczyć mi o kogo mu chodzi. 

- Wiem o kim mówisz.

- No to właśnie on zakazał nam nie mówić tobie o swojej tożsamości zagroził, że nas pozabija jeśli się dowiesz kim on jest. Także rozumiesz powiedziałbym ci ale jestem zbyt młody by umierać - powiedział pół żartem.

- Żeby ocalić twe życie nie będę więcej pytać.

-  Dziękuję ci królowo - udał, że się kłania - Teraz idziemy na dół coś zjeść. 

- Nie jestem głodna Zayn.

- Ty nigdy nie jesteś głodna - prychnął lekceważąco - Nie będziesz się głodzić i teraz zejdziesz ze mną na dół i grzecznie zjesz wszystko co ci przygotowałem. 

- Naprawdę nie chce jeść, Zayn.

- Kiedy ostatni raz coś jadłaś?

- Myślę, że to było wczorajsze śniadanie.

- No właśnie jak już to wyjaśniliśmy to możemy iść.

- Nie... - nie mogłam dokończyć ponieważ chłopak przerzucił mnie sobie przez ramie i wyszedł z pokoju.

- Chciałem, żebyś sama zeszła ale z tobą się nie da normalnie, dlatego musiałem użyć innego rozwiązania - jakby nic nie ważyła zszedł ze mną po schodach. Postawił mnie dopiero w kuchni - Teraz tu poczekasz - wskazał na znajdującą się w połowie pomieszczenia wysepkę - a ja zrobię ci coś do jedzenia. 

- Nie mam wyjścia prawda?

- Oczywiście, że nie, księżniczko - zaśmiał się wyciągając z lodówki potrzebne mu składniki. 

- To co mi ugotujesz? 

- Ugotujesz to za dużo powiedziane, zrobię ci kanapki. Nie chcę znowu wymieniać kuchni.

- Znowu? - zdziwiłam się jego stwierdzeniem bo to by oznaczało, że już kiedyś to zrobił - Spaliłeś kuchnię?

- Tylko raz jak chciałem zrobić jajecznice - słysząc to wybuchłam niepohamowanym  śmiechem - To wcale nie jest śmieszne musiałem wtedy całą kuchnię wymieniać - burknął.

- Bardziej śmieszy mnie to, że nie poradziłeś sobie ze zrobieniem tak prostego dania jak jajecznica. 

- Nie gadaj tylko jedz - gwałtownie postawił przede mną talerz z kanapkami.

- Nie mogę tyle zjeść, Zayn.

- Dlaczego? 

- Bo to za dużo. 

- Jesteś na diecie? - spytał na co pokręciłam głową, przecząc - To dlaczego nie chcesz jeść? Nie głodzisz się, prawda? - spytał jakby z troską, a jego oczy wręcz błagały bym zaprzeczyła. 

- Nie, nie jestem, jeszcze nie upadłam na głowę. Po prostu nie jem aż tyle.

- Niech ci będzie nie musisz jeść wszystkiego - powiedział niechętnie za to ja westchnęłam z ulgą - Ale i tak będę cię pilnował, żebyś odpowiednio się odżywiała. 

- Jeśli musisz. 

Dopiero po zjedzeniu połowy ze zrobionych przez niego kanapek pozwolił mi wrócić do pokoju. 

It can always be worseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz