Rozdział 4

67 9 1
                                    

Po wejści do domu nawet nie sprawdzałam czy moji rodzice już wrócili. Jak na skrzydłach pobiegłam do mojego pokoju zamknełam drzwi i żuciłam sie na łóżko taka szczęśliwa jak jeszcze nigdy. Już chciałam go znowu zobaczyć. Tyle chciałam mu jeszcze opowiedziwć. No i tak!! Musze o tym wszystkim opowiedzieć Sarze!! Pobiegłam po laptopa rozłożyłam się wygodnie i zamierzałam już do niej zadzwonić na skepa ale gdy się zorjętowałam, że na fejsie mam 10 wiadomości postanowiłam najpierw to sprawdzić. -ktuż to się mógł za mną tak stęsknić - mamrotałam sama do siebie. Okazało się, że wszystkie wiadomości były od Sary. Sześć nieodebranych wideo wiadomości i cztery normalne.

-głupku czemu nie odbierasz?? Gdzie cie wcieło??

-haaaalooooo!!! Odezwij sie!! Ja ci tylko chce coś powiedzieć

-dobra nie kochasz mnie już to nie 😭😭😭😭😭

-a tak na poważnie to tylko ci chce powiedzieć, że jutro jade do ciotki i jutro nie będzie mnie w sql jak coś a więc widzimy się w piątek 😘😘😘😘😘😘😘

No kurde serio... Ja tu mam takiego niusa a ta se do ciotki jedzie... Dobra trudno przeżyje. Przynajmniej jeden dzień sama z Luckiem jak suuper!! -dobra Kami a teraz ochłoń... I nie zapominaj o pracy domowej w końcu jutro czwartek a już jest 19:30..- z niechęcią złapałam za torbe i wyjełam książki. -Nie będzie źle mam jutro 6 lekcji a z tego dwa wf, muzyke i godzine wychowawczą a więc luzik- pomyślałam. Z lekcjami uwinełam się w godzinke. Głodna jak wilk na diecie zeszłam do kuchni i w tym samym momęcie weszli do domu rodzice.

-No witajcie! Co mi kupiliście?? -standardowa śpiewka gdy wracajá z zakupów.

-Mózg i czekolade.

-Ha ha ha... Bardzo śmieszne tato... A teraz serio bo wam kolacji nie zrobie!!

-Oj spokojnie córcia, tata stwierdził, że kupimy ci coś co zawsze chciałaś...

-No pokaż co!!!!! - moje zachowanie zaczynało już przypominać małą dziewczynke proszącą o cukierki.

-Oj prosze tu twoja wymarzona deskorolka, mam nadzieje, że ci się spodobą

-Boże dziękuuuje!!!! Jest cuudna!!! -rzuciłam im się na szyje i mocno przytuliłam. Od dawna mażyłam o langbordzie. Była wspaniała. Od góry zwykła czarna ale od dołu no po prostu cudo!! Wijące się róże i białe czaszki. Na dworze już się cmiło ale ja sie uparłam i prosiłam mame, żeby pozwoliła mi iść ją wypróbować. Na szcsęście się zgodziła i jeszcze zrobiła mi kolacje. Kocham ją za to. Jak tylko zjadłam ubrałam buty i zaczełam jeździć po chodniku. Jazda na niej sprawiała, że czułam się jak w niebie. Nawet nie wiem ile czasu przejeździłam, ale nagle dobiekł do mnie dzwonek mojego telefonu. Wyjełam go z kieszeni i odebrałam. Dzwoniła mama.

-Córcia jest już po 22 weź tyłek za pas i wróć łaskawie do domu.

-Dobrze za dwie minuty będę przy domie, zapomiałam się nie martw sie.

Gdy się rozłączyła byłam za bardzo zamyślona i w ostatniej chwili zauważyłam kamyka na ścieżce, lecz było już troche za późno i nie zdążyłam go ominąć na desce w związku z czym wywaliłam sie na dupe i nieszczęśnie rozciełam rękę. Na szczęście tylko troche. Wziełam deske do réki i szybko pobiegłam do domu. Wbiegając po schodach od razu udałam się do łazienki. Oczyściłam rane i poszłam się umyć. Po kąpieli owinełam ręke bo jestem taka genialna i musiałam nią walnąć w kran i teraz leciała z niej krew. Jakoś przed 23 już leżałam w łóżku i chciałam pójść spać ale rozproszył mnie dzwonek telefonu. Jakiś debij śmie pisać do mnie o tej godzinie. Okazało się, że to Luck.

-Dobranoc kochana psiapsi 😘 -ojejku jakie to słodkie.

-Dobranoc głupku ❤

Rano wstałam dosyć szybko. Było dość ciepło więc ubrałam burgundową koszulke, którą po części włożyłam do jasnych szortów. Zeszłam do kuchni z nadzieją, że znajde tam ładnie przyrządzone śniadanko i się nie myliłam. Mamusia o mnie dba. Tata był już w pracy, mama w ogródku więc postanowiłam posprzątać za nią po śniadaniu. Gdy skończyłam była 7:30. Postanowiłam, że dzisiaj do szkoły pojade na mojej desce. Akurar powinnam dojechać na 7:55, pięć minut przerwy mi zostanie do dzwonka a więc idealnie. Pobiegłam po deske i ruszyłam w droge. Dojechałam nawet o 4 minuty i 47 sekund wcześniej, ah ta precyzja. Po wejści do szkoły od razu dobiegł mnie znajomy głos. Odwróciłam się i kilka metrów przede mną stał Luck z kumplem. Boże drogi czy on na prawde jest taki przystojny... Dopiero wtedy zorjętowałam się jak mój przyjaciej wyładniał. Miał piękne brązowe włosy, od boku troche wygolone ale reszta ułożona w artystycznym nieładzie. Miał cudowną wysportowaną sylwetke a przez tą białą obcisłą koszulke którą miał dzisiaj na sobie wszystko było dokładnie widać. Sama już nie wiem przez ile się w niego wgapiałam ale gdy się spostrzegłam że jego czekoladowe oczy spoglądają na mnie i jego zadziorczy uśmieszek rysuje się na jego twarzy troche się speszyłam. Podeszłam do mojej szafki a gdy ją już zamknełam ujrzałam tego przystojnego głupka jak stoji przy mnie i się głupio śmieje.

-I co psiapsi nie przywitasz sie?

-No masz racje gdzie moje maniery, witaj cny rycerzu Lucku

-Oj nie wygłupiaj sie i chodź tu - w tym momęcie przytulił mnie do siebie i czułam się jak w siudmym niebie. - chodź bo się spóźnimy na lekcje.

-No już ide tylko mnie puść

-Dobrze już królowo -debil z niego.

-Lucki usiądziesz ze mną bo Sary i tak nie ma dzisiaj w squ?

-No pewnie z tobą zawsze psiapsi - i to chciałam usłyszeć.

Na lekcji nauczycielka zostawiła nas na chwile sama w klasie i od razu po jej wyjściu dostałam jakąś kartką w łep. Już ją chciałam odrzucić ale w sumie nie wiedziałam gdzie. Wziełam ją do ręki i zobaczyłam napis "do Luckiego" dałam mu to a on z zdiwieniem to otworzył, przeczytał zawortość tej cholernej karteczki i ryknął śmiechem. Pokazał mi to i ja również nie powstrzyłam śmiechu, głównie z tego powodu, że rozpoznałam pismo tej osoby a zawortoś była bezszczelna. "Lucki kochany nie wolałbyś siedzieć w ławce z kimś ładnym? A nie z tą szkaradną istotą? " Nie obchodziło mnie to że ta piździata lasia mnie obrażała ale ten plastik myślał, że rozkocha w sobie Lucka swoimi cyckami i dupą ale ja dokładnie wiem, że jej sie to w życiu nie uda.

Na przerwie pokazałam mojemu przyjacielowi nową deske i zakochał się w niej tak jak ja.

-Kami a tak w ogóle to robisz coś dzisiaj??

-Nie nie mam żadnych planów a coo..??

-A no może pójdziemy dzisiaj po szkole nad jezioro pogadamy tak jak wczoraj.

-No pewnie! Z tobą zawsze!

-To co od razu po szkole? Skoczymy po drodze na pizze.

-Oj pamiętasz, że ją kocham. No jasne po szkole idealo.

Ciesze się z tego jak małe dziecko. Odzyskałam straconego przyjaciela czy mogło zdażyć się coś lepszego? No raczej nie!
Przez reszte lekcji wygłupialiśmy się jak za dawnych czasów. Po zakończonych lekcjach wysłałam sms'a mamie, że ide na miasto i wróce później. Gdy oderwałam się od telefonu nigdzie nie dostrzegałam Lucka. -gdzie ten debil polazł - mówiłam w myślach. Nagle ten idiota wyskoczył z krzaków i mnie wystraszył.

-Mogłam umrzeć ze strachu idioto!!

-Ja ciebie też nienawidze

-Oj jakie śmieszne, to coo idziemy???

-No jasne chodź psiapsi.

----------------------------------------------------
No to ciekawe co będzie na spotkaniu ;) będzie się robić coraz ciekawiej ;) i tak przepraszam za wszystkie błędy xD

Zostałam SamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz