Rozdział 34

16 2 0
                                    

Był zwykłym dupkiem. Najpierw traktuje jak kogoś ważnego a teraz ma w dupie wszystko. Nie rozumiem czemu się tak denerwuję.. Czemu to tak zabolało gdy ich zobaczyłam.. Przecież jest tylko przyjacielem.

Siedząc już drugą godzinę na plaży, marznęłam jak cholera. Nie miałam zamiaru wracać do domu. Nie chcę im "przerywać" niech się zabawiają. Miałam wielką ochotę by się czegoś napić albo po prostu coś zapalić. Taki pech, że zawsze byłam "grzeczną" dziewczynką i nawet fajek nie kupowałam. Może to odpowiedni momęt by zacząć. Chociaż czymś mocniejszym w tej chwili również bym nie pogardziła. Na plaży oprócz mnie nie było nikogo. To i dobrze.

-Kami! Kuźźwaa.. Odezzwij sje!! Gdzie źeś kuźśfa polazła!?

Czy to głos Lucka? Kurwa co za idiota.. Opił sie kuźwa jeszcze bardziej i teraz mnie szuka.  Muszę stąd uciec. Nie może mnie znaleźć.

Skryłam się za jakąś małą łódeczką i bacznie go wypatrywałam. Boże.. Przecież on już prawie na czworakach chodzi. Zabije się jak nie wróci do domu i to będzie przezemnie. Ah kurwa czemu ja musze mieć zawsze takie wyrzuty sumienia. Dobra nie mogę patrzeć jak ten piepszony idiota się przewala co chwilę. Zaprowadzę go do domu, wezmę kilka rzeczy i nie zobaczy mnie przez dłuższy czas.

Podbiegłam do niego chwyciłam za rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę domu.

-oo.. Kami.. Ja przźepraszam.. Ja sie opiłem choodź daj buzi na zgode.. No daj ja cie kocham..

-yhm.. Uspokój sie debilu! Zaprowadze cie do domu i tyle! Nie licz że.. - co mu miałam powiedzieć? Że zapomne? To przecież bez senau.. Tak mnie otumanił, że już nawet zachowuję się jak jego.. Dziewczyna?

W ko!cu dowlekłam go do domu. Nie miałam zamiaru go wciągać na górę więc położyłam go na kanapie. Na szczęście szybko zasnął i już nie miałam z nim kłopotów. Wziełam szybki prysznic i trochę się ogarnęłam.
Wpakowałam do torebki więcej gotówki niż planowałam wziąść, nałożyłam na siebie ciepłą bluzę i wyszłam.

Krążąc po mieście prawie w każdej uliczce natykałam się na jakąś parę. Nie które były serio bezszczelne. Podłożyć im jedynie łóżko i by się piepszyli bez końca.po godzinie bez sensownego szfędania się wróciłam znów na plażę. Tu czułam się najlepiej. Wiatr który przewiewał moje włosy był niesamowitą ulgą. Nagle ktoś złapał za moje ramię. Przeraziłam się.

-hej! Mogę się do ciebie przysiąść? Taka samotna tutaj siedzić.

-hej no pewnie - miły, wysoki i chyba w moim wieku chłopak. Nie sądziłam, że ktoś do mnie podejdzie o tej poże.

-tak w ogóle to jestem Math - serdecznie się uśmiechnął wystrzeżając swoje białe zęby.

-ja Kamila - odpowiedziałam mu z miłym uśmiechem na twarzy. Gdyby nie latarnia stojąca nie daleko nas w ogóle nic bym nie widziała ale tak chodź trochę mogę mu się przyjrzeć. Miał ciemne oczy i chyba brązowawe włosy. Był dość przystojny ale nie aż tak. Mimo wszystko i tak był słodki.

-co robisz o tej godzinie tutaj sama? - spytał trochę zmartwionym głosem

-pokłóciłam się z przyjacielem i nie mam zamiaru wracać do domu..

-oł.. To nie fajnie, ale ja nie pozwolę ci tu narznąć, wiem może to dziwnie zabrzmi ale jedziesz ze mną tu nie zostaniesz!  - był pewny siebie i mega troskliwy. On mi chyba z nieba spadł.

-nawet nie próbuj odmówić! Już postanowione chodź!

-cze..! - nie dał nic mi już powiedzieć. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w jakimś nie znanym mi kierunku.

-gdzie idziemy? - spytałam już trochę zniecierpliwiona.

-no do mnie Kami - słodko się uśmiechnął co odwzajemniłam. Po dwuch minutach doszliśmy do białego domku przy wybrzerzach.

-zapraszam do mego królestwa - uprzejmie przepuścił mnie w drzwiach. Mogło to być głupie, że poszłam do niego po pięcio minutowej znajomości ale co tam.

Ładnie miał w mieszkaniu. Bardzo nowocześnie.

-mieszkasz sam? - zapytałam siedajác przy wyspie kuchennej.

-aktualnie tak, chcesz coś do picia?

-nie dziękuję, oh jedynie co ja bym po dzisiejszym dniu chciała to coś zapalić... - oparłam głowę na blacie i chwilę tak leżałam.

-zwykłe czy epka? - odrzekł nagle

-co? - trochę zdziwiona podniosłam głowę i zobaczyłam, że Math trzyma w ręku paczkę fajek i błękitnego elektryka, podśmiewając się z mojej reakcji.

-ty serio?

-no chciałaś to bierz które chcesz co w tym takiego dziwnego? - przysiadł obok mnie i czekał na odpowiedź

-nie no nic.. Tylko ty taki spokojny, nie posądzałabym cię nawet w snach, że możesz palić, ale nie pogardzę. - wziełam jedną fajkę i odpaliłam. Miałam chęć spróbować elektryka ale jeszcze w życiu tego nie urzywałam i nawet nie wiem co z tym zrobić trzeba. Zwykłe już kilka razy paliłam więc miałam pewność, że się nie ośmieszę. Math po chwili również odpalił fajke a ja już relaksowałam się nikotyną i całością.

Piliśmy już drugie piwo oglądając telewizję. Math nabijał się ze mnie i zaczął czochrać ręką po włosach a gdy skończył jego ręka opadła na moje ramię i przysunął mnie nią do niego. Byłam trochę zdezorjętowana ale nie wachając się położyłam swoją głowę na jego klatkę piersiową i tak dokończyłam noje piwo.

-to co idziemy spać? -spytał

-no pewnie

-to ty położysz się w moim pokoju a ja w.. -Nie pozwoliłam mu dokończyć

-możesz ze mną..?? Boję się sama w nowych miejscach spać.. Taka trauma.. - szczerze w 90% skłamałam. Strasznie chciałam aby spał przy mnie.

-no jasne! - widać nie tylko ja tego chciałam.. Ucieszył się jak małe dziecko.

Leżeliśmy już w łóżku a ja prawie od razu zasnęłam. Przyciągnęłam jeszcze jego rękę i położyłam na mojej talji a Math w ułamku sekundy przybliżył się do mnie wtulił i ucałował w policzek. To chore co robię.. Najpierw tak wyskoczyłam na Lucka a teraz sama leżę z kimś nieznanym w łóżku i to jeszcze jego ubraniach. Coś mnie do niego ciągnęło. Ale żadne zaurochenie. Potrzebowałam po prostu bliskości.

Zostałam SamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz