Rozdział 7

3.2K 80 2
                                    

Chłodne, świąteczne powietrze z zewnątrz zmroziło ostro moją twarz, kiedy wyszedłem z samochodu, trzaskając za sobą drzwiami. Obróciłem się w miejscu i kąciki moich ust uniosły się, kiedy obserwowałem, jak Tamara wychodzi z drugiej strony samochodu, okręcając się z wdziękiem, posyłając mi szybki, miażdżący serce uśmiech.

-Dom, słodki dom?- zapytała. Jej oczy błyszczały magicznymi iskierkami. Przytaknąłem, patrząc z podziwem na dom, gdzie się wychowałem, na miejsce, które zawierało tyle wspomnień. Wszystko, co stało się wcześniej.

Zanim wszystkie moje marzenia urzeczywistniły się .

Zanim spotkałem chłopców. Zanim zostałem idolem nastolatek.

Zanim ją poznałem.

-HARRY!

Rozejrzałem się, zaskoczony nawoływaniem mojego imienia. Mój wzrok napotkał wielbiące spojrzenia małej grupki dziewcząt, które wymachiwały w moją stronę zdjęciami i krzyczały jakieś czułe słówka w moim kierunku. Rozpromieniłem się na ich widok, machając do nich z uznaniem, na co w odpowiedzi zapiszczały zbiorowo.

-Daj mi chwilę, skarbie- powiedziałem, rzucając Tamarze spojrzenie przez ramię. Przytaknęła ze zrozumieniem, moje serce rozpływało się na to, jak uroczo wyglądała w jej czapce z pomponami i płaszczu w uniwersalnym rozmiarze. Pogoda była mroźna ostatnimi czasy, więc nalegałem, by się ogrzała- byłem opiekuńczy względem niej. Była jak młodsza siostra, której nigdy nie miałem.

-Poczekam w samochodzie- powiedziała słodko, wślizgując się z powrotem do środka. Uznałem jej wybór. Mogła się przeziębić, przebywając na zewnątrz.

Moje stopy trzeszczały w śniegu, kiedy przechodziłem do dolnej części mojego ogrodu, widząc podekscytowaną coraz bardziej dziewczynę, kiedy się zbliżałem. Nie mogłem zrobić nic innego, niż się zaczerwienić. Nie wiem, co ci ludzie tak we mnie kochali…. Nie jestem nikim specjalnym. Adorowały mnie i resztę chłopców. Byłem zaskoczony, jak bardzo potrafią się poświęcić, stojąc w śniegu i na mrozie, żeby tylko mnie zobaczyć. Nie mogę tego zrozumieć.

-Cześć dziewczęta, jak się macie?- zapytałem entuzjastycznie, uśmiechając się do nich najlepiej, jak potrafiłem. Jedna dziewczyna się zaczerwieniła i wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć, a inna otarła oczy, pełna zachwytu. Tylko jedna z nich zdobyła się na odwagę, żeby mi odpowiedzieć.

-Mamy się świetnie. Jest tylko trochę mroźno- odpowiedziała, a jakby na zawołanie, przeszły ją dreszcze.

Przytaknąłem, zgadzając się, mocniej okrywając się moim brązowym płaszczem- To okropne! Nie powinnyście tutaj stać i marznąć, czekając na mnie. Przeziębicie się!

Inna zaś wzruszyła ramionami- Spotkanie z tobą to wynagradza!

Zachichotały, przytakując entuzjastycznie, a ja zwiesiłem głowę. Moja twarz przybrała odcień pomidora- Dziękuję wam. Mam nadzieję, że będzie warto!

Zadawały mi pytania i zrobiły mi swoimi aparatami kilka zdjęć, dla znajomych, którzy nie mogli dotrzeć z powodu zakazu rodziców, albo byli mniej oddani niż te fanki. Zapamiętałem ich imiona- Char, Rachel, Tina, Alison i Ellen- podpisałem ich płyty i książki, i czoło jednej dziewczyny, ku uciesze większości, zanim kilka wziąłem na barana, pocałowałem i przytuliłem do zdjęć.

-Teraz spieszcie się do domów, ogrzejcie się, weźcie rozgrzewającą kąpiel, wypijcie gorącą czekoladę i zaczekajcie na rozwój wydarzeń, zrozumiano?- nakazałem im surowo, chociaż się uśmiechnąłem.

Char wywróciła oczami, co jak zdążyłem zauważyć w tak krótkim czasie, było jej najgorszym nawykiem- Brzmisz jak moja mama, Haroldzie!

-Cóż, jeśli twoja mama tak mówi, to prawda, powinnaś jej słuchać.

Tłumaczenie Friends with Benefits by harrystylesfanficsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz