Rozdział 29, część 1

1.3K 44 2
                                    

Range Rover Harry’ego wtoczył się płynnie na ulicę, na której znajdował się jego rodzinny dom w Holmes Chapel, opony skrzypiały na warstwie śniegu, który spadł w nocy- miła niespodzianka dla większości przed świętem Bożego Narodzenia. Rozciągnęłam się, czując się strasznie obrzmiałą po niewygodnej podróży w małej przestrzeni przedniego siedzenia, mój brzuch był praktycznie dociśnięty do deski rozdzielczej, zaokrąglałam się. Ułożyłam delikatnie dłonie na brzuszku, uspokajając szalejącego wewnątrz mnie chłopca, który trzepotał lekko. Ostatnio był taki niespokojny, a to nie było dla mnie łatwe. Wydawał się bardziej pobudzony niż po prostu aktywny. Źle się czułam, myśląc, że coś jest z nim nie tak. Myśl, że z mój chłopczyk jest chory, bądź niezdrowy.

-Gotowa, skarbie?- zapytał spokojnie Harry z siedzenia kierowcy, jego oczy skanowały wyraźnie mój wyraz twarzy- Po prostu ignoruj dziewczyny na podjeździe, poproszę je, by go opuściły.

-Nie musisz- wzruszyłam ramionami, zerknęłam przez moje okno, by zauważyć piszczące, krzyczące i często płaczące fanki, które zdecydowanie oblegały podjazd rezydencji państwa Styles; Anne kilka lat temu zamontowała ogrodzenie, by powstrzymać je od wściubiania nosów do ich okien.

-Chcę- zapewnił mnie z delikatnym uśmiechem- Potrzebujesz spokoju.

Rozpromieniłam się ciepło do chłopca na przednim siedzeniu, głaszcząc kciukami wokół pępka mój wystający brzuszek, by zelżyć jego niespokojne kopnięcia. Harry powinien się obciąć. Jego sprężyste, nieokiełznane przez stylistów loki, były dziś trochę poburzone, zwinięte przy końcach jego uszu, a jego grzywka była już taka bujna, że muskała gęsto jego czoło. Nie wpadała teraz do jego oczu, włosy nie okalały już tak bardzo jego głowy tak, jak zwykły. Podobało mi się; sprawiało, że wyglądał na młodszego, a jego rysy twarzy dojrzały na tyle, że wyglądał na więcej niż… pięknego. Jego prawie niebieskie oczy błysnęły do mnie spod kasztanowego kosmyka włosów. Jego usta lekko się rozwarły, a ja miałam ochotę go pocałować. Prawdopodobnie to zrobię, gdy będziemy na zewnątrz- jego pocałunki były coraz częstsze i dużo bardziej obfite.

Warknął chwile później. Była bardziej niż ciepły, kochający Harry, którego znałam i który robił mi herbatę, całując mnie z rosnącą pasją, którą poskramiał delikatnie w ciepłe uczucia, jego bezpieczne, silne ramiona trzymały mnie blisko w nocy. Znów ze sobą rozmawialiśmy, plotkując, a nawet się śmiejąc i częściej był w domu. Zostawał w nocy i gotował makaron, siedzieliśmy na naszej białej kanapie z telewizorem w tle, kiedy całował mój brzuszek i szeptał do niego, że tatuś go kocha. Z czasem, kiedy mówił mi, że mnie kocha, zaczęłam mu wierzyć. Czasem to naprawdę, naprawdę brzmiało, jakby miał to na myśli, a moje serce trzepotało z nadzieją tak, jak kilka miesięcy temu.

Ale to nie było aż tak proste. Miłość nigdy nie jest, a moje serce nie mogło pozwolić sobie na założenie starych butów, by oczekiwać tego, że nic się nie zmieni. Zranił mnie, a gdy to zrobił, piętno wyryło się głęboko. Spędziłam miesiące, czując się kompletnie samotną, niekochaną i oburzałam się za to na niego. Nic z tego nie zniknie za pomocą kilku delikatnych uśmiechów, które popieszczą moje zimne serce i wcisną je znów między moje kości, nieważne, jak bardzo i jak całkowicie się zmienił.

Nie potrafiłam ufać Harry’emu tak samo i szczerze, spędziłam każdą minutę, każdego dnia, czekając, aż stary Harry przebije się przez niego; czekałam na tego, który będzie mnie omijał, jakbym była niczym więcej, jak chmurką kurzu, wirującą w powietrzu i duszącą go na śmierć.

-Pójdę przodem, jeśli chcesz- zaoferował- Wniosę do środka wszystkie torby, a ty będziesz miała chwilkę czasu. Pozbędę się ich, zanim wejdziemy, jeśli…

Tłumaczenie Friends with Benefits by harrystylesfanficsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz