Rozdział 32

1.4K 48 11
                                    

*Perspektywa Niall’a*

Upuściłem pudło z ciuchami na stopy, kiedy wszedłem do środka, a ciepło mojego mieszkania zderzyło się z moją zimną skórą, gdy ściągałem z szyi szalik, otrzepując bezgłośnie mój płaszcz. Ściągnąłem ostrożnie i cicho oba buty. Panowała grobowa cisza, gdzieniegdzie przebijały się pomruki jakiś głupawych teleturniejów telewizyjnych, które rozbrzmiewały z salonu echem w korytarzu. Tłum szalał, śmiejąc się, kiedy gospodarz zapowiadał kolejne rundy. Moje kroki skrzypiały na panelach, kiedy szedłem cicho do pomieszczenia.

Mój wzrok padł na wciąż leżącą na kanapie Tamarę. Bezdźwięcznie stanąłem w drzwiach, patrząc na nią przez cenną chwilę. Obserwowałem ją, jej delikatne, przymknięte rzęsy; spoczywające przez sekundę na jej kremowych policzkach, zanim je otworzyła, ukazując te niebieskie oczy, które przesyłały po moim ciele dreszcze, które starałem się rozgryźć. Studiowałem jej wysuszoną twarz. Jej blond włosy były tłuste, a twarz blada, pomijając szare kręgi, zatoczone pod jej oczami. Nie spała zbyt dużo wciągu nocy. Wiedziałem, ponieważ zawsze słyszałem jej płacz.

-W porządku?- zapytałem przez pokój. Uniosła spojrzenie, nie wiedząc, że tutaj jestem, dopóki nie przemówiłem, jej tępe spojrzenie odnalazło moją sylwetkę. Powróciła wzrokiem do telewizora, tak naprawdę nawet na niego nie patrząc i przytaknęła powoli. Sztuczne światło, padające z telewizji oświetlało ją, sprawiając, że błyszczała w dziwny, nieludzki sposób.

Wtoczyłem się wolno do środka, a każdy mój krok roznosił się głośno po moim pustym mieszkaniu. Usiadłem ostrożnie na fotelu, obserwując jej reakcję- albo jej brak. Nawet mnie nie zauważyła. To sprawiło, że gula w moim gardle się powiększyła. To sprawiło, że nienawiść, biegnąca wewnątrz mnie do tego, którego nazywałem moim przyjacielem, kumplem z zespołu, jej chłopakiem, zapulsowała mocniej i bardziej niż kiedykolwiek. Kiedy dotrzymywałem jej towarzystwa w noce, gdy on nie wracał do domu była zupełnie inną dziewczyną. Była rozmowna, troskliwa i piękna w środku i na zewnątrz. Wiem, że to niewłaściwe czuć się tak wobec niej, ale jej towarzystwo było takie bezpieczne, jak w domu. Czasem była sztywna, czasem zachowywała się z rezerwą, ale to było tylko dlatego, że wcześniej została zraniona, tylko dlatego, że się bała- a ja mógłbym Kochać Ją mimo to. Mógłbym Kochać Ją dużo lepiej niż on kiedykolwiek by potrafił.

-Przyniosłem twoje ubrania- powiedziałem, mając nadzieję na odpowiedź, na cokolwiek. Na przejaw dziewczyny, którą była- Tak dużo, jak mogłem zabrać. To powinno sprawić, ze poczujesz się tutaj lepiej, prawda?

Martwy wzrok Tamary skierowany był na telewizję, wpatrując się w nią, w rzeczy, których nie mogłem dostrzec. Jej myśli pochłaniały ją ostatnimi czasy, była taka nieobecna. Była bez życia, tak daleka od przepięknej osoby, w której się zadurzyłem. Ponownie przytaknęła. Zagryzłem zęby z frustracji. Czy ona mnie w ogóle słuchała? Miałem wrażenie, że każde słowo tylko obijało się od jej głowy. Ale potrzebowałem, by ze mną porozmawiała. Tęskniłem za tym. Za dziewczyną, którą była.

Wiedziałem, co by wpłynęło na jej reakcję nawet, jeśli nie chciałem, by to to na nią wpłynęło. To mogło ją pobudzić, przywrócić jej uwagę, wyrwać ją spod złego zaklęcia, które na niej ciążyło.

-Harry tam był.

Natychmiastowo zauważyłem, że moje słowa do niej dotarły. Spuściła wzrok, a jej usta zadrżały. Jej szkliste oczy zaszły smutkiem. Nienawidziłem go za to. Za to, co jej robił.

-B-był- wyjąkała. Jej głos był ochrypły, a kiedy próbowała odchrząknąć, kaszel potrząsnął jej zmęczoną sylwetką, a ja wyciągnąłem dłoń, by jej pomóc, przytrzymać ją- nie wiem. Położyła się z powrotem, krzywiąc się, kaszel ją wymęczył.

Tłumaczenie Friends with Benefits by harrystylesfanficsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz