Rozdział 24

1.7K 40 0
                                    

*Perspektywa Harry’ego*

Następne 2 tygodnie w Europie były takie same; mieliśmy wywiad, pozowaliśmy do sesji zdjęciowych, graliśmy koncert i szliśmy spać. Wstawaliśmy i jechaliśmy na samolot. Lądowanie, koncert. Powtórka. Powtórka. Sam harmonogram już był stresujący, pogarszał to jeszcze fakt, że Tamara była obok, przez co ilość reporterów zajmujących chodniki wzrosła dziesięciokrotnie. Równie dobrze mogliśmy zmienić to na trasę Tamary; to nią wszyscy byli zainteresowani, znajdowała się w centrum uwagi. Nie mogłem stwierdzić, czy jej się to podoba, czy raczej jest niezadowolona.

Noc była jedynym czasem, kiedy naprawdę mogliśmy być razem. Wiem, że powinienem odpoczywać- musiałem być w formie na koncertach, dni były strasznie długie i męczące, a ja nie mogłem sobie pozwolić na worki pod oczami- ale zawsze było tak, że kładłem się o północy do łóżka, by później zdać sobie sprawę, iż jest czwarta nad ranem, a ja od kilku godzin rozmawiam z moją ciężarną dziewczyną o wszystkim, zaczynając od jakichś błahych spraw dochodząc do sensu życia.  To ważne, byśmy mieli ten czas na rozmowy. Czułem, jakbym naprawdę poznawał ją na poważnie od początku do końca. Chciałem znać każdy najmniejszy szczegół, dotyczący dziewczyny, która nosiła moje dziecko. A na dodatek, wyglądała tak pięknie o trzeciej nad ranem, zwinięta obok mnie, z kołdrą owiniętą niezręcznie wokół niej, kiedy wielkie niebieskie oczy patrzyły na mnie sennie. Ze splątanymi i rozrzuconymi dookoła włosami. I w mojej starej koszulce, ledwie okrywającej jej opalone uda… była idealna. Pomijając jej sterczący brzuszek, totalnie jej pożądałem. Jeśli nie marnowaliśmy czasu na rozmowy, to i tak pomijałem sen, na rzecz tego, co chłopcy lubią najbardziej, jeśli słyszą uderzający w ścianę zagłówek, tak głośno, jak ja.

Cieszyłem się z tych wszystkich zarwanych nocy na kontynencie, ponieważ kiedy wróciliśmy do UK to ja i chłopcy spędzaliśmy cały czas w studio. Biedna Tamara była skazana na samotne siedzenie w mieszkaniu, nie żeby miała coś przeciwko; cieszyła się ze swojego towarzystwa bardziej niż z czyjegoś innego.

-Powinnaś czasem gdzieś wyjść- powiedziałem jej pewnego poranka, kiedy piłem właśnie gorącą wodę z miodem, którą sobie przygotowałem przed całym dniem wysiłku wokalnego- Umów się z Danielle i El. Będziecie się dobrze bawić.

Wywróciła oczami i wydęła wargi. Właśnie sypała sobie do ust Frosties* prosto z paczki- Nie mam na ten tydzień w planach nic, co wymaga ubranie większej ilości ciuchów, niż mam teraz na sobie.

Zlustrowałem jej osobę, zauważając jedynie workowatą koszulkę, która jestem pewien, należała do mnie i nie mogłem się nie uśmiechnąć- Jak dla mnie brzmi dobrze, skarbie.

Wciąż pisała do mnie wciągu dnia, rozpraszając mnie i mówiąc, co robiła. Głównie piekła, mówiąc, że to hobby, którym się zajęła, by zabić długie godziny samotności. Przychodziłem w nocy na ciasto czekoladowe, ciasteczka ryżowe i muffinki domowej roboty, naznaczone każdą literką mojego imienia tak, że po złożeniu ich w rządek wychodził napis „Harry Styles”. Wstawiłem zdjęcie na tweetera, ale jedyne, co dostałem w zamian to masa negatywnych komentarzy. Nie mogłem zrozumieć, jak nie potrafili docenić faktu, że dziewczyna, która nosi moje dziecko zrobiła mi ciasteczka z nazwiskiem. Czy to nie był znak, że się o mnie troszczyła? Że byłem szczęśliwy? Czy to nie było to, czego powinni chcieć?

Nie pozwoliłem, by to mnie drażniło, ani nie pokazałem jej tego. Zamiast tego zabrałem się za ciasteczka i pocałowałem ją, mówiąc jej, że pięknie wygląda. Nikt więcej oprócz mnie nie musi być usatysfakcjonowany z mojego życia, a ja byłem bardziej niż zadowolony z takiego obrotu spraw.

Było czwartkowe popołudnie, po długich, czterech dniach nagrywania i bycia zamkniętym godzinami w ciemnym pomieszczeniu z mikrofonem naprzeciw twarzy, dopóki nie było wiadomości. Do momentu, gdy Brenda, tęga, przyjazna kobieta, która była głową naszej Komunikacji i PR-u, przerwała nasz dzień, byłem zadowolony; żadna przerwa nie była tutaj przewidywana. Było tak tylko wtedy, gdy wręczyła Louis’emu dziennik do rąk, a ja zdałem sobie sprawę, że jest jakiś problem.

Tłumaczenie Friends with Benefits by harrystylesfanficsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz