Epilog

2.1K 82 17
                                    

Rok później.

Obudziłem się, na starcie czując zimne stopy, które wystawały mi spod kołdry. Powietrze było chłodne, styczniowa pogoda odbijała się na mnie. W ustach miałem sucho, jak na plaży, co wszystko powstrzymywało. Zastanawiałem się, czy znów będzie dziś sypał śnieg.

Usłyszałem za sobą cichutki chichot z końca pokoju. Uniosłem głowę z poduszki, gdzie leżała, przetarłem oczy, przewracając się na drugą stronę, moje zielone oczy znalazły źródło dźwięku.Obserwowała mnie uważnie z końca pokoju, szeroko otwarte, niebieskie oczy mrugały od śmiechu na fakt, że się obudziłem. Jej pełne usta uniosły się do góry, a ja się uśmiechnąłem.

-Dzień dobry, kochanie.

Zachichotała ponownie, piękny, mały, leciutki nosek, który rozświetlał mój świat. Było coś optymistycznego w tym niewinnym wzroku, kiedy mnie obserwowała. Przekręciła się, pulchnymi rączkami chwytając za barierki swojego łóżeczka i podciągając się, by stanąć na chwiejnych stópkach. Westchnąłem powoli, rozkoszując się ostatnimi chwilami w moim wygodnym łóżku, zanim westchnąłem ciężko, staczając się z niego. Ubrałem się szybko, kiedy ona gaworzyła bezsensownie za moimi plecami. Bez entuzjazmu wyszczotkowałem zęby, zmierzwiłem trochę włosy i wyglądałem w połowie przyzwoicie. Powlokłem się z powrotem do pokoju, by zobaczyć, że patrzy na mnie przez szczebelki swojego łóżeczka, czyste uwielbienie wypełniało jej. To kochałem najbardziej w byciu tatą- wiedzę, że jestem najważniejszą rzeczą, jedyną rzeczą, w jej całym wszechświecie.

-Pora wstawać, co skarbie?- zanuciłem, kiedy uniosłem ją do góry z posłania za jej ramiona. Umieściłem ją sobie na biodrze, kołysząc się, uśmiechając się do niej, kiedy chichotała, ściskając w swoich malutkich piąstkach moją koszulkę. Ułożyłem ją w rogu na przewijaku, przebierając ją, rozsypując malinki na jej brzuszku i uśmiechając się, kiedy zapiszczała ze śmiechu. Założyłem jej jegginsy i ulubioną bluzkę ze świnką Peppą, całując jej główkę, gdy ponownie ją podniosłem i zszedłem na dół. Pokazywała na swoją koszulkę i gaworzyła.

-Taa, świnka Peppa- skomentowałem uszczypliwie, manewrując po schodach z nią w ramionach. Muszę zamontować bramki przy schodach, bo ostatnio często do nich raczkuje. Usadowiłem ją w kuchni na jej wysokim krześle, miksując trochę bananów i odgrzewając jej mleko. Włączyłem telewizję i ukazało się Cbeebies, ze wspomnianą wcześniej świnką na ekranie, otrzymując aprobaty i oklaski od mojej dziewczynki. To nie wymagało zbyt dużo wysiłku, by nakarmić ją bananami, lubiła je. Wszyscy żartowali, że ma to po mnie.

Sam niespiesznie wpychałem sobie jedzenie do buzi, zakładając moją pilotówkę* i szalik, zanim zacząłem ubierać moje dziecko, wciskając jej malutkie i pulchne rączki w rękawy jej płaszczyka Burberry, owijając wokół jej szyi szalik, wsuwając na jej malutkie dłonie bawełniane rękawiczki, z czego próbowała się wykręcić.

-Czas, by iść skarbie- ogłosiłem wesoło. Czajnik się zagotował, buchając parą, zanim doszedłem do samochodu, odśnieżając go z lodu, który zdobił przednią szybę. Chrupiący, biały śnieg skrzypiał pod moimi stopami, kiedy otwarłem drzwi samochodu, sadzając wierzgające dziecko w jej foteliku, a chwilę później uruchomiłem silnik RangeRover’a, który niegdyś był moją dumą i uwielbieniem, moim symbolem, a teraz jest moim rodzinnym wehikułem. Na tylnym siedzeniu porozrzucane były zabawki, kocyki, torby dziecięce i pieluszki. Przypomniałem sobie ze słabym uśmiechem, jak pieprzyłem dziewczyny na tych siedzeniach, dając im na chwilę świat. Skóra trzeszczała na skórzanym obiciu, gładka, gorąca i szalona. To było tak dawno, albo tak się wydawało, a ja byłem zupełnie inną osobą. To było prawie smutne. Media nazywały to tragedią. Dziewiętnastolatek, który miałby świat na wyciągnięcie dłoni, wpadł w pułapkę, zniszczony przez okropny zwrot akcji. Wszystko to zostało skradzione; jak palące wspomnienia, fruwające na zimowym wietrze pod postacią dymu i popiołu. Starałem się o tym nie myśleć. Formując delikatny, wesoły uśmiech, kiedy brnąłem przez ostatni program Grimmy’ego.

Tłumaczenie Friends with Benefits by harrystylesfanficsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz