Rozdział 26, część II

1.3K 44 1
                                    

*Perspektywa Tamary*

Następny dzień przyniósł miłe zmiany w zachowaniu Harry’ego; był słodki i opiekuńczy o ile nie troszkę odległy. Całował mnie znajomo, otwierał drzwi, kiedy wsiadałam do jego Range Rover’a i podtrzymywał miłą rozmowę, podczas jazdy. To była tylko jego nagła potrzeba, która dała mi cynk, jedyne odniesienie do jego ciemności, która znalazła w nim miejsce przez ostatnie miesiące, cień jego poczucia winy. W jego oczach wciąż było to przyćmienie, w jego rozciągniętym uśmiechu, który mówił mi przenikliwie, że nie jest taki, jakim się pokazuje, że teraz w jego głowie pojawiają się okropne niepewności. Ale on podtrzymywał swoją grę, a ja o nic nie zapytałam po moim wczorajszym odbiorze. Ale głęboko miałam nadzieję, że to zniknie. Że wciąż Kocha Mnie tak, jak Ja Kocham Jego.

Dzień spędziłam na nogach, które rosły jeszcze bardziej niewygodne ostatnimi dniami. Moje kostki były nieco napuchnięte, a ja musiałam teraz tachać ze sobą wszędzie mój brzuch, za pomocą kręgosłupa, który teraz stale bolał. Czułam się, jakby minęły wieki, odkąd ostatni raz widziałam moje stopy. Ale tego ranka byłam podekscytowana; zapowiadał się wspaniały dzień. Szukaliśmy domu, widzicie, w droższych częściach miasta. Harry wyglądał na wiecznie- niezadowolonego cenami domów z sześcioma sypialniami, na których przeglądanie nalegał, ignorując moje argumenty mówiące, że nigdy nie będziemy potrzebowali tak wielkiej przestrzeni.

-Zasługujesz na życie w luksusie- rzucił, ze ściągniętymi ustami studiując kilka ulotek, które miał ze sobą agent nieruchomości, przewracając niezorganizowanie papierami, skotłowanymi w jego dłoniach- Chcę jak najlepiej dla ludzi, na których mi zależy.

-Ale nie będzie cię tak często w domu- wymamrotałam, przełykając gulę w moim gardle. Wjechaliśmy na kolejny podjazd, odrzucając kolejny „Stylowy”, wolnostojący dom z kuchnią pomalowaną na okropny bordowy kolor i limonkową łazienką- Będę tylko ja i dziecko.

Zaciągnął ostro powietrze, zaciskając szczękę na moje słowa- Będę w domu tak często, jak będę mógł.

Jego głos był napięty i pobudzony. Kurwa, tak szybko się ostatnio irytował. Miałam dość stąpania po cienkim lodzie.

- Nie to miałam na myśli, Harry- jęknęłam  z frustracją- Wiem, że będziesz się starał być w  pobliżu, ale rzeczywistość jest taka, że będziesz w trasach i w ogóle, kiedy ja będę czekała. Nie chcę się sama włóczyć po wielkim domu.

-Dobra- warknął- Poszukamy mniejszego.

Wywróciłam oczami na jego emocjonalną postawę i otwarłam usta, by go przeprosić, ale on już ruszył przed siebie. Złapałam się za brzuch, desperacko mając nadzieję, że żadni dziennikarze nie kryją się w krzakach. To by trochę zjebało plany zarządu, by świat widział nas, jako młodych- zakochanych, skoro właśnie omal nie odgryzamy sobie głów.

Toczyłam się powoli z tyłu, a Harry sapał i prychał z przodu, łapiąc oddech i stając przed kolejnymi drzwiami domu, który z zewnątrz nie robił jakiegoś wielkiego wrażenia, ale umykał doskonałości i prestiżowi. Nauczyłam się, by nie oceniać domów powierzchownie- zazwyczaj otoczenie nie równało się z wnętrzem.

-Harry powiedział mi, że jesteś zainteresowana mniejszymi domami- powiedział agent nieruchomości, a to wciąż brzmiało jak propozycja. Wszystko, co on mówił sprawiało, że czułam się, jakby odpowiedź miała mnie prowadzić do procesów sądowych.

-Tak- odpowiedziałam, walcząc z uśmiechem, trzymając się za brzuch, podczas gdy dwoma palcami drugiej dłoni zataczałam kółka na skroniach. Znowu przeraźliwie bolała mnie głowa. Powróciło to do mnie niedawno, a w najgorszych momentach czułam, jakby głowa mi pękała. Otwarłam moją torebkę i wyciągnęłam butelkę z wodą, biorąc długi, piekący łyk, mając nadzieję, że to jedynie skutek odwodnienia. Pomijając fakt, że wypiłam dzisiaj już chyba litr wody.

Tłumaczenie Friends with Benefits by harrystylesfanficsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz