Rozdział 23

1.9K 44 12
                                    

*Perspektywa Harry’ego*

Skanowałem jej twarz moimi zmęczonymi oczami. Każdą linię, punkt, każdą najmniejszą skazę na jej skórze. Sposób, w jaki jej rzęsy opadały na dół, delikatnie zaróżowioną skórę jej przymkniętych powiek. Śpi. Była piękna, moja księżniczka. Matka mojego dziecka.

Leżałem w ciszy wczesnym rankiem w moim pokoju we włoskim hotelu. Zasłony były lekko rozsunięte, pozwalając lipcowemu słońcu wpadać do środka. Mnóstwo myśli przepływało przez moją głowę, tak, jak to zwykle bywało, kiedy miałem chwilę spokoju ostatnimi dniami. W końcu teraz miałem na głowie więcej rzeczy niż w całym moim życiu. W większości myślałem o przyszłości. I o tym, jak mnie to trochę przerażało. Za pięć miesięcy będę ojcem; będę miał dziecko, które będzie brało ze mnie przykład, będzie polegało na mnie w każdej sytuacji. Będę miał Tamarę, oczywiście, ale rzeczy się tak drastycznie zmienią, wszystko się zmieni. Wciąż nie byłem pewien, jak pogodzę to z zespołem, podróżowaniem dookoła świata, nagrywaniem, promowaniem, by mieć też jeszcze czas na poznanie mojego dziecka. Przyrzekłem sobie, że nigdy nie będę takim tatą, którego nie ma w pobliżu, o którym dziecko będzie słyszeć tylko z opowieści. Nie chcę, by nowością było, iż spędzam czas ze swoim dzieckiem. Już zorganizowałem z zarządem kilka wolnych tygodni na czas porodu, a potem, by poukładać wszystkie te sprawy. Ale co potem? Moje spojrzenie wciąż błądziło po twarzy Tammy- nie chcę jej zostawić samej z wychowywaniem dziecka. Jakim człowiekiem bym był, gdybym to zrobił?

Zaprzestałem, kiedy dziewczyna obok mnie delikatnie się poruszyła, pocierając oczy wierzchem dłoni. Moje mięśnie znów się rozluźniły, kiedy zdałem sobie sprawę, że się przebudza, uśmiech uformował się na moich ustach, kiedy popatrzyła na moją twarz, pochłaniając mnie jasno niebieskimi oczami. Wyglądała jak mała panda, z rozmazanym dookoła oczu niezmytym tuszem. Przycisnąłem lekki pocałunek do jej spierzchniętych ust, czując naprzeciw ciepło jej ciała pod kołdrą, kiedy przyciągnęła mnie do siebie. Przedłużała moje pocałunki, pocierając zimnym nosem o mój. Moje palce przebiegały po znaczącej wypukłości jej brzuszka.

-Dobry- powiedziałem wesoło, będąc na jawie już od jakiejś godziny i postanawiając w tym czasie atakować jej twarz moim wzrokiem. Jak dla mnie w Milanie było za ciepło, by dobrze spać. Tamara przyleciała zeszłego wieczora, aksamitna ciemność ukryła jej podróż przed ciekawskimi osobami i reporterami. Teraz był dzień, a my nie możemy zostać w środku. Mam kilka wywiadów radiowych i sesję do odbębnienia. Nie możemy się razem ukrywać na zawsze.

-Harry- odpowiedziała niezręcznie pośród delikatnego ziewnięcia, naciągając pościel po sam nos tak, że widać teraz było jedynie jej oczy, co wyglądało uroczo. Musnąłem czule jej czoło, trzymając ją przy swojej klatce.

-Jak się ma dzisiaj moja piękna dziewczynka?- wymruczałem, obserwując, jak wychyla twarz, by spotkać moją, unikając moich ust i wciskając twarz w moją szyję.

-Zmęczona. Głodna. Prawie śpiąca. Nie chcę opuszczać tego łóżka…

Zachichotałem na jej słodkie minki. Była tak urocza, pocieszająca. Byłem taki szczęśliwy, że znów mogę ją mieć w ramionach. To były samotne 2 tygodnie bez niej, w fizycznym i psychicznym tego słowa znaczeniu. Ulga z wiedzy, że między nami wszystko w porządku po naszej kłótni była ogromna, tak spokojnie się czułem, kiedy drażniła mnie swoimi ciętymi dowcipami, kiedy mnie całowała i pozwalała się przytulać, pozwalała pieścić jej ciało w ekstazie. To było gorsze, gdy byliśmy osobno. Musieliśmy znaleźć sposób na przezwyciężenie tego szczególnego problemu.

Ponownie ją pocałowałem, przedłużając to, rozkoszując się tym uczuciem. Moje dłonie odnalazły jej 14-tygodniowy brzuszek, by poczuć delikatne ruchy stópek mojego dziecka.

Tłumaczenie Friends with Benefits by harrystylesfanficsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz