Rozdział 28

1.5K 50 9
                                    

Kiedy kolejne tygodnie mijały, a pogoda stawała się chłodniejsza, wnętrze domu, który tak naprawdę nie był jak prawdziwy dom, jakkolwiek wydawało się być cieplejsze. Pomijając fakt, że Harry, ojciec mojego nienarodzonego dziecka, wolał zimowe noce spędzać z kieliszkami alkoholu niż trzymać mnie w swoich ramionach, to sprawy się polepszały. Po raz pierwszy, co było wiecznością, zawarłam przyjaźń. Dopuściłam kogoś do siebie. Niall przychodził za każdym razem, kiedy nie było Harry’ego. Wystarczyła zwykła wiadomość, informująca go, że jestem sama, a on po dziesięciu minutach stał przed moimi drzwiami, niezależnie od tego, jaka dzieliła nas odległość, czas, bądź grubość warstwy lodu na drogach. Ściągał swój płaszcz w korytarzu i usadawialiśmy się, by oglądać telewizję, zazwyczaj z jakimś jedzeniem na wynos, spędzając wieczór na chichotaniu z siebie nawzajem. Tak łatwo się z nim rozmawiało, a poza tym, zawsze lepiej dogadywałam się z chłopakami. Był taki beztroski, że nic mu nie przeszkadzało. Nawet fakt, że jestem w ciąży. Nawet fakt, że był przyjacielem mojego „chłopaka”. Po prostu tu był; chętny, by dbać po prostu o moje bezpieczeństwo. Był początek grudnia, Harry kręcił się po mieszkaniu w swoim jasnym płaszczu z wielkimi, ciemnymi worami pod oczami. Starałam się go zapytać, gdzie wychodzi, ale on jedynie wzruszył ramionami i powiedział.

-Nick tam będzie.

Jakby to miało coś wyjaśnić. Wyglądało, jakbym narzekała, ale Nick wywierał na nim zły wpływ. Niall zjawił się dziesięć minut po tym, jak loczek się zwinął, dzierżąc w jednej dłoni reklamówkę z chińszczyzną, a w drugiej tort czekoladowy. Znał mnie zbyt dobrze.

-Cześć, piękna- krzyknął, zostawiając jedzenie na wysepce kuchennej, zanim przystąpił do szukania talerzy i sztućców- Mam czarny groszek, bo wiem, że go lubisz, ale możesz też spróbować mojego słodko-kwaśnego, jeśli chcesz.

-Wow, dzielisz się jedzeniem?- zdziwiłam się, wtaczając się do kuchni- Na serio musisz mnie lubić.

-Nie myśl sobie, że tak będzie zawsze- drażnił się z uśmiechem, wyciągając na zewnątrz małe, czyste pojemniki. Jeden z nich wypełniony był ciemnym, czarniawym sosem i papryką z pokrojonym kurczakiem, a drugi był jasno czerwony. Usiadłam na wysokim krześle, wyciągając trochę ryżu i frytek, praktycznie się nad nimi śliniąc.

-Dobra robota, młody pasikoniku- zażartowałam, wkładając do ust łyżkę z mięsem, wzdychając z satysfakcją na przepiękny, niezdrowy smak- To jest absolutnie niebiańskie.

-Dobrze- odpowiedział z szerokim uśmiechem, kiedy zabrał się za swoje własne jedzenie. Dzieliliśmy się jedzeniem i rzucaliśmy nim w siebie, powstrzymując się od śmiechu z pełnymi ustami. Kiedy skończyliśmy, oboje sięgnęliśmy po gigantyczne kawałki ciasta czekoladowego i założyliśmy się, kto je szybciej zje. Oczywiście, że on wygrał, ale oboje skończyliśmy, zwijając się ze śmiechu, z połówkami twarzy, umazanymi w brązowej masie i bułce tartej.

-To dlatego, że twoja gęba jest znacznie większa niż moja- drażniłam się z nim, kiedy czyściłam twarz. Pacnął mnie lekko w ramię, a jego niebieskie oczy błyszczały z rozbawienia. Nie mogłam zdecydować, czy był dobrze wyglądającym chłopakiem, ze swoimi rozczochranymi blond puklami i uroczymi, piegowatymi rysami. Miał w sobie ten urok, który składał się z jego narodowości i akcentu. Ale teraz był dla mnie jak brat- najlepszy przyjaciel. Tym, czego teraz potrzebowałam; światełkiem w tym całym mroku. Nie było mowy, aby stał się kimś więcej- to by było po prostu niestosowne, zważając na moje okoliczności- więc musiałam odrzucić wszystkie atrakcyjności, jakie się z nim wiązały.

Po naszej uczcie, Niall i ja ułożyliśmy się szczęśliwie na białej kanapie, która należała do mnie i Harry’ego, w moim brzuchu bulgotało na ogromną ilość jedzenia. Włączył maraton z „Friends”, a ja uśmiechnęłam się w potwierdzeniu.

Tłumaczenie Friends with Benefits by harrystylesfanficsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz