ROZDZIAŁ 18

1.6K 75 8
                                    

Dzisiaj od rana trafia mnie szlag, zresztą to norma od końca września. Minęły dwie pełnie księżyca, trzecia jest dzisiajszej nocy. Jest 31 października - Halloween, a my tak naprawdę nie znaleźliśmy nic co mogłoby pomóc znaleźć Corę, Ericę i Boyd'a. Nic oprócz siniaka zrobionego przez Breaden - dziewczynę szukającą Scott'a na ręce Lydii i Allison w kaształcie...czegoś, czego za cholerę nie możemy zidentyfikować. Nie jest symbolem celtyckim. Czym jest? Nie wiem. 

***

Postanowiłam wybrać się na spacer, więc bez pośpiechu ubrałam czarne skórzane spodnie, czarny sweter, glany i kurtkę z ćwiekami. Szłam wzdłuż ulic Beacon Hills z niemałym rozdrażnieniem. Moja przyjaciółka została porwana, a ja nie mogę nic zrobić.. Po kilku kilometrach spaceru zobaczyłam idącego w moją stronę Parrish'a.

- Cześć Emma, dlaczego Cora się do mnie nie odzywa? nie mam z nią kontaktu od prawie trzech miesięcy. 

- Ja też.

- Coś się stało?

- Nie wiem - umiejętnie skłamałam.

Parrish spuścił głowę.

- To dzięki za informacje. Ja już pójdę - powiedział i ruszył w kierunku komisariatu, a ja ruszyłam dalej. Próbowałam wymyślić, co to może być za znak, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Idąc w zamyśleniu oglądałam szyldy sklepów, barów...Aż w końcu znalazłam się na samym końcu miasta, przy zniszczonym budynku pierwszego banku w Beacon Hills. Obrzuciłam go znudzonym wzrokiem i mnie zamurowało. Ten debilny znaczek to logo banku! Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybiłam numer do Derek'a.

- Emma?

- Derek ten znaczek to logo banku. Pierwszego banku w Beacon Hills.

- Dzwoń po Scott'a i spotykamy się u mnie. 

- Ok, musimy opracować jakiś plan.

Rozłączyłam się i wybrałam kolejny numer, tym razem do Scott'a.

- Hallo?

- Scott przyjdź do Derek'a ten znaczek na ręce Lydii i Allison to logo pierwszego banku.

- Ok, zaraz będę.

Zakończyłam połączenie i szybkim krokiem ruszyłam do loftu Hale'a. Zajęło mi to trochę czasu, ale i tak byłam przed Scott'em. Na jednym końcu kanapy przy stole siedział Derek, a na drugim Peter, co wyglądało dość komicznie. Podeszłam do krzesła stojącego naprzeciw kanapy i usiadłam na nim.

- Cześć Derek - powiedziałam, kładąc nacisk na słowo "Derek", żeby Peter wiedział, że przywitanie nie odnosi się do niego.

- Cześć - odpowiedział.

- Jak zawsze pominięty, jak za... - zaczął dramatyzować Peter.

- Zamknij się cholerny hipokryto! - warknęłam, co poskutkowało natychmiastową ciszą. Derek spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja go odwzajemniłam. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi i do środka wpadli Scott i Stiles. 

- Hejka - powiedzieli jednocześnie. 

- Hej - odpowiedziałam.

Usiedli na kanapie pomiędzy obrażonym Peter'em i Derek'iem, z czego ten drugi wydawał się być zadowolony.

- Jaki jest plan? - zapytał Stiles.

- Cóż, aktualnie żaden. Trzeba najpierw go wymyślić - rzuciłam - myślę, że Corę, Ericę i Boyd'a trzymają w budynku starego banku...

- Mam jego plan - pomachał kartką Stiles, po czym rozłożył ją na stole.

- Ok, więc najbardziej logiczna wydaje się być opcja, że trzymają ich w sejfie - zaczęłam po gruntownym przejrzeniu mapy.

Teen Wolf || FF || Emma WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz