Rozdział 29 + Nominacja 4

779 36 9
                                    

Około trzeciej nad ranem byliśmy już w Beacon Hills. Derek chciał jeszcze przywitać się z Corą, więc razem weszliśmy do mojego domu.

- Cora?! - krzyknęłam.

Po chwili ciszy rozległ się odgłos szybkich kroków i naszym oczom ukazała się Cora. Kiedy tylko nas zobaczyła rzuciła się nas wyściskać.

- Wróciliście!

- Trzeba ogarnąć ten chaos - uśmiechnęłam się - A i mam pytanie; zostaniesz moją druhną?

- Jeszcze się pytasz? Oczywiście! Nie mogę uwierzyć, że się pobieracie! - Cora prawie skakała z radości. Uściskała nas obojga i zaproponowała nam nawet, że zrobi nam coś do picia, czym totalnie mnie zaskoczyła, bo zawsze twierdziła, że nie umie robić ani kawy, ani herbaty (i w sumie miała rację).

- Mi wystarczy cola z lodówki, o ile jeszcze tam jest - powiedziałam - Jak urlop z Parrish'em?

- Świetnie, później opowiem ci więcej - uśmiechnęła się - a ty chcesz coś do picia Derek?

- Ja chętnie napiję się kawy - stwierdził Derek. 

- Okay - Cora pobiegła do kuchni, a my z Derek'iem wymieniliśmy spojrzenia. 

- Wiesz, że ona nie potrafi parzyć kawy? - zapytałam szeptem. 

- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś? - jęknął Derek.

Uśmiechnęłam się tylko głupio i rzuciłam torbę z moimi rzeczami do swojego pokoju, po czym wróciłam i padłam na kanapę. Napisałam SMS'a do Scott'a, że już jestem w Beacon Hills i odrzuciłam telefon na stół. Derek od niechcenia przełączał kanały w TV, a Cora tłukła się w kuchni. Oparłam głowę o ramię Hale'a i zaczęłam przysypiać. Obudził mnie huk postawionej na stole szklanki i butelki. Podniosłam głowę, spoglądając na Corę, która idiotycznie się uśmiechała. Rzuciłam jej mordercze spojrzenie i chwyciłam swoją butelkę coli. Derek podejrzliwie powąchał kawę i upił łyk pod czujnym wzrokiem swojej siostry. Szybko przełknął i uśmiechając się pobłażliwie wymamrotał coś o tym jaka ta kawa jest dobra. Parsknęłam śmiechem opluwając się colą, której nie zdążyłam połknąć. Rodzeństwo spojrzało na mnie i również parsknęło śmiechem, o tyle, o ile oni śmiali się ze mnie. Wstałam i poszłam się przebrać, po drodze zataczając się ze śmiechu. Ubrałam czarne dresy i T-shirt. Kiedy wróciłam zastałam Corę drzemiącą na fotelu i Derek'a spoglądającego na mnie z rozbawieniem.

- Z czego się cieszysz? - mruknęłam.

- Naprawdę Emmo? Opluć się colą? - wykrztusił śmiejąc się.

- Jak kawa? Smakowała? - zagadnęłam przesłodzonym tonem głosu i spoglądając do kubka dodałam - bo z tego co widzę nie upiłeś więcej niż tego jednego łyka.

Derek spojrzał na kubek jakby wyrosły mu macki i przeniósł spojrzenie na siostrę, która szybko zamknęła oczy. Westchnął tylko i bezgłośnie powiedział "paskudztwo". 

- Nie może być aż tak zła - stwierdziłam i upiłam łyk z kubka. To był błąd. Fuuuj. Derek miał rację. To było paskudne, bo to nawet nie była kawa. Powstrzymując śmiech prysnęłam do kuchni i wyplułam "kawę" do zlewu. Otworzyłam szafkę i spojrzałam na stojące tam puszki. Z tyłu znalazłam niebieską puszkę z kawą rozpuszczalną, a z przodu fioletową z ziołami przyspieszającymi gojenie ran po tojadzie, które kiedyś dał mi Deaton. Co było najśmieszniejsze? Że puszka była podpisana. A że smak naparu jest naprawdę okropny, to po dodaniu przez Corę mleka stał się obrzydliwy. Spoglądając na puszki ponownie parsknęłam głośnym śmiechem, co ściągnęło do kuchni Derek'a  i Corę. 

- Cora, wiesz że te puszki są podpisane? - wykrztusiłam.

- Nie. Byłam pewna, że w fioletowej jest kawa. 

Teen Wolf || FF || Emma WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz