Po opowiedzeniu o wszystkim Corze, zarówno ja jak i Derek padliśmy jak dwie kłody na łóżko i obydwoje prawie natychmiast zasnęliśmy. Obudziłam się jako pierwsza, spojrzałam na zegarek i spojrzałam na śpiącego jeszcze Derek'a. Przez chwilę bezwstydnie się na niego gapiłam, po czym musnęłam delikatnie jego usta swoimi, na co on nieznacznie się uśmiechnął, a ja niechętnie stoczyłam się z łóżka. Musiałam zawieść impalę do mechanika, który, miałam nadzieję, da radę ją naprawić. Umyłam twarz, związałam włosy w koński ogon i wciągnęłam na siebie czarny golf i bojówki. Biorąc kluczyki od impali, które Hale wczoraj zostawił na szafce przy drzwiach potknęłam się o leżącą na podłodze torbę, której jeszcze nie zdążyłam rozpakować i mało brakowało, żebym skończyła rozpłaszczona na posadzce.
- Kurwa! - zaklęłam głośno. Wyprostowałam się. Derek jak opętany zerwał się z łóżka i zdezorientowany czujnie rozglądał się wokoło. Nie mogąc się powstrzymać, parsknęłam śmiechem. Dopiero wtedy wzrok Hale'a zatrzymał się na mnie.
- Co się stało? - zapytał lekko zirytowany.
- Zaatakowała mnie moja torba, której nie chciało mi się sprzątnąć - wykrztusiłam dusząc się ze śmiechu.
Spojrzał na mnie spod byka i wrócił do łóżka. Stałam jak idiotka trzymając się za brzuch i śmiejąc się do rozpuku. Aż do momentu, kiedy dostałam w ramię poduszką. Oburzona podniosłam wzrok na Derek'a który położył się wygodnie i z rozbawieniem patrzył na mój zbulwersowany wyraz twarzy.
- Już nie żyjesz - mruknęłam uśmiechając się jednym kącikiem ust. I z impetem odrzuciłam poduszkę celując w twarz Hale'a. Nie zdążył się uchylić. Jego zaskoczenie było komiczne. Znów zaczęłam się śmiać.
- Nie odpuszczę! - rzucił, a poduszka poszybowała i trafiła mnie w łydkę, ponieważ za późno odskoczyłam. Odrzuciłam ją. Derek przeturlał się, złapał ją i z zawadiackim uśmiechem ją odrzucił. Wykonałam półobrót i złapałam poduszkę jedną ręką. Odrzuciłam ją, a Derek cisnął we mnie drugą poduszką. I tak zaczęła się wojna na poduszki, urozmaicona warknięciami, ciętymi ripostami i piskami zaskoczenia. Ostatecznie rzuciłam się na Derek'a i zaczęłam okładać go jedną z poduszek, a on chwilę później zdołał mi ją odebrać, zanosząc się głośnym śmiechem. W końcu uznaliśmy remis. Kiedy wychodziłam czterdzieści minut później uprzednio poprawiwszy rozczochrane włosy, Derek pocałował mnie w policzek i znów się położył. Na odchodne nazwałam go "leniem" i zamknęłam drzwi w sekundę przed tym, jak poduszka w nie uderzyła. Zaśmiałam się i wybiegłam z domu. Wsiadłam na fotel kierowcy w impali i ruszyłam do warsztatu. Młody blondyn, Rayan Donger - tutejszy mechanik - zagwizdał, otwierając szeroko oczy na widok zmasakrowanej maski.
- Nie wiem, czy chcę nawet wiedzieć jak do tego doszło - powiedział oglądając zniszczenia - Pani mąż musi być wściekły, ten model to rzadkość - zaśmiał się.
- Dlaczego zakłada Pan że samochód nie należy do mnie? - zapytałam.
- Ponieważ kobiety zwykle wolą nowe, modne auta i raczej nie ganiają za starszymi modelami.
- W takim razie jestem wyjątkiem - uśmiechnęłam się - ten chevrolet impala z '67 roku należy do mnie. I uprzedzając oskarżenie, to nie ja jestem sprawczynią wypadku.
Zmieszany mechanik spojrzał na mnie dziwnie, po czym bez słowa wrócił do oględzin. Orzekł że nie jest w stanie na ten moment przewidzieć kosztu naprawy, ale jest ona możliwa. Musi skonsultować sprawę ze znajomym blacharzem. Prawdopodobnie będzie trzeba wymienić jeszcze kilka części oprócz maski, ale to będzie można dokładnie określić dopiero po rozebraniu auta. Westchnęłam i wpłaciłam zaliczkę. Kiedy wychodziłam Rayan jeszcze dodał:
CZYTASZ
Teen Wolf || FF || Emma Wood
Fanfic-Hallo? - Hej Emma tu Scott... - Hej Scott, coś się stało? - Mogłabyś przyjechać do Beacon Hills? Mamy problem... - Jaki? - Zieloną ogromną jaszczurkę. - Zaraz wyjeżdżam, tylko powiem Corze. Do jutra. - Dzięki Em, pa... Jestem Emma. Emma Wood. Mam 2...