Byłam naprawdę spięta kiedy pakowałam swoje rzeczy. Już następnego dnia mieliśmy z Derek'iem pojechać do moich rodziców, do Reanver. Derek zaoferował, że możemy wziąć jego Camaro, jednak odmówiłam mu. Wolałam wziąć swoją Impalę. Umówiliśmy się na drugą popołudniu, więc zostało mi tylko dwadzieścia minut. Wrzuciłam kilka ostatnich rzeczy do walizki i zapięłam zamek. Szybko spięłam włosy w kok, ubrałam wysokie wiązane botki i czarny płaszcz. Wyszłam przed dom, gdzie czekał już Derek w towarzystwie Cory. Hale był ubrany w ciemne jeansy, niebieski T-shirt oraz czarną skórzaną kurtkę. Kiedy mnie zobaczył lekko się uśmiechnął i oparł się o maskę mojej Impali, stojącej przed budynkiem. Wrzuciłam walizkę do bagażnika i podszedłszy do Hale'a szybko pocałowałam go w policzek. Uściskałam Corę i wsiadłam do auta. Derek uparł się że to on będzie kierowcą, więc zrezygnowana usiadłam na miejscu pasażera. Chwilę później do auta wsiadł również Derek, włożył kluczyk do stacyjki i odpalił samochód. Cora nadal tkwiła przed domem machając nam na pożegnanie. Odmachałam jej krzywo się uśmiechając, ponieważ, niestety tylko na to było mnie w tej chwili stać. Derek spojrzał na mnie i chwycił mnie za rękę.
- Będzie dobrze Em - powiedział. Ścisnęłam jego dłoń i uśmiechnęłam się, ale przez głowę przelatywały mi miliardy czarnych i czarniejszych scenariuszy. Wiedziałam, że coś na pewno musi pójść nie tak...takie jest moje szczęście. Reszta podróży upłynęła w milczeniu.
***
Kilka godzin później byliśmy w Reanver. Zatrzymaliśmy się w niewielkim, ale schludnym motelu. Najpierw poszliśmy na miasto zjeść kolację, a później stwierdziłam, że jest już za późno na odwiedziny u moich rodziców, więc wróciliśmy do motelu. Derek chyba domyślił się, że ja po prostu próbuję grać na zwłokę bo ciągle spoglądał na mnie z podejrzliwością. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg naszego motelowego pokoju rzuciłam się na kanapę i włączyłam TV. Derek zdjął kurtkę, powiesił ją na wieszaku i zniknął w "kuchni". Starałam się nie myśleć, co on myśli o moim zachowaniu. Nigdy nie bałam się niczego, aż do chwili kiedy mam się spotkać z rodzicami. Wpatrywałam się w ekran telewizora i "Death Race", do momentu kiedy wrócił Hale z dwoma butelkami piwa. Usiadł koło mnie i podał mi jedną z nich.
- Dzięki - mruknęłam.
Zapadło milczenie. Słychać było tylko soundtrack filmu i dialogi bohaterów. Do końca filmu żadne z nas się nie odezwało. Siedzieliśmy zapatrzeni w ten cholerny ekran popijając piwo. Hennessey wyleciała w powietrze, Ames'owi i Joe'mu udało się uciec, a później dołączyła do nich Case*. Pojawiły się napisy końcowe, a ja udawałam że one również mnie bardzo interesują. Zaczęłam się bawić pustą butelką przerzucając ją z jednej ręki do drugiej, uparcie unikając wzroku wpatrującego się we mnie Hale'a. Zniecierpliwiony Derek zabrał mi butelkę, czym zmusił mnie do spojrzenia sobie w oczy.
- Co cię gryzie? - zapytał.
- Nic - odparłam.
- A tak naprawdę?
- To moi rodzice... Ale mój ojciec... - zaczęłam mówić bez ładu i składu - Głupio mi to przyznać, ale boję się ich reakcji, Derek. Nie wiem jak zareagują na powrót swojej córki którą mają za POTWORA...
- Em - powiedział Derek kładąc mi dłoń na ramieniu - rozumiem, że boisz się co oni o tobie pomyślą, ale pamiętaj, że nawet jeżeli oni nie będą chcieli cię znać, nie jesteś sama. Masz Scott'a, Corę, Melisę...Masz mnie.
Słowa Derek'a niezbyt mnie pocieszyły ale poczułam się potrzebna. Może to głupie, ale tak naprawdę nigdy nie dopuszczałam do siebie myśli, że będę chciała, żeby komuś na mnie zależało. Zawsze miałam gdzieś co inni o mnie myślą. Po chwili zawahania przytuliłam się do Hale'a.
CZYTASZ
Teen Wolf || FF || Emma Wood
Fanfiction-Hallo? - Hej Emma tu Scott... - Hej Scott, coś się stało? - Mogłabyś przyjechać do Beacon Hills? Mamy problem... - Jaki? - Zieloną ogromną jaszczurkę. - Zaraz wyjeżdżam, tylko powiem Corze. Do jutra. - Dzięki Em, pa... Jestem Emma. Emma Wood. Mam 2...