Byłam zszokowana. Derek uparł się, żeby jechać ze mną, błyskawicznie się ogarnął i poszedł porozmawiać z Corą. Szybko wzięłam prysznic, przebrałam się w jeansy i zwykły czarny t-shirt, po czym złapałam za walizkę i wyszłam ze swojego pokoju. W korytarzu czekali już Hale'owie. Nie rejestrowałam nic. Cora coś do mnie mówiła, jednak w mojej głowie wciąż rozbrzmiewały słowa agenta FBI, który do mnie zadzwonił. Wypadłam z domu i wrzuciłam walizkę do mojej impali. Chciałam wsiąść na miejsce kierowcy, jednak Derek złapał mnie za ramię i powiedział:
- Lepiej ja poprowadzę.
Sztywno pokiwałam głową i wsiadłam na miejsce pasażera. Derek odpalił samochód i przekraczając ograniczenie prędkości ruszył w kierunku Reanver. Przez całą drogę milczeliśmy. Od razu pojechaliśmy do szpitala. Lekarz powiedział, że najgorsze już minęło i moja mama z tego wyjdzie. Poszłam się z nią zobaczyć. Leżała na szpitalnym łóżku i spała. Usiadłam na krześle obok jej łóżka, a Derek stanął za mną i położył mi rękę na ramieniu, a ja oparłam o nią głowę. Byłam zła. Skoro sprawą zajmuje się FBI to musi być to coś poważnego. W milczeniu spędziłam godzinę przy mamie, po czym postanowiłam pojechać do jej domu. W sumie, to miałam zamiar spotkać agenta, który by mi wszystko wyjaśnił. Tym razem nie pozwoliłam Derek'owi prowadzić. Sama wsiadłam za kierownicę i z piskiem opon ruszyłam na miejsce. Dom mojej mamy był ślicznie ozdobiony taśmą policyjną. Oczywiście, niewiele mnie to obeszło, bo i tak wlazłam do środka. Derek poszedł ze mną. W salonie natknęliśmy się na mężczyznę i kobietę. Facet był mniej więcej wzrostu Hale'a, miał krótko ścięte blond włosy i zielone oczy. Kobieta była zaś o kilka centymetrów wyższa ode mnie, miała spięte w kucyk długie, jasne włosy i niebieskie oczy. Oboje byli ubrani w jeansy i flanelowe koszule - on czerwoną, a ona czarną. No i oboje na nasz widok schowali do kieszeni przedmioty wielkości komórek, które aktualnie trzymali w dłoniach. Dziwne. Spojrzałam na Derek'a, który chyba też to zauważył, bo spojrzał na nich podejrzliwie.
- Agent Jones, a to moja partnerka, agentka Shade - powiedział mężczyzna. Ha. Błąd. Nigdy nie kłam w obecności wilkołaków. Zarówno ja, jak i Derek nie mamy problemu z wyłapaniem kłamstwa.
- Jestem Emma Wood córka Edith Dragonwood, a to mój narzeczony, Derek Hale - postanowiłam zagrać w ich grę - co tu się do cholery stało?
- Jeszcze tego nie ustaliliśmy - powiedziała domniemana agentka Shade. Mówiła prawdę. Coś mi tu naprawdę zaczynało nie pasować - napaść zgłosiła sąsiadka pani matki. Dostaliśmy zgłoszenie wczoraj popołudniu.
Pokiwałam głową. Druga część jej wypowiedzi również nie była prawdziwa.
- Możemy zabrać rzeczy dla mamy? - zapytałam.
- Jasne - powiedziała.
Spojrzałam na zdezorientowanego Derek'a i wskazałam wzrokiem schody. Weszliśmy na górę, do sypialni mojej mamy. Było to niewielkie, pomalowane na jasnofioletowy kolor pomieszczenie. Jedynymi meblami były łóżko i garderoba. Zamknęłam drzwi i wyciągnęłam telefon z kieszeni.
- Kłamali - rzucił Hale - coś tu nie gra.
- Wiem. Mam zamiar zadzwonić do ojca Scott'a. Pracuje w FBI.
Wybrałam odpowiedni numer. Po trzech sygnałach odebrał McCall. Szybko zapytałam czy wysyłali kogoś do Reanver, nawet się nie przedstawiając.
- Nie. Proszę podać Imię i nazwisko...
Rozłączyłam się.
- Nie wiem o co tu chodzi do cholery i wcale mi się to nie podoba - warknęłam.
- Czekaj. Poczekajmy, aż stąd pojadą.
Siedzieliśmy w pokoju mamy jakieś kilkanaście minut, kiedy usłyszeliśmy lekkie kroki kobiety, która wyszła z domu. Chwilę później usłyszeliśmy ryk silnika. Chciałam wyjść, ale Derek złapał mnie za ramię.
CZYTASZ
Teen Wolf || FF || Emma Wood
Fanfiction-Hallo? - Hej Emma tu Scott... - Hej Scott, coś się stało? - Mogłabyś przyjechać do Beacon Hills? Mamy problem... - Jaki? - Zieloną ogromną jaszczurkę. - Zaraz wyjeżdżam, tylko powiem Corze. Do jutra. - Dzięki Em, pa... Jestem Emma. Emma Wood. Mam 2...