ROZDZIAŁ 22

1.4K 63 6
                                    

W poniedziałek wstałam wcześniej, żeby zdążyć do szkoły na pierwszy dzień pracy. Nałożyłam lekki makijaż, uczesałam włosy w koka i ubrałam czarne spodnie, białą koszulę i turkusową marynarkę. Starałam się być cicho, żeby nie obudzić Cory, która wróciła wczoraj późno z randki z Parrish'em. Zrobiłam szybko kawę i wypiłam ją w błyskawicznym tempie. Wzięłam czarną torebkę, narzuciłam na siebie skórzany czarny płaszcz, ubrałam lity i szybkim krokiem wyszłam z domu. Po kilku minutach byłam przy wejściu do szkoły. Weszłam do budynku i skierowałam się do pokoju nauczycielskiego. Przywitałam się z pozostałymi siląc się na krótkie "dzień dobry". Chwilę później siedziałam we wskazanej mi przez dyrektora klasie, która miała być "moja". Piórnik, parę kartek i książek rzuciłam na biurko, a torebkę powiesiłam na krześle. Przeglądałam swoje notatki w poszukiwaniu pomysłu na poprowadzenie lekcji. Kilkanaście minut później rozległ się ogłuszający dźwięk dzwonka, a do klasy wyparowało dwadzieścia osiem osób z 1a chaotycznie zajmując miejsca w ławkach. Huk odsuwanych krzeseł i głośno prowadzonych rozmów mnie strasznie irytował.

- Cisza - trzasnęłam pięścią w blat biurka.

Rozmowy ustały, a uczniowie wydawali się być zaskoczeni moją reakcją.

- Dzień Dobry - powiedziałam.

- Dzień Dobry - odpowiedział mi chór głosów.

- Nazywam się Emma Wood i będę w tym roku uczyć was fizyki - delikatnie się uśmiechnęłam - moją prośbą jest, żeby po wejściu do klasy było w miarę cicho, bo nie mam zamiaru krzyczeć, a znajdą się osoby, które zechcą dowiedzieć się czegoś na tych lekcjach. Cóż, powinniście wiedzieć, że nie toleruję ściągania. Kiedyś kolega z ławki próbował ode mnie spisać odpowiedzi do sprawdzianu z fizyki....ale, nieważne.

- Niech pani skończy! - rozległ się głos z ostatniego rzędu ławek. Zapewne należał do rudowłosej dziewczyny.

- Jak masz na imię? - zapytałam.

- Amelie.

- Ok, więc Amelie dokończę, jeśli rozwiążesz zadanie powtórzeniowe ze zbioru zadań. Na poziomie ostatniej klasy gimnazjum. Z...optyki.

- Mogę spróbować.

Dziewczyna wstała i podeszła do tablicy. Podałam jej zbiór zadań i wskazałam zadanie. Usiadłam na krześle i analizowałam pojawiające się na tablicy zapisy. Zrobiła zadanie...dobrze. Oddała mi zbiór i usiadła na miejscu.

- Więc dotrzymując słowa opowiem wam tą historyjkę. Napisałam ołówkiem odpowiedzi i udawałam że jeszcze się nad czymś zastanawiam, odchylając się do tyłu na krześle. Poczekałam aż spokojnie odpisze. Później zmazałam to co napisałam ołówkiem i długopisem odpowiedziałam na pytania. Ten hmm...kolega był takim kretynem - przepraszam za określenie, że nie zauważył, że są to odpowiedzi na sprawdzian z biologi, który miał być następnego dnia. Oczywiście dostał jedynkę, i już nigdy więcej ode mnie nie odpisywał na żadnym sprawdzianie.

Klasa wybuchnęła gromkim śmiechem, a ja mimowolnie się szeroko uśmiechnęłam. Reszta lekcji minęła w luźnej atmosferze. Po skończonych zajęciach wyszłam ze szkoły co mnie bardzo ucieszyło. Byłam wykończona pierwszym dniem pracy. Myślałam tylko o tym, żeby rzucić się na kanapę przed telewizorem. Szybkim krokiem ruszyłam do domu. Kiedy przechodziłam obok szpitala usłyszałam szybkie kroki i poczułam że ktoś kładzie mi rękę na ramię. Bez zawahania chwyciłam ją i wykręciłam. Odwróciłam się i mnie zatkało. Po raz kolejny zrobiłam coś głupiego.

- Derek? Zwariowałeś? - krzyknęłam puszczając jego dłoń.

- Chciałem ci zrobić niespodziankę i zapytać jak po pierwszym dniu w pracy.

- Zapamiętaj jak kończą się niespodzianki dla mnie. A w pracy całkiem dobrze. Tylko parę razy musiałam się ugryźć w język, żeby nie zakląć.

- Już widzę te przerażone dzieci siedzące w ławkach cicho jak myszy pod miotłą - zaśmiał się i trącił mnie ramieniem.

- Dyscyplina musi być - odparowałam ze śmiechem.

Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Na zewnątrz było zimno, więc z ulgą przywitałam ciepło panujące w środku.

- Cora! - wrzasnęłam, a że odpowiedzi nie było oznajmiłam - nie ma jej, pewnie jest z Parrish'em.

- Z kim? - zapytał Derek.

- Z zastępcą szeryfa, spotyka się z nim od ubiegłego roku - widząc zaskoczoną minę Derek'a dodałam - nie wiedziałeś?

- Nie, nic mi nie mówiła.

- O kurwa. Myślałam, że wiesz. Cora mnie zabije.

- Nie zabije.

- Bardzo śmieszne - mruknęłam - chcesz coś do picia?

- A co masz?

- Hmm...nie wiem. Idę sprawdzić - poszłam do kuchni. W szafce były moje trzy butelki coka coli i dwie soku pomarańczowego Cory. W innych szafkach nic nie znalazłam, więc krzyknęłam - Cola, sok, herbata, albo kawa!

- Cola - odkrzyknął Derek.

Zabrałam dwie szklanki i butelkę napoju. Poszłam do salonu, który już okupował mój chłopak. Postawiłam szklanki i butelkę na stole.

- Jestem strasznie głodna.

- Ja też.

- To co zamawiamy?

Po kilkudziesięciu minutach objadaliśmy się pizzą i gadaliśmy o pierdołach. Później przeszliśmy do tematu alf analizując ich taktykę. Skończyło się na ostatnich zabójstwach. Włączyłam telewizor i zaczęliśmy słuchać wiadomości.

- Nudy - mruknęłam - nic nowego.

- Yhm. Co jutro robisz? Oprócz szkolenia dzieci?

- Nic. To samo co dzisiaj, chyba że coś się stanie. Tylko nie rób mi żadnych niespodzianek, bo przez przypadek cię zabiję.

- Jasne - zaśmiał się - Wiesz, kocham cię.

Już dawno mi tego nie mówił. Szczerze mówiąc jestem obojętna na uczucia, szczególnie swoje i trudno mi je wyrażać ale związek z Derek'iem zaczyna to zmieniać. Wiem, że Hale ma podobnie. Jedno jest pewne; w swoim towarzystwie stajemy się innymi osobami. Bardziej otwartymi, a nasze uczucia są naprawdę szczere.

- Ja ciebie też kocham - uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Przez kilka minut istnieliśmy tylko my. Ja, Derek i nasz pocałunek. Później gdy Cora wparowała do domu od progu drąc się "wróciłam". oderwaliśmy się od siebie i udaliśmy, że oglądamy telewizor. Cora dosiadła się do nas.

- Jak pierwszy dzień w pracy? - zapytała.

- Nieźle. A ty co robiłaś cały dzień?

- Byłam z P....eeee...na mieście.

- Wiem, że spotykasz się z Parrish'em - wtrącił Derek.

- Powiedziałaś mu? - zapytał Cora.

- Eeeee...przypadkiem. Myślałam że mu powiedziałaś...

Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Cora westchnęła i powiedziała:

- Cóż i tak miałam ci o tym powiedzieć Derek. W najbliższym czasie.

- Czyli mnie nie zabijesz? - zapytałam z uśmiechem.

- A kto ci to powiedział? - zaśmiała się - Nie, nie zabiję cię. W sumie to ułatwiłaś mi sprawę.

I tak siedzieliśmy do około dziesiątej wieczorem gadając o wszystkim co nam wpadło do głowy.

~FearlessGirlWerewolf

Dziękuję za 3,36 tyś wyświetleń i 226 gwiazdek oraz przepraszam, za tak długą nieobecność. Rozdział pisany na szybko, ale mam nadzieję, że nie najgorszy. Next w weekend, chyba że nie będę miała za dużo nauki, wtedy pojawi się wcześniej.

Teen Wolf || FF || Emma WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz