ROZDZIAŁ 25 + nominacja 2

1.1K 59 46
                                    

Kiedy weszłam do mieszkania Derek'a zobaczyłam Corę siedzącą na kanapie z pilotem w dłoni, obok niej Derek'a i Peter'a. Zatrzasnęłam za sobą drzwi na co wszyscy odwrócili się w moją stronę. Podeszłam do kanapy i usiadłam obok Derek'a. Nikt nic nie mówił, wszyscy udawali, że są zainteresowani programem w telewizji. Po kilkunastu minutach ciszę przerwała Cora:

- Skoro Derek - spojrzała na brata - przeżył upadek, to Ennis także przeżyje, nie?

- Raczej tak - odparł Peter.

- Jak się czujesz? - zapytałam Derek'a.

- Nieźle.

Cora prychnęła.

- Jesteście siebie warci - warknęła - Oboje kiedy coś się wam stanie, twierdzicie, że nic wam nie jest, a jak przyjdzie co do czego to tracicie przytomność, bo ból was przerasta.

- Nieprawda - odparowałam.

- A no tak, czasami wam ktoś pomaga w utracie przytomności, i zwykle są to wasi wrogowie.

- Cora, ale ja naprawdę dobrze się czuję - wtrącił Derek.

- Taaa jasne. A ja jestem faraonem.

- A jesteś? - zapytał.

Cora strzeliła facepalm'a, a ja usiłowałam stłumić uśmiech. Peter przewrócił oczami, po czym wyszedł z pokoju, na co Derek i ja wyszczerzyliśmy zęby w uśmiechu. Z zamiarem sprawdzenia godziny spojrzałam na swój telefon i przypomniałam sobie o kuzynie. Było grubo po północy.

- Cora, mówiłaś, że Scott nieźle oberwał...

- No tak, ale i tak pojechał na tą wycieczkę. Lepiej do niego zadzwoń.

- Chyba masz rację.

Wybiłam numer Scott'a i przyłożyłam komórkę do ucha. Po ośmiu sygnałach usłyszałam "Halo!?", ale nie był to Scott. To była Lydia.

- Cześć co się stało? - zapytałam.

- O Boże, ty żyjesz!

- No jasne.

- Jesteśmy w jakimś nawiedzonym motelu, Boyd i Ethan o mało co się nie zabili. W tym motelu ustanowiony jest rekord w ilości popełnianych samobójstw.

- Cholera. A co z wami? Scott, Stiles, Allison, Isaac, ty?

- Wszystko...- przerwała, a ktoś coś wykrzyczał - Scott oblał się benzyną i próbuje się podpalić racą. On myśli, że Derek i ty nie żyjecie.

- Podejdź do niego i daj na głośnik ok? - usłyszałam tylko szuranie, trzask obcasów i po chwili Lydia powiedziała "ok" - Scott, Scott słyszysz mnie?

- Emma?

- Tak. Ja żyję, kretynie. Derek też. Więc z łaski swojej racz się nie zabijać! - zamilkłam i w napięciu próbowałam wyłapać co się mniej więcej dzieje, a Cora i Derek bacznie mnie obserwowali. Wiem, że słyszeli całą rozmowę.

- Stiles, nie! - usłyszałam wrzask Lydii, a póżniej słowa Stiles'a - Jeśli ty zginiesz, to ja też. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, Scott. Jesteśmy jak bracia.

Następnie usłyszałam trzask racy, ale żadnych wrzasków bólu. Cisza.

- Emma? - usłyszałam głos Lydii.

- Jestem.

- Stiles zabrał Scott'owi racę i ją wyrzucił.

- O Boże...to dobrze, że chociaż jeden z tej dwójki myśli racjonalnie.

Teen Wolf || FF || Emma WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz