Kiedy weszłam do mieszkania Derek'a zobaczyłam Corę siedzącą na kanapie z pilotem w dłoni, obok niej Derek'a i Peter'a. Zatrzasnęłam za sobą drzwi na co wszyscy odwrócili się w moją stronę. Podeszłam do kanapy i usiadłam obok Derek'a. Nikt nic nie mówił, wszyscy udawali, że są zainteresowani programem w telewizji. Po kilkunastu minutach ciszę przerwała Cora:
- Skoro Derek - spojrzała na brata - przeżył upadek, to Ennis także przeżyje, nie?
- Raczej tak - odparł Peter.
- Jak się czujesz? - zapytałam Derek'a.
- Nieźle.
Cora prychnęła.
- Jesteście siebie warci - warknęła - Oboje kiedy coś się wam stanie, twierdzicie, że nic wam nie jest, a jak przyjdzie co do czego to tracicie przytomność, bo ból was przerasta.
- Nieprawda - odparowałam.
- A no tak, czasami wam ktoś pomaga w utracie przytomności, i zwykle są to wasi wrogowie.
- Cora, ale ja naprawdę dobrze się czuję - wtrącił Derek.
- Taaa jasne. A ja jestem faraonem.
- A jesteś? - zapytał.
Cora strzeliła facepalm'a, a ja usiłowałam stłumić uśmiech. Peter przewrócił oczami, po czym wyszedł z pokoju, na co Derek i ja wyszczerzyliśmy zęby w uśmiechu. Z zamiarem sprawdzenia godziny spojrzałam na swój telefon i przypomniałam sobie o kuzynie. Było grubo po północy.
- Cora, mówiłaś, że Scott nieźle oberwał...
- No tak, ale i tak pojechał na tą wycieczkę. Lepiej do niego zadzwoń.
- Chyba masz rację.
Wybiłam numer Scott'a i przyłożyłam komórkę do ucha. Po ośmiu sygnałach usłyszałam "Halo!?", ale nie był to Scott. To była Lydia.
- Cześć co się stało? - zapytałam.
- O Boże, ty żyjesz!
- No jasne.
- Jesteśmy w jakimś nawiedzonym motelu, Boyd i Ethan o mało co się nie zabili. W tym motelu ustanowiony jest rekord w ilości popełnianych samobójstw.
- Cholera. A co z wami? Scott, Stiles, Allison, Isaac, ty?
- Wszystko...- przerwała, a ktoś coś wykrzyczał - Scott oblał się benzyną i próbuje się podpalić racą. On myśli, że Derek i ty nie żyjecie.
- Podejdź do niego i daj na głośnik ok? - usłyszałam tylko szuranie, trzask obcasów i po chwili Lydia powiedziała "ok" - Scott, Scott słyszysz mnie?
- Emma?
- Tak. Ja żyję, kretynie. Derek też. Więc z łaski swojej racz się nie zabijać! - zamilkłam i w napięciu próbowałam wyłapać co się mniej więcej dzieje, a Cora i Derek bacznie mnie obserwowali. Wiem, że słyszeli całą rozmowę.
- Stiles, nie! - usłyszałam wrzask Lydii, a póżniej słowa Stiles'a - Jeśli ty zginiesz, to ja też. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, Scott. Jesteśmy jak bracia.
Następnie usłyszałam trzask racy, ale żadnych wrzasków bólu. Cisza.
- Emma? - usłyszałam głos Lydii.
- Jestem.
- Stiles zabrał Scott'owi racę i ją wyrzucił.
- O Boże...to dobrze, że chociaż jeden z tej dwójki myśli racjonalnie.
CZYTASZ
Teen Wolf || FF || Emma Wood
Fanfiction-Hallo? - Hej Emma tu Scott... - Hej Scott, coś się stało? - Mogłabyś przyjechać do Beacon Hills? Mamy problem... - Jaki? - Zieloną ogromną jaszczurkę. - Zaraz wyjeżdżam, tylko powiem Corze. Do jutra. - Dzięki Em, pa... Jestem Emma. Emma Wood. Mam 2...