ROZDZIAŁ 4

2.8K 115 2
                                    

Po spotkaniu ze Scott'em nie miałam co robić, więc postanowiłam pójść na siłownię. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę niewielkiego budynku. Po dwóch godzinach podnoszenia 100 kilogramowych hantli i biegania na bieżni wyszłam. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc wróciłam do domu. Cory i Derek'a już nie było. Rozwaliłam się na kanapie przed telewizorem i zapadłam w krótką drzemkę.

Byłam w lesie. Walczyłam. Widziałam dwie pary czerwonych oczu utkwionych we mnie. Odwróciłam się do drzewa. Dwa zielone błyski utwierdziły mnie w przekonaniu że jeszcze tam jest. Jeszcze żyje...

Obudziłam się z głośnym wrzaskiem. Nade mną stała Cora z wyraźnym zaniepokojeniem malującym się na jej twarzy.

- Co jest Em? - zapytała.

- Wszystko w porządku, po prostu miałam koszmar.

- Na pewno? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.

W pewnym sensie tak było, ale jeszcze raz powtórzyłam przyjaciółce że wszystko jest ok. 

- Dobrze - odpuściła, ale spoglądała na mnie podejrzliwie. Wiedziałam, że mi nie uwierzyła.

- Kiedy wróciłaś? - zapytałam, chcąc zmienić temat.

- Około pół godziny temu. Co robiłaś cały dzień?

- Cóż, ucięłam pogawędkę ze Scott'em, byłam na siłowni i wróciłam do domu. A ty? Jak spotkanie rodzinne?

- Rozmawiałam z Derekiem - zmarszczyła brwi.

- Coś poszło nie tak - stwierdziłam. 

- On jest alfą.

- Wiem.

- Kompletuje watahę.

- Wiem

- A to wszystko robi dla mocy. 

- Cóż, tego się domyśliłam.

- Dlaczego on nie może być taki jak ty!- wykrzyczała ze złością Cora.

- Jak ja? - zapytałam zszokowana.

- Jesteś alfą, owszem, ale nie zbierasz stada...nie chcesz mocy. Nigdy nie chciałaś.

- To dlatego, że dostałam nauczkę...Dzięki temu wiem, że moc nie jest ważna...nie ważniejsza od przyjaźni, miłości, rodziny...

- Wiesz, że zawsze byłaś dla mnie wzorem? - Cora się uśmiechnęła, a ja popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.

- Dlaczego? Jestem zwykłym likantropem i to jeszcze bardzo nietaktownym.

- Nie lubisz ludzi, ale ich chronisz, nie znosisz swoich rodziców, a zrobiłabyś dla nich wszystko. Nie działasz z egoistycznych pobudek. 

- A jednak, nie potrafię wybaczać Coro. A to ogromna wada, poza tym jestem sarkastyczna, złośliwa, agresywna, nieprzystosowana społecznie i mam okropne poczucie humoru.

- Nie wobec mnie. Poza tym co z tego? Przynajmniej nie jesteś egoistą, jak Derek. Interesuje go tylko własna siła, innych ma gdzieś.

- Kiedy pierwszy raz go spotkałam wydawał się być całkiem miły. Do momentu wejścia Isaac'a. Wtedy stał się oschły. Porozmawiaj z nim. Spróbuj naprawić wasze relacje. Jesteście dla siebie jedyną rodziną, właśnie odkryliście, że oboje przeżyliście tragedię. Daj mu szansę. Spróbuj go zmienić, ale nie naciskaj. Czasem trzeba zaakceptować rzeczywistość taką jaka jest. 

- Chyba masz rację - pokiwała głową - tylko nie wiem,czy jestem w stanie. 

- Pomogę ci. I tak będziemy wspólnie rozwiązywać sprawę kanimy.
Tym stwierdzeniem skończyłam naszą rozmowę i razem z Corą zabrałyśmy się do gotowania kolacji.

~FearlessGirlWerewolf
Przepraszam, że rozdział taki krótki:(

Teen Wolf || FF || Emma WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz