rozdział 22

1.2K 41 0
                                    

Jak wracaliśmy było ciemno, ale przy nim czułam się bezpiecznie. Na podwórku pożegnaliśmy się i pojechał. W domu czekał na mnie mój brat zaczepił mnie:

- O, hej Ari. Jutro przeprowadzamy się, ale nie daleko, na drugą stronę miasta. Będziesz chodzić do tej samej szkoły.

- Co? Ja nie chcę! Czemu?

- Rodzice podejmują działalność biznesową z jakąś podobną korporacją...

Wpadłam w płacz. Dlaczego? Tu mi dobrze! Tu mam przyjaciół, dom i... Issaca...

Wyszłam na dwór. Było zimno i ciemno ale na nic nie miałam ochoty.
Usiadłam w parku pod latarnią snującą smutny blask. Wyjęłam żyletkę. Obiecałam przestać... Ale to silniejsze ode mnie. Popatrzyłam na swoje przedramie, kilka wypukłych kresek jeszcze sprzed dwóch lat.
Obracałam kawałek metalu w dłoniach. Nie wytrzymałam dłużej...
Po chwili kreska zaczęła krwawić potem następna i następna. Po drodze kupiłam bandaż.

- Ciełaś się. - stwierdził mój brat.

- nie twój interes.- warknęłam

- Arianna zrozum nie ja podjęłam decyzję.
I przytulił mnie do siebie. Zaprowadził do kuchni. Odwinął bandaż, i posmarował jakąś maścią.

- Za tydzień nie będzie- zapewnił

- Dzięki

- Nie tnij się już. Pamiętasz jak mama to przeżywała? Pamiętasz psychiatryk i to wszystko? Nie wracaj do tego. Skończ ten rozdział.

Inna, Wyjątkowa!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz