Jak wracaliśmy było ciemno, ale przy nim czułam się bezpiecznie. Na podwórku pożegnaliśmy się i pojechał. W domu czekał na mnie mój brat zaczepił mnie:
- O, hej Ari. Jutro przeprowadzamy się, ale nie daleko, na drugą stronę miasta. Będziesz chodzić do tej samej szkoły.
- Co? Ja nie chcę! Czemu?
- Rodzice podejmują działalność biznesową z jakąś podobną korporacją...
Wpadłam w płacz. Dlaczego? Tu mi dobrze! Tu mam przyjaciół, dom i... Issaca...
Wyszłam na dwór. Było zimno i ciemno ale na nic nie miałam ochoty.
Usiadłam w parku pod latarnią snującą smutny blask. Wyjęłam żyletkę. Obiecałam przestać... Ale to silniejsze ode mnie. Popatrzyłam na swoje przedramie, kilka wypukłych kresek jeszcze sprzed dwóch lat.
Obracałam kawałek metalu w dłoniach. Nie wytrzymałam dłużej...
Po chwili kreska zaczęła krwawić potem następna i następna. Po drodze kupiłam bandaż.- Ciełaś się. - stwierdził mój brat.
- nie twój interes.- warknęłam
- Arianna zrozum nie ja podjęłam decyzję.
I przytulił mnie do siebie. Zaprowadził do kuchni. Odwinął bandaż, i posmarował jakąś maścią.- Za tydzień nie będzie- zapewnił
- Dzięki
- Nie tnij się już. Pamiętasz jak mama to przeżywała? Pamiętasz psychiatryk i to wszystko? Nie wracaj do tego. Skończ ten rozdział.
CZYTASZ
Inna, Wyjątkowa!
FanfictionChcę abyś była moja... żeby nikt inny Cię nie dotykał... Nie wierzyłam że to powiedział! Sen. - Nikt inny nie będzie...- znów nie zdążyłam dokończyć. Przejechał językiem po mojej wardze, poczułam na plecach dreszczyk.