rozdział 35

1K 37 0
                                    

- No... kogo widzę! Wilson!

- Dzień dobry, zostałam poinformowana że mam się dziś stawić.

- Oczywiście. Przejdź do pokoju obok, stylista Cię przygotuję.

Trafiłam do dużego pomeszczenia gdzie leżały gotowe stroje. Pierwsza była beżowa sukenka, czarna skórzana krótka i buty na wysokim obcasie. Stylista kazał mi się obracać i robić różne pozy. Jeszcze kilka kreacji i miałam na dziś koniec. A na moje konto została przelana pierwsza wypłata.
Hah, to jest fajny zawód! Wystarczy być rozpoznawalna, potem jeszcze dać zrobić sobie zdjęcia i voilá! To mi się podoba.

Wychodząc zobaczyłam że Issac już na mnie czeka.

- Hej, jak poszło?

- Genialnie!

- Wiesz bo jest sprawa...- zaczął niepewnie- musisz się spotkać z Ojcem.

- No, ok- nieco się wystraszyłam

- zawioze Cię

O co może chodzić!? Czy zrobiłam coś nie tak? Po niedługim czasie staliśmy pod domem rodziców. Otworzył Tata. Zaprosił do środka i zaczął:

- Czy było ostatnio coś nie tak?- to dziwnie zabrzmiało...

- Nie, jest wszystko w porządku.

- Ostatnio pogorszyły się stosunki z konkurentami z zachodu...- wyjaśniał-
musisz być ostrożna... nikomu nic nie mówić,  nikomu nie ufać.

- Dobrze, będę czujna

- To nie wystarczy.-przerwał wynajmując czarne pudełko- musisz być uzbrojona. Przykro mi ale jest niebezpiecznie. To broń palna P-64. Posiadasz ja legalnie tylko noś dokumenty. Jak ktoś będzie chciał ci  coś zrobić zabij. Rozumiesz!?

Pokiwałam twierdząco głową, a w duszy byłam przerażona.

Inna, Wyjątkowa!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz