◀(Rozdział 7)▶

1.3K 136 95
                                    


A jednak poszedłem. Minho nie mógł iść z nami (albo taki był plan, żeby nie szedł). Wykręcił się tym, że dużo pracuje i chciałby trochę czasu spędzić ze swoją dziewczyną. Wygląda na to, że z naszego trio z Labiryntu tylko ja jestem wolny.

- Masz kogoś? - zapytała.

Spojrzałem na Brende z nad filiżanki z kawą.

- Ymm nie. Z nikim się nie spotykam. - odpowiedziałem upijając łyk gorącego płynu. Nie chciałem zagłębiać się w ten temat.

- Jak to możliwe, żeby taki przystojniak był sam? Albo jesteś gejem, albo ciągle myślisz o Teresie.

Chyba jednak za bardzo się nie zmieniła. Wzruszyłem ramionami spoglądając jej w oczy.

- A ty? Masz kogoś?

- To zależy czy jesteś zainteresowany - jej uwodzicielski ton przyprawiłby o zawał nie jednego faceta. To pewne.

- Nie rozumiem.

- Thomas nie bądźmy dziećmi - machnęła dłonią jakby odpedzała natrętną muchę. - Minęły lata, ale ja czuję do ciebie to samo, a może nawet i więcej niż wtedy. Rozumiem, że po ucieczce i stracie Teresy było za wcześnie, ale teraz chyba już pogodziłeś się z jej stratą prawda?

- Nie o to chodzi. - pokręciłem głową wybijają wzrok w łyżeczkę położoną na spodku. Spojrzałem w swoje odbicie i przeczesałem włosy palcami.

- Ktoś ci się podoba? - zapytała z rezygnacją w głosie, ale nie w oczach.

- Możemy porozmawiać o czymś innym?! Nie jestem w nastroju.

Zaśmiała się głośno, a ja poczułem jak jej naga stopa sunie w górę mojej łydki do kolana, a następnie wzdłuż uda, aż do krocza. Spojrzałem na nią zaskoczony. No tego się nie spodziewałem. Uśmiechała się wykrzywiając perfekcyjnie wymalowane na czerwono usta, które zachęcały do całowania ich. Jej całe ciało zachęcało do obcałowywania go centymetr po centymetrze, do pieszczenia każdego skrawka skóry. Jej oczy płonęły pożądaniem i nutką triumfu. Doskonale wiedziała jak działa na facetów. Może jeszcze pięć lat temu nie była tego świadoma zaś teraz była zbyt pewna swoich wdzięków.

Włożyłem rękę pod stół i ująłem jej drobną stópkę w dłoń zdejmując ją z mojej części intymnej odstawiając, a raczej puszczając ją aby mogła swobodnie spaść na płytki.

Brenda zerwała się z miejsca jak oparzona. Z początku myślałem, że faktycznie oblała się kawą, ale nie. Podeszła do mnie i chwytając za koszulkę podciągnęła mnie do góry. Przycisnęła usta do moich ust, całując gwałtownie i namiętnie. Sam nie wiem kiedy i jak to się stało, ale odwzajemniłem pocałunek. Gorący, pełen uczucia pocałunek, który potrafił uginać kolana. Objąłem Brende w tali i przyciągnąłem do siebie. W kieszeni zadzwonił mi telefon, ale nie zwracałem na to uwagi. Może tak będzie lepiej? Może z czasem pokocham ją tak jak kocham... Jak ona kocha mnie. Może.

Sam w to nie wierzyłem.

***

Brenda spała wtulona w mój tors, a ja trzymałem nos w jej włosach. Jej delikatny, równomierny oddech łaskotał moją skórę. To co się wydarzyło nie powinno mieć miejsca. To było nie fair w stosunku do niej, w stosunku do mnie, ale może z czasem... Z czasem poczuję to co czuje ona.

- I jak było? - zapytała, uśmiechając się, co bardziej poczułem niż zobaczyłem.

- Nie sądzisz, że to ja powinienem zadać to pytanie? - pocałowałem ją w czubek głowy, a ona roześmiała się swoim perlistym śmiechem.

- Mogłabym tak leżąc z tobą całą wieczność, ale muszę już iść.

Skinąłem głową, a Brenda podniosła się z łóżka zbierając swoje ubrania porozrzucane po pokoju. Gdy już się ubrała, nachyliła się i pocałowała mnie w usta po czym wyszła. Nie chciałem, żeby szła, bo nie chciałem rozmyślać nad tym wszystkim jednak i mnie gonił czas. Za godzinę wpadnie tu Newt. Muszę znaleźć bilety, wziąć prysznic, pościelić łóżko i ogarnąć trochę mieszkanie.

____________________________________

Tym razem troche krócej 😊

PROSZĘ, TOMMY. PROSZĘ. | ✔ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz