- Mamy około setki ludzi, mamy sprzęt, ale wciąż nie mamy pojęcia ilu ich jest - odezwał się Chris obgryzając przy tym ołówek - i nie wiem czy damy rade - dodał.
- Powinieneś zostać optymistą roku! - Prychnęła Brenda z sarkazmem, przestępując z nogi na nogę podpierając ścianę.
- Jestem realistą. - odpowiedział krótko, nie odrywając wzrok od sterty papierów, które zakrywały prawie każdy centymetr biurka.
Minho uważnie przyglądał się przyjaciołom pogrążony we własnych myślach. Cholernie chciał spotkać swoich bliskich, a jednocześnie bał się tego co może zastać na miejscu.
- Musimy dać sobie radę - powiedział w końcu.
- I damy - przytaknęła Brenda.
Chris wzruszył ramionami. Miał szczerą nadzieją, że się uda. Wierzył w to w stu procentach, ale zawsze wolał nastawić się na najgorsze niż później cierpieć jeszcze bardziej. Nie miał pojęcia dlaczego tak bardzo zależało mu na tych ludziach, których tak naprawdę ledwo znał, a nie którtch, tak jak Thomasa czy Newta, znał tylko ze słyszenia. Zawsze miał Thomasa za dupka, który wynalazł lek, a potem zniknął mając gdzieś co oni z nim zrobią, czy go rozprowadzą chorym czy nie. Myślał, że to zadufany, arogancki klump mający gdzieś przyjaciół, bo w końcu zostawił Minho i Brende ze zdrowymi i odpornymi ludźmi, a sam umył od tego ręce. A jednak gdy Minho zaczął podejrzewać powrót DRESZCZu zjawił się pod jego gabinetem. Chris nie mógł uwierzyć własnym oczom, że chłopak, który kilka razy przywiózł mu pizze to ten sam chłopak, który uratował świat. Jak to w ogóle możliwe, że osoba, która mogłaby siedzieć w zarządzie Gladers i może nie pławić się w luksusie, - bo luksus już nie istniał - ale zajmować się czymś bardziej w swoim stylu, wolała rozwozić pizze? Wtedy zrozumiał, że Thomas nie jest wcale taki jak go sobie wyobrażał. Co do Newta... Ten od zawsze był dla niego legendą, bohaterem, wzorem do naśladowania. Archetyp przyjaciela gotów poświęcić wszystko dla dobra innych. Był pewien, że nigdy go nie spotka, że zawsze będzie on tylko historią, a teraz ma taką możliwość. Oczywiście, jeśli im się uda.
- Hej, stary?
Z zamyślenia wyrwał go Minho pstrykający palcami przed jego twarzą. Przełożony wpatrywał się w niego jakby próbował poznać jego najskrytsze myśli.
- Hm?
- Odpłynąłeś nam tu całkowicie, Chris. - Odezwała się dziewczyna. - Gdzie tak błądzisz myślami? Któraś z naszych koleżanek zakręciła ci w głowie, że nawet w czasie pracy ciągle bujasz w obłokach?
Spojrzał na Brendę z pod przymrużonych powiek. Szczerze nieznosił tej dziewczyny! A przynajmniej tak myślał. Zawsze mu dogryzała, zawsze musiała dorzucić swoje trzy grosze, ale w ich relacji było coś specyficznego, coś czego nie potrafił nazwać. Z czasem zaczął dostrzegać, że jej przytyki sprawiają mu przyjemność, co z jego punktu widzenia było pokręcone i chore. Zresztą Brenda cała była pokręcona, ale wprowadzała do jego szarego życia trochę koloru, którego tak mu brakowało.
- Możesz przestać się na mnie gapić? - Zapytała, krzyżując ręce na piersi i wykrzywiając swoje krwisto czerwone usta.
- A czy ty możesz być mniej upierdliwą małpą?
Spojrzała na niego zaskoczona, po czym na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Wal się! - Odpowiedziała niezbyt oryginalnie, ale tylko to przyszło jej do głowy.
- Dzięki, ale przy was nie mam ochoty. - odparł krótko poprawiając się na niewygodnym krześle.
- Zboki, wynocha! - wykrzyknął Minho z udawaną złością, pokazując palcem na drzwi. - Muszę to wszystko przemyśleć i przystępujemy do działania. Nie możemy ciągnąć tego w nieskończoność.
Gdy drzwi zamknęły się za Chrisem i Brendą, Minho oparł głowę o zagłówek swojego fotela i przetarł dłońmi zmęczoną twarz. Jeszcze nigdy w życiu nie czuł takiego strachu jak przez ten okres gdy nie miał informacji od najbliższych osób. Pikolony Labirynt czy Pogorzelisko to przy tym pryszcz...
Pił już... Sam nie wiedział którą kawę i czuł, że to nie ostatnia na dzisiaj. Potrzebował energii, a dopóki kawa mu pomagała, nie zamierzał z niej rezygnować.
Zaśmiał się nerwowo na myśl, że jego serce nie wytrzyma. Zresztą i tak już było rozerwane na milion kawałków. Emocjonalnie już nie żył więc co za różnica czy fizycznie także przestanie? Odpędził od siebie tę myśl. Dopóki jest nadzieja, dopóty on będzie walczył. Doskonale zdawał sobie sprawę, że do uratowania nie są tylko jego przyjaciele, ale też jakaś trzydziestka innych osób, które także porwano.
Nie bał się walki jeśli taka będzie miała miejsce. Strzeliłby bez wahania każdemu między oczy, kto tylko zagroziłby jego dziewczynie, Newtowi, Thomasowi czy reszcie. Bał się raczej tego co tam zastanie. Nie był gotowy na rozczarowanie. Nie był gotów na ludzką krzywdę mimo, że tak wiele już w życiu widział i tak wiele przeżył. Nawet nie dopuszczał do siebie strasznych myśli, które i tak co rusz kruszyły zaporę oddzielającą je od jego umysłu. Pięć lat... Piękne czasy znowu legły w gruzach mimo, że na mniejszą skale, a on nie był pewny, czy tamten zawzięty Minho nadal istnieje.- Dość tego! - powiedział do siebie, wziął głęboki wdech i wcisnął guzik, którym uruchomił intercom. - Dzisiaj wielki dzień sztamaki! Idziemy zniszczyć tych pikolonych... - zawahał się chcąc użyć słowa 'ludzi' ale to nie byli dla niego ludzie - te bestie!
Opadł z powrotem na fotel, a w brzuchu poczuł tak znane, a jednocześnie prawie, że zapomniane uczucie ekscytacji, strachu, niepewności i ciekawości. Takie jakie czuje się wysoko na diabelskim młynie gdy zamknie się oczy.
Zupełnie jak przed każdym wbiegnięciem między mury labiryntu...____________________________________
Bożesz... Jak ja nie znosiłam Brendy w książkach! Czemu teraz przedstawiam ją w pozytywnym świetle? 😑 Nie mam pojęcia...
Ogólnie hej ho! 😊
Jak zwykle sorki za tak długi czas oczekiwania 😐
Ogólnie ten rozdział miał być o spotkaniu Newta i Tommy'ego, ale jeszcze się powstrzymałam 😀😁😂
I może to i dobrze, bo zbliżamy się do końca 😢😭
Ale może nam to jeszcze trochę czasu zająć więc jest okey 💪
Do następnego!A i pytanko kto lubi Chrisa? Żałuje, że nie rozwinęłam jego postaci trochę bardziej :/
CZYTASZ
PROSZĘ, TOMMY. PROSZĘ. | ✔ ZAKOŃCZONE
Fanfiction⚠Małe poprawki dotyczące przecinków, ale jak czas pozwoli, zajmę się również stylistyką pierwszych rozdzałów! ⚠ Minęło pięć lat od horroru, który Thomas wraz z przyjaciółmi przeżył w Labiryncie i na pustyni. Lek na Pożogę został wynaleziony, DRESZCZ...