◀(Rozdział 15)▶

1K 121 10
                                    

↘ Ten rozdział to taki wyjątek (choć nie wiem czy jedyny) w postaci narracji trzecioosobowej. Mam nadzieję, że się spodoba ;) ↙
 
Minho krążył po siedzibie Gladers, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Z natury był narwanym mężczyzną, który mimo wszystko na chłodno potrafi określić praktycznie każdą sytuację. Wyjątek stanowiła jednak jego dziewczyna Sonya.
Sonye poznał na Pogorzelisku. Była śliczna, słodka, ale i twarda. Wtedy jeszcze nie wiedział, że jest siostrą Newta. Nikt tego nie wiedział, nawet ona. Potem, gdy - jak sądzili - udało im się pokonać DRESZCZ i przyszedł czas na ratowanie tego co pozostało, bardzo się do siebie zbliżyli. Najpierw była to tylko przyjaźń. Na początku Minho nie był skory do tworzenia związku. Bał się, że jest to zbyt piękne, że dostał szansę na szczęście, na  prowadzenie normalnego życia, ale uczucia były silniejsze. Byli parą cztery lata. A teraz? Teraz nie mógł się z nią skontaktować od przeszło doby.

  - Dzwoniłaś do Thomasa? - zapytał, spoglądając przez ramię na Brendę stojącą przy oknie

  - Chyba trochę przesadzasz.

  - Cholera! Sonya nie odbiera, nie odpisuje! Zadzwoń do Thomasa! Jeśli coś się jej stanie... Jej i Newtowi to nie daruje sobie tego.

  - Może coś jej wypadło? - Brenda wzruszyła ramionami i podeszła niespiesznie do biurka, usiadła na nim, irytując go tym jeszcze bardziej. - Zadzwonię - dodała po chwili wybierając numer w telefonie. Po chwili jednak odłożyła go na blat obok siebie - Nie odbiera, ale pewnie dlatego, że jest z Newtem i... Są zajęci.

Minho zmierzył ją wzrokiem, ale nie powiedziała nic więcej. Nie miała zamiaru zdradzać relacji łączących tę dwójkę. Gdyby Thomas chciał, sam powiedziałby o tym przyjacielowi.
Mięły dwa dni od jej ostatniego spotkania z nimi i teraz jak sądziła Thomas z Newtem cieszą się sobą nawzajem. Może i bolało ją to, że Thomas nic do niej nie czuł, ale zasłużył na szczęście tak jak Newt.

  - Pojadę do niego - odezwała się w końcu, obserwując zmartwionego Minho sprawdzającego coś w komputerze. - Myślisz, że to DRESZCZ?

  - Nie wiem - wzruszył ramionami. - Być może...

  - Myślisz, że to oni zabrali Sonye?

  - Nie mam pojęcia i to jest najgorsze - zacisnął pięści i uderzył nimi o blat biurka. Nie mógł znieść myśli, że jego dziewczynie mogła dziać się krzywda, a on nie mógł nic z tym zrobić. Z całych sił starał się opanować nerwy i strach, który wyżerał w jego wnętrzu coraz większą dziurę. - Powiedz Christopherowi żeby skontaktował się z resztą dawnych streferów. Niech do cholery wszyscy się tu zjawią!
 
  - Już to zrobiłem, ale kilka osób nie odpowiada.
 
Minho odwrócił się na krześle i spojrzał na niewiele starszego od siebie, rudowłosego Chrisa. Nawet nie wiedział kiedy zdążył wejść do jego biura, ani kiedy Brenda zdążyła je opuścić.
Zdezorientowany, pokiwał głową.

  - Sprawdź czemu nie odpowiadają - powiedział zbyt szorstko, choć nie miał takiego zamiaru. - Jeśli to DRESZCZ mogą być w niebezpieczeństwie. Wyślij ludzi, żeby sprawdzili co z nimi. Wypytaj tych co tu dotrą, czy nie zauważyli czegoś dziwnego, czegokolwiek co mogłoby wskazywać na DRESZCZ.
 
  - Okay - Chris odwrócił się z zamiarem wyjścia, ale przystanął w progu i spojrzał na przełożonego. - Hej, Minho, znajdziemy ją - uśmiechnął się pocieszająco i wyszedł pozostawiając go samego.

Chris nigdy nie był w przyjacielskich stosunkach z Minho, ale ufali i szanowali siebie nawzajem. Byli tylko 'kolegami z pracy'. Nigdy nie mieli okazji porozmawiać o czymś innym niż o DRESZCZu Pożodze, Poparzeńcach... a nawet w pracy nie było o czym rozmawiać. Przez 5 lat był spokój to też nie zawsze dane było im się widzieć. Wiedzieli o sobie wystarczająco. Chris wiedział o tym, że Minho był w Labiryncie,  a Azjata wiedział, że Chris był odporniakiem, który ukrywał się przed poparzeńcami, aż trafił do Prawej Ręki, a potem do Gladers. Nie łączyło ich nic więcej, a jednak słowa Chrisa dodały mu otuchy i wiary. Był mu za to ogromnie wdzięczny.

***

  - Halo? - odezwał się do słuchawki nie sprawdzając nawet kto dzwoni. W głębi serca wierzył, że to Sonya.

  - Minho? Thomasa nie było w domu - rozległ się w słuchawce głos Brendy, a rozczarowanie wdarło się do jego serca. - Ale drzwi były otwarte więc weszłam...

  - I?

  - I było całe zdemolowane! Wszędzie walały się ubrania, podłogi zasłane były szkłem.

Serce Minho zaczęło bić z niesamowitą prędkością. To co tak starannie starał się odpychać, teraz uderzyło w niego ze zdwojoną siłą.

  - A co z...

  - Newta też nie ma - zawahała się przez chwile. - Właśnie jestem w jego mieszkaniu, które wygląda jeszcze gorzej niż mieszkanie Thomasa.

  - Uciekaj stamtąd!

  - Minho, nic mi...
 
  - Wracaj do siedziby Gladers!

Minho zalała fala bólu, strachu i wściekłości. Nie miał już wątpliwości, że za wszystkim stał DRESZCZ. Teraz mieli jego dziewczynę i dwóch najlepszych przyjaciół. Znów zabrali mu to co miał najcenniejsze, ale tym razem może coś zrobić. Musi coś zrobić aby ich odzyskać. Nie da sobie znowu wyrwać rodziny chociażby sam miał zginąć.

____________________________________

Shippował ktoś Minho z Sonyą? Bo ja nie, ale myślę, że to fajne połączenie 💞
Do następnego! 😘

PROSZĘ, TOMMY. PROSZĘ. | ✔ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz