◀(Rozdział 26)▶

807 96 60
                                    


  - Wszyscy tu zginiemy - burknął pod nosem rudowłosy chłopak, poprawiając pasek do którego przyczepioną miał broń.
 
Stał obok drzwi, oparty o ścianę, przyglądając się reszcie. Wszyscy krążyli po obszernym pomieszczeniu, dopinając wszystko na ostatni guzik. Każdy z niecierpliwością czekał na rozkaz Azjaty, który szeptał coś do swojej dziewczyny. Mieli się rozdzielić. Znowu. Chris wiedział, że jest to dla nich niesamowicie trudne i zdawał sobie sprawę, że podświadomie będą chcieli się pożegnać. Tak na wszelki wypadek. To też po chwili Minho objął blondynkę i przyciągnął do siebie, całując z czułością.

  - Ale z ciebie optymista - szturchnęła go Brenda, stając przed nim i zasłaniają mu tym samym widok obściskującej się pary.

  - Realista - poprawił ją odruchowo.

Milion raz toczyli ze sobą takie przekomarznki, w których dziewczyna usilnie wmawiała mu, że jest największym pesymistą na świecie, używając sarkastycznie określenia "optymista". Oczywiście to nie był jedyny powód ich sprzeczek, czy wzajemnych docinek i niejednokrotnie Chris miał ochotę palnąć ją w łeb i uciec co sił w nogach, wierząc całym sercem, w to, że gdy tylko zechce go gonić, połamie sobie nogi, w swoich szpilkach. Kończyło się na tym, że "szczerzył się jak głupi do sera", wyobrażając sobie całą tę sytuację, a Brenda odchodziła, patrząc na niego jak na idiotę. Tym razem było jednak inaczej. Nie miał ani siły, ani ochoty na żarty czy docinki niskich lotów, jakie to często towarzyszyły ich rozmowom.

  - Ale skoro myślisz, że zginiemy, to muszę ci o czymś powiedzieć. - Spojrzała mu prosto w oczy, oczekując jakiejkolwiek reakcji, ale jedyne, co dostrzegła, to doskonale znaną jej obojętność - Zależy mi na tobie, Chris. Bardzo mi na tobie zależy.

Patrząc mu w oczy czekała na... Nie wiedziała dokładnie na co. Nigdy nie sądziła, że mu o tym powie. W sumie, to nigdy mówić mu o tym nie chciała. Długo walczyła ze sobą, tłumiąc w sobie to, co wzbudzał w niej ten chłopak. Gdy wrócił Thomas, miała nadzieję, że może to właśnie on wymaże Chrisa z jej głowy, ale tak się nie stało. Jeśli nie powiedziałaby mu tego teraz, chyba nie powiedziałaby mu nigdy. Swoją drogą, także miała obawy przed tym co może się stać.

- Nienawidzę cię - warknął po chwili, nachylając się nad nią. W butach na płaskich podeszwach była od niego o wiele niższa niż zwykle.

  - W sumie to wcale mnie tym nie zaskoczyłeś. - Wzruszyła tylko ramionami i już miała odejść, gdy chłopak chwycił ją za nadgarstek.

  - Zawsze wszystko musisz zepsuć, co?

  - Nie wiem o co ci...

  - To ja miałem powiedzieć, to pierwszy - wyszeptał.

Brenda przez chwile wpatrywała się w niego z konsternacją, aż dotarło do niej, co miał na myśli.

  - Idiota! -  zaśmiała się, wyrywając nadgarstek z uścisku chłopaka.

  - Wredna małpa - uśmiechnął się, odepchnął od ściany i przyciągnął Brendę do siebie, składając na jej ustach delikatny pocałunek. - Nadal cię nienawidzę - wyszeptał z ustami, przy jej ustach.

  - Ja ciebie też - odpowiedziała.

Stali tak przez chwile, do momentu nadejścia Minho, który wyraźnym chrząknięciem obwieścił swoją obecność.

  - No kto by pomyślał - wyszeptał teatralnie, po czym dodał zerkając na obojga - Swój, swego znajdzie, co?

Chris spojrzał na Brende, a ona na niego i w tym samym momencie uśmiechnęli się szeroko.

  - Ruszamy! - zawołał Azjata, rozglądając się po zgromadzonych i chwycił za klamkę, ostatni raz zerkając w stronę swojej dziewczyny.

Brenda bez słowa wtuliła się w tors Chrisa, który w momencie mocno ją przytulił, po czym odwróciła się i odeszła, rzucając, Minho zdenerwowany uśmiech.
Nadeszła chwila ich rozłąki i mimo, że wolałaby iść z nimi i odbić Thomasa, została.

PROSZĘ, TOMMY. PROSZĘ. | ✔ ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz