Hej bubuśki, podczas czytania pamiętajcie o jednym: to opowiadanie to Newtmas i nie gniewajcie się na mnie za bardzo za to, co się tu porobiło. ❤
Złożyłem kartkę na pół i schowałem w kopertę, na której napisałem imię Newta.
Dobry humor diabli wzięli, a ja miałem ochotę jedynie leżeć w łóżku i nie wychodzić z niego do końca życia. Nie chciałem się już nad sobą użalać, nie miałem już na to siły. Wstałem z łóżka, a kopertę razem z portfelem i wspólnym zdjęciem, położyłem na biurku. Jutro podjadę ostatni raz do Gladers i zostawię wszystkie jego rzeczy Minho, a potem zrobię to, co zaplanowałem: znajdę nową pracę, sprzedam mieszkanie i przeniosę się w inną dzielnicę miasta, z dala od tego miejsca, od mieszkania Newta czy nawet samego Gladers.
Zacznę wszystko od nowa, zostawiając za sobą przeszłość już na dobre.- To koniec - wyszeptałem.
To był już koniec.
Już nie będzie mnie i Newta. Już nie będzie nas. I choć cieszę się, że teraz jest bezpieczny, nie mogę pozbyć się bólu, który chyba już na zawsze zagnieździł się w mojej klatce piersiowej. Ale ból nie był najgorszy, przynajmniej przypominał mi o kimś, kto uczynił moje życie piękniejszym, w tym okropnym świecie.Włożyłem ponownie buty i wybiegłem na zewnątrz. Było już około dziewiętnastej, a dzień chylił się ku wieczorowi, jednak nie mogłem zostać w domu. Musiałem pobiegać, poczuć wiatr owiewający moją skórę. Musiałem poczuć wolność.
Gdyby tylko uciekanie od problemów było takie proste. Byłbym wówczas najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.Wybiegłem zza rogu i wpadłem na chłopaka, który wylądował tyłkiem na chodniku, rozsypując przy tym mnóstwo zapisanych kartek papieru.
- Przepraszam! - zawołałem i zacząłem pomagać nieznajomemu w ich zbieraniu. - Oferma ze mnie.
- Nic się nie... - zaczął, ale jego słowa uwięzły mu w gardle, gdy spojrzał mi w oczy.
Jego orzechowe włosy sterczały we wszystkie strony, długie, ciemnie rzęsy przysłaniały niesamowity błękit jego oczu, a okulary w czarnych oprawkach zsunęły mu się na czubek nosa.
Wyglądał niesamowicie uroczo.- Michael - przedstawił się, gdy odzyskał głos i podał mi swoją dłoń, a na jego poliki wypłynął krwisty rumieniec.
- Thomas - odpowiedziałem, ujmując dłoń chłopka. - Jeszcze raz przepraszam - machnąłem ręką na pobojowisko - za to wszystko.
Pomogłem wstać mu z ziemi, choć wcale nie sprawiał wrażenia, że tego potrzebuje.
- To... To moja wina. - wzruszył ramionami - Zawsze coś czytam i wpadam na różnych ludzi. Pewnie masz podobnie, gdy biegasz, co?
- Zazwyczaj wtedy wpadałem na Buldorzerców - zaśmiałem się i dostrzegłem zmieszanie malujące się na twarzy chłopaka.
- Byłeś tam? - zapytał, a ja doskonale wiedziałem, o co mu chodzi.
- Tak - skinąłem głową. - Ale to przeszłość.Wszystko już było dla mnie przeszłością. Nawet Newt.
- Może masz ochotę czegoś się napić? - dodałem po chwili. Z jakiegoś powodu nie chciałem zbyt szybko się z nim żegnać. - Ja stawiam.
Nie miałem pojęcia, czy po tak szybkim odstawieniu leków, mogłem się upić, ale z drugiej strony i tak nie miałem nic do stracenia.
Chłopak, uśmiechną się promiennie i skinął entuzjastycznie głową. Może to był właśnie ten moment, w którym zaczynała się moja przyszłość?
CZYTASZ
PROSZĘ, TOMMY. PROSZĘ. | ✔ ZAKOŃCZONE
Fanfiction⚠Małe poprawki dotyczące przecinków, ale jak czas pozwoli, zajmę się również stylistyką pierwszych rozdzałów! ⚠ Minęło pięć lat od horroru, który Thomas wraz z przyjaciółmi przeżył w Labiryncie i na pustyni. Lek na Pożogę został wynaleziony, DRESZCZ...