Miniaturka II

1.1K 69 3
                                    

 Nieodporny rozum

 – Wszystko będzie okej, wyluzuj Tommy – mruknęłam zakładając kurtkę. - Kryj mnie, wrócę wieczorem – dodałam.

Widząc zdezorientowane spojrzenie brata, podeszłam do niego, kładąc mu dłoń na ramieniu.

– Nadal nie rozumiem, po co stale tam chodzisz. To obiekty, pamiętaj że mamy się nie przywiązywać – odparł Thomas.
– To przede wszystkim ludzie, Tommy! Nie wiem, jak możesz tak mówić – warknęłam z zamiarem odejścia.
Thomas złapał mnie za rękę i zmusił, żebym spojrzała mu w oczy.
– Przepraszam – powiedział po chwili – Po prostu nie powinnaś tam chodzić. Tym bardziej teraz.
– Zamierzasz na mnie donieść? – warknęłam, wyrywając dłoń z jego uścisku.
– Malia! – warknął – Wiesz że nie o to chodzi! Muszę cię chronić...
– Mam gdzieś taką troskę – warknęłam – Zastanów się nad tym co robisz. Ten plan jest do kitu, a przypominam ci, że nie znamy wszystkich szczegółów.
– Bierzesz w tym udział! – Thomas posłał mi zdziwione spojrzenie. – To co robimy jest dobre!
– Tak? Bo Ava tak powiedziała, bo Janson cię o tym zapewnia, czy czułe słówka Teresy tak na ciebie podziałały? – Rzuciłam bratu mordercze spojrzenie i zerknęłam w lustro. – Oficjalnie jedziemy z Charlie'm do bazy – rzuciłam, kierując się w stronę drzwi.
Otworzyłam je, jednak przed wyjściem na korytarz, zerknęłam na brata.
– Mogę na ciebie liczyć?
Thomas mruknął coś pod nosem, ale pokiwał głową. Trzasnęłam drzwiami i szybkim krokiem skierowałam się w stronę wyjścia z budynku. Siedziba DRESZCZ-u była twierdzą. Przetrwałaby każde oblężenie. Najbardziej wartościowe dla potencjalnych włamywaczy były górne piętra. To tam odbywały się eksperymenty, tam trzymaliśmy wszelkie dokumentacje. Na parterze znajdowały się gabinety pracowników. Taka lokalizacja nie była przypadkowa. Wszystko po to, aby pacjenci nie mieli możliwości wejścia na główne piętra. W podziemiach mieliśmy swoje pokoje. Tylko gruba ściana dzieliła je od ogromnego parkingu.
Po pokonaniu zakrętu, wyszłam na halę parkingową. Niemal od razu dostrzegłam Charlie'go stojącego obok dużego, czarnego jeepa.
– Jak zawsze spóźniona – skomentował Charlie, a na jego twarzy natychmiast zagościł uśmiech. – Dla kogo się tak wystroiłaś? – spytał unosząc brew.
Poczułam nagłe pieczenie policzków. Rzeczywiście dzisiaj wglądałam inaczej, niż zwykle. Biała, zwiewna sukienka, skórzana kurtka i na pierwszy rzut oka, nie pasujące do całości białe trampki.
– Przesadzasz – powiedziałam po chwili, prostując dłońmi niewidzialne zgniecenia powstałe na sukience.
– Rozumiem, że znowu jadę sam do bazy – Charlie westchnął teatralnie i otworzył mi drzwi od strony pasażera.
– Jeszcze ten jeden raz – uśmiechnęłam się w jego stronę.
– Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać Mals – Charlie zaśmiał się cicho i zajął miejsce po stronie kierowcy. Przekręcił kluczyki w stacyjce i wyjechaliśmy z parkingu.
– Wiesz, że prędzej czy później będziesz musiała skończyć z wizytami w Nervis?
– Wiem – zapewniłam, wzdychając cicho.
– Ciągnie cię do nich, prawda? – spytał Charlie, zerkając na mnie kątem oka.
Potwierdziłam skinieniem głowy.
– Wiem co ich czeka, ale mimo to zazdroszczę im tej normalności, która panuje w Nervis – wyjaśniłam kurczowo ściskając swój prawy nadgarstek.
– Żałuje że cię tam zabrałem. Miałaś się nie przywiązywać.
– Mówisz, jak Thomas! – warknęłam – To moja sprawa.
– Wiem po co tam jeździsz. Już dawno cię przejrzałem. Ściągniesz na siebie kłopoty – powiedział zupełnie poważnie Charlie.
– Zamierzasz wyjawić mój sekret?
Charlie parsknął śmiechem i gwałtownie wcisnął gaz.
– Zaburzasz zmienne u obiektów z którymi masz kontakt – mruknął brunet – Kiedyś to wyjdzie na jaw. To, że masz szczególne względy u Avy, nie znaczy że to przejdzie w ostatecznym rozeznaniu – wyjaśnił Charlie – Nie złość się, to nie atak, po prostu się o ciebie martwię.
– Przyszli Streferzy z którymi mam kontakt, są objęci moją obserwacją – powiedziałam, przenosząc wzrok na Charlie'go. – Poradzę sobie.

I always remember you || The Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz