Spojrzałem na Malie i delikatnie się uśmiechnąłem, byłem pewien, że coś przede mną ukrywa, jednak nie mieliśmy czasu, aby teraz o tym dyskutować. Pociagnąłem ją za rękę i wsiedliśmy do samochodu. Minho i Thomas zajęli miejsce na przodzie, a nasza trójka chcąc nie chcąc, była skazana na tył. Malia usiadła na środku, pomiedzy mną, a Teresą.
- Gotowi? - spytał Minho i nim ktokolwiek z nas zdążył powiedzieć, chociażby słowo, gwałtownie ruszył, dosłownie wbijając nas w miejsca. Głośne przekleństwo z ust przyjaciela, dało nam do zrozumienia, że wszelkie komentarze w tej sytuacji są zbędne. Zerknąłem na Malie, która ponownie tego dnia wyjeła z plecaka tablet wraz ze stertą kartek. Blondynka oparła głowę o moje ramie i zaczeła przeglądać pliki na urządzeniu, gdy skinieniem głowy potwierdziła, że moge wraz z nią przeglądać zawartość, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. To oznaczało, że w pełni mi ufa i to niemal w każdej kwestii. Mals otwierała po kolei zawartość folderów, omiatając wzrokiem poszczególne dokumenty. Przez jakiś czas czytałem wraz z nią wyniki analizy mózgu, któregoś ze Streferów. Po jakimś czasie powieki same zaczęły mi się zamykać, nawet nie wiem kiedy odpłynąłem. Gdy się obudziłem, wszyscy oprócz Minho spali. Wyprostowałem się i przetarłem dłonią twarz.
- Idź spać, nie wiadomo kiedy będzie kolejna okazja by się wyspać - powiedział Minho i zerknął w lusterko.
- A ty?
- Wyspałem się na postoju, najwyżej potem ktoś z was mnie zmieni - stwierdził spokojnie.
- Dzięki Minho - powiedziałem i ponownie zamknąłem oczy. Zmęczenie dopiero teraz dało o sobie znać. W innej sytuacji, zapewne kłóciłbym się z przyjacielem, albo chociaż specjalnie próbował podtrzymać rozmowę, jednak zmęczenie wzięło górę. Objąłem Malie, której głowa wylądowała na moim ramieniu i oparłem się wygodnie o siedzenie. Minho miał racje, warto było wykorzystać tę chwilę spokoju, chociaż czułem że to tylko cisza przed burzą.*****
Obudziło mnie mocne szarpnięcie i następująca po nim wiązanka przekleństw, której autorem był nie kto inny, niż Minho. Kilkakrotnie zamrugałam oczami i dopiero wtedy dotarło do mnie co się właściwie stało. Najprawdopodobniej złapaliśmy gumę, do tego coś musiało stać się z akumulatorem, gdyż samochód nie chciał zapalić.
- Purwa - zaklął Minho - Co za pikolone ścierwo - dodał wysiadając z pojazdu.
Rozpiełam pasy i idąc śladem Minho, opuściłam samochód.
- Da się cos z tym zrobić? - spytałam ostrożnie, żeby jeszcze bardziej nie rozłościć przyjaciela.Minho uklęknął i dokładnie obejrzał przednie koło, zaklął kilka razy po czym podniósł się i wymierzył mu solidnego kopniaka.
- Przebite, a zapasowego nie mamy - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Nawet gdybyśmy mieli - wtrącił Thomas, wychylając się z samochodu - To i tak na nic by się zdało. Akumulator padł - dodał nie kryjąc podirytowania.
- I co teraz? - spytała Teresa mocniej opatulając się kurtką.
Dopiero teraz poczułam przejmujący chłód. Silny podmuch wiatru, spowodował że po moim ciele przeszły dreszcze. Naciągnęłam na siebie bluzę, którą dotychczas miałam przewiązaną w biodrach i założyłam kaptur na głowę. W tej samej chwili poczułam coś mokrego na ręce. Wystawiłam przed siebie otwartą dłoń, aby po chwili skapnęło na nią kilka kropel wody.
- Pada deszcz - mruknęłam pod nosem.
- Co? - spytał Minho.
- Pada deszcz - powtórzyłam głośniej.
- Deszcz? Deszcz na pustyni? To znaczy... purwa! - krzyknął Minho wskazując palcem na coś, co znajdowało się za mną.
Gwałtownie się odwróciłam i zamarłam. Za nami na ciemnym niebie rozciągała się ogromna burzowa chmura. W oddali było widać błyski, a piasek zaczął niebezpiecznie wirować. Burza na otwartej pustyni była więcej, niż niebezpieczna. Na szczęście obecnie znajdowaliśmy się w ruinach kolejnego miasta, dobrych kilkanaście kilometrów od miejsca gdzie już rozpoczęła się burza. Co i tak nie sprawiło, że poczułam się chociaż odrobinę bezpieczniej.
CZYTASZ
I always remember you || The Maze Runner
FanficNic w życiu nie dzieje się przypadkiem. Każde istnienie jest częścią planu, którego nie potrafimy zrozumieć. Rodzimy się wolni. Nasze decyzje, pokazują kim naprawdę jesteśmy. Możemy stanąć po stronie dobra, bądź świadomie wybrać zło. Nie ma czegoś p...