Rozdział XXXIII

703 63 31
                                    


Siedziałam na kanapie obok Newta,  nerwowo poprawiając, niewidoczne zagięcia na sukience. Nie sądziłam, że będę, aż tak denerwować się rozmową z Jeffem. Z tego co zauważyłam wszyscy byliśmy spięci. Minho siedział prosto, a wyraz jego twarzy nie zdradzał żadnych konkretnych emocji, Thomas mimo, że starał się opanować, co jakiś czas prychał i z nerwów stukał palcami o blat. Jedyną osobą, która wydawała się być spokojna był Newt, chociaż i on z niepokojem wymalowanym na twarzy zerkał w stronę schodów. Brenda i Charlie nieco ponad kwadrans temu, zeszli na dół, aby odnaleźć Jeffa. Mimo, że upłynęło dopiero kilkanaście minut, czułam się tak, jakbym siedziała tu przynajmniej kilka godzin.

- Co oni tam tyle robią? - spytał w pewnym momencie Minho, wyrywając się z rozmyślań.

Spojrzałam na przyjaciela i cicho westchnęłam. Im dłużej tu siedzieliśmy, tym bardziej byliśmy zestresowani. Wiedzieliśmy o co toczy się gra, a teraz nie dość, że musieliśmy przekonać do siebie Jeffa, to jeszcze przebić ofertę, którą złożył mu Aris. Co będzie o tyle trudne, że nie mamy pojęcia, co wymyślił Aris.

- Idą - powiedział Thomas, a wszyscy momentalnie spojrzeliśmy w stronę schodów.

Brenda rozmawiała z Jeffem, jednak i z tej odległości bez problemu można było dostrzec, że jest spięta.

Mężczyzna wyglądał na szczęśliwego. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech, a nas obdarzył łagodnym spojrzeniem. Wyglądał na miłego starszego pana, jednak jak wiadomo pozory często mylą.

Gdy cała trójka zbliżyła się do kanap na których siedzieliśmy, wszyscy jak na komendę podnieśliśmy się ze swoich miejsc.

- Usiądźcie - powiedział spokojnie Jeff, gestem dłoni karząc nam wrócić na swoje miejsca.

Posłusznie spełniliśmy jego prośbę. Mężczyzna usiał w skórzanym fotelu, na przeciwko nas.

Charlie wpakował się pomiędzy mnie, a Thomasa, a Brenda przysiadła na oparciu. Jeff przez chwilę uważnie nas obserwował. Nie dało się ukryć, że jego wzrok przez cały ten czas był wbity we mnie i Thomasa. Nie czułam się komfortowo w takiej sytuacji, dlatego spuściłam wzrok, czując że ze stresu robi mi się gorąco.

- Jak wam się tutaj podoba? - spytał nagle, nalewając sobie whisky do szklanki.

- Możemy przejść do rzeczy? - odpowiedział pytaniem na pytanie Minho.

Brenda posłała mu zabójcze spojrzenie.

- Chodzi o to, że straciliśmy już dużo czasu, a każda sekunda jest na miarę złota - wyjaśniłam szybko, chcąc usprawiedliwić wybuch przyjaciela.

- Uważacie, że to przyjęcie to strata czasu?

Jeff upił łyk trunku i pokręcił głową, wyrażają tym samym swoją dezaprobatę.

- Nie...

- Przykro mi to mówić, ale tak. Uważamy to za kompletnie zbędny element - powiedział Thomas, podnosząc się z miejsca.

- DRESZCZ czyha na życie każdego z nas, a my mamy się bawić? - poparł go Minho.

- Musimy działać!

- Zrobić cokolwiek, żeby ich powstrzymać - dodał Newt.

Brenda spojrzała na nas, tak jakby patrzyła na coś nadzwyczaj obrzydliwego i bezgłośnie westchnęła. Zerknęłam na Charlie'go, który również wydawał się zaskoczony tą sytuacja.

Jeffrey z kolei nie wyglądał na zdenerwowanego, a wręcz przeciwnie, wręcz bił od niego spokój. Patrzył na nas uważnie, co jakiś czas podnosząc kryształową szklaneczkę do ust.

I always remember you || The Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz