Od dobrych kilkunastu minut siedziałem oparty plecami o ścianę. Przymknąłem oczy, aby chociaż na chwile móc się oderwać od tego przeklętego miejsca. Nie sądziłem, że uda mi się zasnąć, dlatego nawet nie próbowałem się położyć. Potrzebowałem chwili na ułożenie sobie wszystkiego w głowie. Im bardziej próbowałem się skupić na ułożeniu, chociażby namiastki planu ucieczki przed Szczurowatym i resztą szajki, tym bardziej moje myśli pochłaniały inne tematy. Malia, po parzenicy, dziwny status niejednoznaczny, Malia, Charlie i jego "Denver", Malia, nieznana nikomu Brenda i znowu Malia. Wiedziałem o czym ona, Thomas i Charlie rozmawiają w sąsiednim pomieszczeniu. Wiedziałem też, że oboje zgodzą pójść do Denver, aby odzyskać wspomnienia. Nawet, jeśli jest to strasznie niebezpieczne i praktycznie niemożliwe, spróbują. Oboje mieli tendencję do poświęcania się za innych. W Strefie niektórzy uważali podobne działanie za bohaterstwo, jednak dla większości byłaby to totalna głupota. Skoro nie masz gwarancji powodzenia danego planu, po co ryzykować, chociażby minimalną stratę? Typowy tok myślenia przeciętnego Strefera. Teraz jednak gra toczyła się o coś ważniejszego, niż wszystko z czym dotychczas mieliśmy do czynienia. Odzyskanie wspomnień w ich przypadku to szansa na wynalezienie leku i ocalenie ludzkości. Chyba tego warte jest poświęcenie dwóch osób, mając na uwadze, że można uratować miliony? Owszem, ale dlaczego do cholery to musieli być oni? Dlaczego Malia i Thomas są tak wyjątkowi? Dlaczego za każdym razem los próbuje odebrać mi wszystkich na których mi zależy?
– Purwa Minho, zamknij się! – krzyknąłem podrywając się z ziemi. Miałem serdecznie dość jego kłótni z Evanlyn, która trwała nieprzerywalnie od kilkunastu minut.
Aris i Teresa, którzy siedzieli w kącie, wyraźnie nad czymś dyskutując, spojrzeli na mnie jak na idiotę. Zacisnąłem pięści z trudem powstrzymując się przed kolejnym wybuchem. Nie miałem pojęcia co się ze mną działo. Ostatnio coraz częściej wszystko wyprowadzało mnie z równowagi. Zerknąłem na Minho, a widząc wyraz jego twarzy, spuściłem wzrok i napięcie się odwróciłem. Ruszyłem w stronę wyjścia z głównej hali w której się znajdowaliśmy. Dość szybkim krokiem przeszedłem krótki korytarz i wszedłem do jednego ze sklepów, a raczej tego co z niego zostało. Usiadłem w fotelu i ukryłem twarz w dłoniach. Od dwóch dni czułem się dziwnie. Nie potrafiłem zapanować nad agresją, wszystko zaczynało mnie denerwować. Czułem, że coś się zmienia. Nie wiedziałem tylko co, ani tym bardziej czym to jest spowodowane. Westchnąłem cicho i sięgnąłem do kieszeni bluzy. Dopiero teraz przypomniałem sobie o notatniku Malii, który zabrałem z jej pokoju w siedzibie. Nadal dziwnie się czułem przeglądając jej osobiste zapiski, ale ciekawość zwyciężyła. Otworzyłem notes, tym razem na pierwszej stronie i zacząłem czytać. Z każdą kolejną stroną, każdym zdaniem, zaczynałem ją coraz bardziej rozumieć. Malia pisała o wszystkim, ale w taki sposób że opis zwykłego śniadania w stołówce, wydawał mi się nadzwyczaj ciekawy. Poczułem dziwne ciepło w okolicach serca, gdy moje imię zaczęło pojawiać się coraz częściej w jej zapiskach. Nasze pierwsze spotkanie, którego nie pamiętałem. Potajemne spotkania, nauka gry na gitarze...nawet nie wiedziałem że potrafię grać. Podniosłem wzrok znad notesu i nerwowo przeczesałem dłonią włosy. Od początku Malia wiele ryzykowała angażując się w znajomość ze mną. Część kłopotów o których pisała, musiało mieć z tym bezpośredni związek. Przekręciłem kartkę i ponownie zatopiłem się w lekturze. Nie wiem ile czasu minęło, ale gdy skończyłem czytać, usłyszałem wołanie Minho. Siedziałem nieruchomo, nie mogąc wydusić z siebie nawet słowa. Dowiedziałem się tak wiele, chyba aż za wiele, ale jedna informacja złamała mi serce. Od początku wiedziałem, że coś jest ze mną nie tak. Odkąd pojawiliśmy się w siedzibie, po pierwszym badaniu, do tego ten "status niejednoznaczny". Nie jestem odporny. Nigdy nie byłem. Ta przeklęta Pożoga zapewne już zaczyna zżerać mnie od środka.
CZYTASZ
I always remember you || The Maze Runner
FanfictionNic w życiu nie dzieje się przypadkiem. Każde istnienie jest częścią planu, którego nie potrafimy zrozumieć. Rodzimy się wolni. Nasze decyzje, pokazują kim naprawdę jesteśmy. Możemy stanąć po stronie dobra, bądź świadomie wybrać zło. Nie ma czegoś p...