Rozdział XXVIII

672 52 33
                                    

- Jesteśmy na miejscu - oznajmiła radośnie Brenda, gdy po przeszło godzinie wędrówki, znaleźliśmy się pod jakimś wielkim betonowym ogrodzeniem.

- Czyli celem naszej wędrówki był ten mur? - zakpił Minho, posyłając brunetce pełne politowania spojrzenie.

Brenda wywróciła oczami i wyminęła nas, wskazując na coś znajdującego się na przeciwko.

- Tam jest wejście do miasta, panie mądry - rzuciła z przekąsem i nie czekając na nas, ruszyła do przodu.

Spojrzałam na Thomasa i cicho westchnęłam. Miałam dziwne wrażenie, że skądś znam to miejsce. Zupełnie, jakbym już kiedyś tu była. Nie mogłam sobie przypomnieć okoliczności, ale byłam pewna, że to otoczenie jest dla mnie dziwnie znajome. Brat musiał mieć podobne odczucia, gdyż jego wzrok momentalnie powędrował w moją stronę.

- Wygląda znajomo? - spytał nagle Charlie, zupełnie jakby czytał mi w myślach.

Bez namysłu pokiwałam głową.

- Oboje już byliście w Nervis, na długo przed tym, jak trafiliście do labiryntów. Tutaj mieszkali kandydaci do prób, więc właściwie każde z was już odwiedziło to miejsce - wyjaśnił szybko.

- Czyli co? Mamy się cieszyć, że wracamy do domu? - mruknął Minho, uważnie się rozglądając.

- Nie do końca. Od rozpoczęcia prób, miasto trochę się zmieniło. Kiedyś podlegało organizacji, DRESZCZ miał nad nim pełną kontrolę. Później niedoszli Streferzy z naszą pomocą zrobili z niego bazę. Tutaj trafiła większość dziewczyn z Grupy B, zaraz po zakończeniu próby, a także inni odporni. Od kilku tygodni to jedyne w miarę bezpieczne miejsce w którym można się zatrzymać.

- Uważasz, że istnieje miejsce w którym jest bezpiecznie? - po raz pierwszy odezwał się Newt.

- Nie mogę dać ci stuprocentowej gwarancji, ale większe szanse macie tutaj, niż błąkając się sami po górach.

- Dlaczego nam pomagasz? Po co robicie to wszystko? - spytałam.

To chyba odpowiedni moment, żeby Charlie nam wszystko wyjaśnił. Miałam już dosyć tych niedopowiedzeń.

- Też pracowaliśmy dla DRESZCZ-u - powiedziała Brenda, przystając i odwracając się w naszą stronę - My w odróżnieniu od was pamiętamy wszystko. Ty, Thomas i Charlie byliście w organizacji od samego początku, ja dołączyłam dwa lata później. Wszyscy braliśmy udział w konstruowaniu labiryntu i każdemu z nas, po jakimś czasie wizja prób wymyślonych przez DRESZCZ, przestała się podobać. Mieliśmy coraz więcej wątpliwości, coraz więcej pytań na które nikt nie chciał udzielić odpowiedzi. Zaczęliśmy się buntować, każde na swój sposób. Wy za karę trafiliście do Strefy, wtedy wszystko się zmieniło. Wciąż udawaliśmy, że dla nich pracujemy, ale obmyśliliśmy swój plan. Uciekłam z siedziby, a Charlie pomagał mi na odległość. Został tam tylko do czasu, aż ukończycie próby, żeby pomóc wam uciec.

Spojrzałam na Brendę i zagryzłam wargę. To wszystko brzmiało wiarygodnie, do tego ton jej głosu i sposób w jaki mówiła, sprawiał że ciężko było jej nie uwierzyć.

- Ale wy postanowiliście działaś na własną rękę - dodała wzruszając ramionami - Co znając was było do przewidzenia.

- To akurat moja wina - westchnął Charlie, stając pomiędzy mną, a Newtem - Źle to rozegrałem. To nie tak, że pozwoliłem na to aby DRESZCZ cię zaraził - wyjaśnił patrząc na blondyna i kładąc mu rękę na ramieniu - Wirus jest rozpowszechniony w powietrzu, w momencie gdy wyszedłeś z labiryntu, twój organizm został zainfekowany. Chcieli ci podać specyfik osłabiający organizm przez co Pożoga zaczęłaby się rozwijać.

I always remember you || The Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz