**Sophie pov**Nagle wszystko stało się jasne. Taehyung mnie kocha. Jak mogłam być tak ślepa i tego nie zauważyć?! Przecież dawał mi tyle znaków, a ja głupia się nie domyśliłam! Ale co ja mam mu teraz powiedzieć? Zaskoczył mnie i to bardzo. W dodatku ten pocałunek rozpraszał moje myśli. Całował mnie tak delikatnie. Z miłością. Oddać pocałunek? Nagle przez głowę przewija się milion myśli. Moje serce krzyczało „TAK", ale rozum podpowiadał „NIE". Czemu ja zawsze muszę być taka rozdarta? Z jednej strony bardzo mi imponowało to, iż ktoś mnie pokochał, ale z drugiej ja nie czuję do niego tego co on do mnie, a przecież nie chcę go zranić. Odsunęłam delikatnie od siebie zdezorientowanego chłopaka. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. W jego oczach pojawił się ból. Miałam ochotę się rozpłakać, zapaść pod ziemię. Dlaczego? Bo sprawiłam ból tak ważnej dla mnie osobie. Wiecie jak ja się czuję odrzucając jego uczucia? Okropnie. To tak jakby on oddał mi swoje serce, a ja najzwyczajniej w świecie je podeptałam i wyrzuciłam do kosza. Żal aż ściska mi serce. Miałam gule w gardle. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa, a szatyn cierpiał coraz bardziej. Co robić?! Niewiele myśląc po prostu go przytuliłam.
- Ja... ja cię nie kocham w taki sposób Tae. Naprawdę. Nie chcę Cię krzywdzić. Przepraszam jeśli dawałam Ci jakieś sprzeczne sygnały. Jesteś cudownym chłopakiem. Zasługujesz na miłość, której ode mnie nie dostaniesz. Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja - mówiłam ze spuszczoną głową. Nie mogłam się przemóc, żeby spojrzeć mu w oczy. Nie po tym co mi powiedział.
- Rozumiem. Ja... nie powinienem. Wybacz - odwrócił się przodem do kierownicy i uruchomił silnik samochodu.
- Przepraszam - szepnęłam najciszej jak tylko mogłam, gdy zobaczyłam jak po jego policzku spływa samotna łza.
Byłam na siebie taka wściekła.
Przez całą drogę milczeliśmy. Wlepiłam swój pusty wzrok w szybę pokrytą białym szronem. Nie mogłam się zmusić, żeby spojrzeć na V. Bałam się, że jak ujrzę go pogrążonego w smutku to całkowicie się załamię. Dlatego cały czas obserwowałam mijane obiekty. Mimo, że wcale mnie ona nie interesowały. Po prostu musiałam coś robić, żeby się nie zadręczać. Chociaż, może mi się to należało? Bez przerwy zastanawiałam się jak będą wyglądać teraz nasze relacje. W końcu tak bardzo chciałam, żeby było po staremu. Ach, zbyt wiele pragnę. Nawet nie spostrzegłam kiedy zasnęłam. Poczułam tylko silne ramiona unoszące mnie ku górze, a później zostałam ułożona na czymś miękkim. Było mi wygodnie.- To co powiedziałaś złamało mi serce, ale w żaden sposób nie zmieniło moich uczuć co do Ciebie. Przecież nie zmuszę Cię do miłości - zaśmiał się bez krzty rozbawienia i ucałował czubek mojej głowy.
Niby spałam, ale jednak nie do końca. To był bardziej półsen. Mimo to on nie wiedział, że wszytko słyszę. Właściwie to dobrze. Pogrążyłam się we śnie.
**Tae pov**
Zaraz po wigilii u państwa Han pojechaliśmy z Soo do domu należącego do moich rodziców. Dziewczyna zasnęła w środku jazdy uprzednio rujnując cały mój świat. Wszystko legło w gruzach za sprawą głupich, nieodwzajemnionych uczuć. Czy to nie jest śmieszne, że jedna osoba może zawładnąć twoimi uczuciami, sercem, rozumem, całym tobą? I ma nad tobą całkowitą władzę? A Ty niczym marny pionek w jej ręku albo wygrywasz i stajesz się królem ze swoją królową u boku albo przegrywasz lodując z boku szachownicy życia i jedyne co możesz zrobić to przyglądać się jak ktoś wygrywa zamiast ciebie. Wtedy już tylko obserwujesz jak twoja miłość przyjmuje uczucia wygranego. Jedyne co Ci pozostaje to zagrać jeszcze raz, zacząć nową grę lub wszystko zakończyć. Niby masz wybór, ale co jeśli wybierzesz źle? Warto ryzykować? Może lepiej od razu się poddać?
CZYTASZ
Notice me baby •Kth•
Fanfiction[W TRAKCIE REMONTU] Osiemnastoletnia Sophie postanawia wrócić do swojej ojczyzny i rozpocząć studia. Już na początku napotyka wiele problemów, lecz jeden nieznajomy w porę się zjawia, ratując ją od katastrofy. ...