Rozdział 29

396 37 14
                                    

**Sophie pov**

Staliśmy tak z Tae przez chwilę cali czerwoni, ale później się ogarnęliśmy i położyliśmy prezenty pod choinką tak, żeby mój braciszek tego nie zauważył. Przecież nie chcę niszczyć mu dzieciństwa oznajmiając, że Mikołaj nie istnieje.

- Siadajcie do stołu dzieciaki – zawołał nas tato zajmując swoje miejsce. Zrobiliśmy to o co prosił.

- Cześć. Wiesz, że jestem twoją siostrą? – zapytałam miło chłopca siedzącego naprzeciwko mnie, a on kiwnął twierdząco głową. Widać było, że odrobinę się wstydzi. – Jestem Sophie, ale możesz mówić mi Soo. A Ty jak masz na imię? – przedstawiłam się i wyciągnęłam do niego dłoń.

- Jestem Jaejoong. W skrócie Jae – oznajmił już trochę śmielej i uścisnął delikatnie moją wyciągniętą rękę.

- Ten dziwny chłopak obok mnie z głupim uśmieszkiem to mój przyjaciel Taehyung – przedstawiłam mojego uroczego, wiecznie wesołego kosmitę.

- Hej! – Tae się wyszczerzył pokazując rządek białych zębów.

- Cześć! – odpowiedział entuzjastycznie trzylatek i obaj przybili sobie piątkę. Coś czuję, że Ci dwaj mają podobne charakterki i się polubią.

- To opowiadaj. Co tam u Ciebie? – zagadnął tato i klasnął w ręce.

- No ostatnio dużo się u mnie dzieje. Sam początek mojego pobytu w Korei nie był za dobry, ale dzięki temu poznałam Tae i jego przyjaciół, którzy stali się także moimi przyjaciółmi. Ogólnie to przyjechałam tutaj z przyjaciółką, Amandą, ale ona chorobliwie zakochała się w Taehyungu i nawet go porwała, ale udało mu się uciec. Później okazało się, że jest ona schizofreniczką – streściłam im najkrócej jak mogłam ostatnie miesiące uwzględniając tylko te najważniejsze wydarzenia.

- O matko! Współczuję ci chłopcze.  Dobrze, że udało Ci się uwolnić – powiedziała przejęta Sang.

- No nieciekawie to wygląda, ale co takiego się stało, że się poznaliście? – zaciekawił się czterdziestolatek wskazując na mnie i V.

- Poszłam z Amandą do klubu. Podszedł do mnie chłopak i poprosił do tańca. Zgodziłam się. Później zaczął prowadzić mnie do toalety. Dobierał się do mnie, ale ja nie potrafiłam się wyrwać. Krzyczałam i wtedy na pomoc przyszedł mi właśnie Tae – wspomnienie tego wydarzenia przebiegło mi przed oczami wywołując tym samym nieprzyjemne emocje.

Szatyn zauważył to i złapał mnie pod stołem za rękę. Spojrzałam na niego lekko zaszklonymi oczami, a wtedy on posłał mi taki czuły, uspakajający uśmiech. W duchu byłam mu wdzięczna za wszystko co dla mnie robi. Nie wiem czym ja sobie zasłużyłam na takiego przyjaciela.

- Młodzieńcze, nie wiem jak mam Ci dziękować za uratowanie mojej córki. Gdybym... gdybym jej nie zostawił nic takiego nie miałoby miejsca – obwiniał się tato.

- Proszę się nie zadręczać. To nie Pana wina. Poza tym, gdyby nie ta sytuacja nigdy nie poznałbym Soo – pocieszał TaeTae z delikatnym uśmieszkiem.

- Ach, Sophie Masz szczęście, że przytrafił Ci się taki chłopak. Toż to skarb! Powinnaś się za niego brać póki możesz. W dodatku pasujecie do siebie idealnie! – rozmarzył się mój staruszek, a na moje policzki ponownie tego dnia wkradł się niechciany rumieniec.

- Też tak uważam proszę Pana – wyszczerzył się dumnie, a ja zrobiłam wielkie oczy. Niedowierzałam w jego słowa.

Myślałam, że się przesłyszałam. Czemu on mówi tacie takie rzeczy?! Robi mu tylko niepotrzebną nadzieję na to, że coś będzie między nami. Rzecz w tym, że my nigdy nie będziemy razem. Nie chcę od niego niczego więcej niż przyjaźń.

Notice me baby •Kth•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz