3

1.7K 166 38
                                    

Ashley

– Masz kaca? – pyta ojciec – W środku tygodnia?

Macham ręką i dopijam szklankę wody. Siedzimy w pięknej restauracji. Jemy makaron z krewetkami, który mężczyzna naprzeciwko mnie, w połowie go pochłonął. Na samą myśl o jedzeniu zbiera mnie na wymioty. Po wczorajszej imprezie cały czas czuję żółć w gardle. 

– Koniec szkoły, wiesz istnieją imprezy z takiej okazji – mówię zachrypniętym głosem. Samo otwierani buzi, powoduje u mnie okropny ból czaszki. 

– I to pozwala ci, na picie do utraty przytomności? 

Dobra jest gorszy niż matka. Serio. Ona chociaż nie truła mi godziny, o tym, że dziewczyny nie powinny się upijać. 

– Raz nie zawsze.

– Słyszałem coś innego. – Nie wiem, co mówi ta jego mina, ale zapewne nie zwiastuje nic dobrego. 

– Dobra, przyznaję, wpiłam za dużo. – Moje ręce opadają, w geście poddania. – Zadowolony?

Obraca widelcem w ręce, jest zadumany i trochę przestraszony. Poprawia mankiety i opada głębiej na swój fotel.

Coś się świeci.

– Nie do końca, ale to dobrze się składa.

Oszalał jak nic.

– Co masz na myśli mówiąc, że dobrze się składa...? – Nie daje mi dokończyć.

– Razem z matką stwierdziliśmy, że wakacje z dala od twoich wpływowych przyjaciół, dobrze ci zrobią. – Przy wypowiedzeniu, słowa wpływowi, robi niesmaczną minę.

Zrobić mi dobrze, może jakiś chłopak, a nie wyjazd z Manhattanu. 

– Z matką... – Spoglądam mu w oczy – mogłam się tego spodziewać. Chce się mnie pozbyć z domu. 

– Nie bądź dziecinna. – Zabawne, kto tutaj jest dziecinny? – Chcę cię zabrać do domu, Ian jest zachwycony.

Przetwarzam jego informacje. Do domu, do Brooklyna?

– Do Brooklyna? – powtarzam tym razem głośniej.

– Tak do Brooklyna. 

– A co z moimi przyjaciółmi? Może miałam palny?

Ojciec podwija mankiety swojej bardzo gładkiej koszuli. Dopiero teraz dostrzegam brak obrączki na dłoni. Mama nadal ją nosi. Czy to oznacza, że kocha go?

– Chciałbym, żebyś spędziła te wakacje ze mną.

Jest spokojny. Ale ja nie jestem. 

– Z tobą, czy w twoim domu? Wiesz, bo to różnica. 

– Ashley, masz spędzić te wakacje w Brooklynie. To już postanowione – Patrzy prosto w moją twarz. – Nie wiem, co zrobiłem nie tak... Dobra, spędźmy te wakacje naprawdę jak córka i ojciec.

– Chyba jak córka i ojciec na delegacji.

Nie wygra ze mną, chyba właśnie zdał sobie z tego sprawę. Ale już nic nie mówi, nie sprzecza się ze mną. Je w spokoju. Przegląda prasę i popija kawę. 

Zastanawiam się, skąd ta nagła zmiana. Dlaczego chce, żebym jechała na wakacje do niego. 

Dokładnie dziesięć procent. Mój ojciec, tyle spędza czasu w swoim domu, w notowaniu całorocznym. 

Skąd ta troska o mnie?

– Więc kiedy mam jechać? 

Uśmiecha się pod nosem i kończy swoje danie. 

without emotions ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz