Max
Wieczorem wpadam jak burza do domu chłopaków. Z Doltanem mam jeszcze do pogadania. Cholernie mnie wkurwił, tym jak wszedł nieproszony do mojej pracowni.
Sięgam po piwo, upijam łyk i osadzam się na kanapie.
– Ej czekaj – mówi Log, widząc mój podły humor. – Co cię ugryzło?
Jeszcze nic, ale przypominając sobie Sama obściskującego w knajpie Ash, nie mogę usiedzieć na dupie.
– Sam – odpowiadam ze złością. – Ten facet jest koszmarny.
– Znów sadził się na imprezie i próbował poderwać twoją laskę?
– Gorzej – Jestem tak wkurzony, że przed tym jak mu to opowiem opróżniam całą butelkę piwa. – Dosadzał się do Ashley.
Jego śmiech jest wkurzający. Trzęsie się na kanapie jak hiena.
– Z tego co wiem, to wolna dziewczyna.
– Z tego co wiem, to Sam jest skończonym kretynem.
– Cholera, bardzo musiał cię wkurzyć. Może wyskoczymy do baru? – pyta odkładając pana na szklany stolik.
– Nie mogę – jęczę sfrustrowany. – Muszę pomóc Jennifer w przygotowaniach do balu, prosiła mnie o drobną naprawę oświetlenia.
– O tej godzinie? – dziwi się. – Stary, kobiety się o ciebie biją.
– Coś w tym stylu – mamroczę niewyraźnie.
Wstaję z kanapy i kieruję się do kuchni. Wyciągam z piekarnika kurczaka z obiadu i chwytam za mięso. Nie chcę rozmawiać z Logiem, spoko z niego kumpel, ale czasami za dużo klepie jęzorem. W samą porę z góry wyłania się D.
– Hej ty – wołam do niego. – Mamy sprawę do ogadania.
Jego wielka sylwetka obraca się w moją stronę i kiwa głową.
– Sory stary – klepie mnie w plecy, a drugą ręką sięga po stołek barowy. – Beznadziejnie wyszło.
– Stało się.
– Jestem zaskoczony – uśmiecha się. – Ashley Montgomery? – przycisza głos. – Stary Ian ci jaja oderwie.
Cholera. Wiem, co Ian by mi zrobił, gdyby się dowiedział że pomiędzy mną, a Ash jest jakaś chemia.
– Yhym – mruczę, znad kawałka mięsa. Obcieram usta dłonią. – Dlatego nie piśniesz mu ani słowa.
D. zanosi się śmiechem, a ja chowam obiad z powrotem do piekarnika. Wychodzę z domu i odpalam auto. Czas na spotkanie z Jef.
Ashley
Wiercę się na krześle kuchennym. Jemy wspólną kolację, dacie wiarę? Ja, Ian i tata siedzimy przy stole i zajadamy się sałatką z łososia. Tata wygląda na zadowolonego ja również, ponieważ mój brat jest tutaj i jest trzeźwy.
– Cieszę się – mówi ojciec, sięgając po grzankę. – Rodzina w komplecie.
Gryzę się w język, by nie powiedzieć czegoś głupiego. Nie będę psuła tej chwili, moimi zaborczymi próbami połączenia rodziców.
– Tak – odpowiada za mnie Ian.
Popijam wielki kęs, sokiem pomarańczowym i wycieram usta w serwetkę.
– A gdzie Jennifer?
Tata spogląda na mnie uradowany. Po raz pierwszy pytam o jego dziewczynę. W gruncie rzeczy, Jef to świetna kobieta.
– Miło, ze pytasz Ashley, Jennifer jest na spotkaniu organizacyjnym balu.
Kiwam głową i sprzątam naczynia.
– Mam nadzieję, że znalazłaś już partnera – ciągnie tata.
– Niekoniecznie...
– Jak to nie – przerywa naszą wymianę zdań Ian. – A Sam?
– Sam – twarz mężczyzny rozpromienia się. – Edwards?
– Ashley się z nim spotyka – odpowiada mój brat, ładując sobie do ust grzankę.
– To prawda, kochanie?
Posyłam śmiercionośne spojrzenie Ianowi i uśmiecham się do taty.
– Spotyka, to zbyt dużo powiedziane, kilka razy na siebie wpadliśmy.
– I całowaliście się na ganku...
– Ian – krzyczę.
Chłopak robi minę niewiniątka, a jego kasztanowe włosy spadają mu na oczy, gdy pochyla się nad kolejną grzanką. Patrzę na niego i nie mogę uwierzyć, że to powiedział.
– Cieszę się – wypala ojciec.
– Słucham? – pytam.
Tata wstaje od stołu i podchodzi do wysepki kuchennej.
– Edwards, to najlepsza partia w Brooklynie, gdybyś zjawiła się z nim na balu, moja pozycja znacznie by wzrosła i kto wie, może ten kontrakt z jego stryjem w końcu wszedłby w drogę.
Posyła mi dyplomatyczny uśmiech i sięga po karafkę z wodą. Nalewa sobie do szklanki ciesz i upija łyk.
– Nie jest to najlepszy pomysł.
– Ashley, to tylko jeden wieczór – nalega tata. – Później nie musisz z nim rozmawiać, wiem że straszny z niego chłopak, słyszałem te wszystkie plotki, ale zrób to dla swojego staruszka.
Uśmiecham się pod nosem i kiwam głową.
– Chyba mogę to zrobić – zgadzam się. – W końcu to kilka godzin.
Tata podchodzi do mnie i przytula mnie do siebie. Całuje moje czoło.
– Zuch dziewczyna – odpowiada.
Wychodzi z kuchni do gabinetu i zostawia mnie i Iana samych. Siadam przy nim i odsuwam mu talerz z jedzeniem. Patrzy na mnie obudzony.
– Ja to jadłem.
– A ja mam swoje życie – Kieruje w niego palec. – A moje życie, to PRYWATNOŚĆ. – Ostatnie słowo literuję. – Więc bracie, czy mógłbyś uszanować moją prywatność?
– Spoko siostra, a teraz oddaj mi moje jedzenie – mówi.
– Oddam ci, tylko na drugi raz nie informuj taty, za każdy razem gdy kogoś pocałuję.
– A z kim się jeszcze całujesz? – pyta zaczepnie.
– Ale z ciebie palant, Ian.
Idę w ślady taty i wychodzę z kuchni. Odprowadza mnie głośny śmiech mojego brata. Wchodzę do sypialni i zamykam się na klucz. Opadam zmęczona na podłogę, osuwając się o drzwi.
Wyjmuję telefon z tylnej kieszeni szortów i spoglądam na wiadomość od nieznajomego numeru.
Nieznajomy: Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, ale wykradłam twój numer od Iana. Jutro zakupy? Nina xx
Uśmiecham się pod nosem, ponieważ polubiłam tą zwariowaną dziewczynę.
Ja: Pewnie x
Ładuję się do łózka i przeglądam zdjęcia z Bradem. Patrze na zdjęcia z wakacji, na te na których jesteśmy z przyjaciółmi. Oglądam te z zajęć i w moim domu. Zastanawiam się, gdzie popełniłam błąd? Czy jestem aż tak naiwna?
Jak mogłam nie zauważyć, że nie jest tak jak na początku?
Usuwam zdjęcie, za zdjęcie i chowam telefon pod poduszkę. Przed zaśnięciem jednak pisze jeszcze do Kate.
Ja: Masz rację, chyba lubię Maxa.
Uśmiecham się pod nosem przypominając sobie poranek. Znów przechodzą przeze mnie dreszcze. Teraz nie będę naiwna.
CZYTASZ
without emotions ✔
RomanceJak bardzo zmieni się życie dziewiętnastoletniej Ashley Montgomery, kiedy okaże się, że jej chłopak zdradzał ją od dłuższego czasu? Jaki wpływ na to, będzie miała jej przeszłość? Jak sobie poradzi, kiedy jaj świat, połamie się na kawałki? Ashley n...