21

1K 106 44
                                    

Ashley

– Dasz wiarę? – piszczy Nina. 

Siedzimy przy mojej toaletce i próbujemy zrobić się na przysłowiowe bóstwo. Przyszła pora balu charytatywnego. Natomiast Nina, od kilku godzin okupuje mój pokój i zawala go kosmetykami.

– Nie mogę w to uwierzyć, że ni kupiłaś żadnej sukienki – mówi. – Chcesz iść w czymś zwyczajnym? To największy bal w Brooklynie. 

Tuszuję swoje rzęsy i doczepiam kępki sztucznych. Wyciągam bronzer z kosmetyczki i sięgam po duży pędzel.

– Nic nie przypadło mi do gustu. 

– Za to partnera wybrałaś wyśmienitego.

Jej skwaszona mina uświęca mnie w przekonaniu, jak bardzo nie lubi Sama. 

– Co jest między wami?

Krzywi się mocniej. Odkłada paletkę cieni i udaje że wymiotuje.

– Między nami nic nie ma – mówi, a dla upewnienia wystawia język z obrzydzenia. – Sam to idiota, dupek.

– Co zrobił?

Humor wylatuje z pokoju i nagle robi się śmiertelnie poważnie.

– Zniszczył moje dwa lata życia – odpowiada szczerze, a gorycz w jej głosie odbija się echem w pokoju. 

Odkładam kosmetyki na toaletkę i podchodzę do niej. Siadam po turecku, naprzeciwko dziewczyny. Zadałam jej włosy za ucho. 

– Powiedz mi.

Przygryza wargę, a oczy zachodzą jej łzami. 

– Odurzył mnie narkotykami i zgwałcił. 

– Co?

Jej zdanie odbija się echem w mojej głowie. Sam zgwałcił, Nine? Kiedy?

– Kiedy? – powtarzam na głos.

– W dzień zakończenia szkoły – Powstrzymuje łzy. – Organizował imprezę u siebie, chodziłam z nim od kilku miesięcy, powiedział że nie może mnie na niej zabraknąć. Byłam szczęśliwa, wiesz? Chodziłam z przyjacielem brata, który swoją drogą był ode mnie starszy, był przystojny... Wszystkie koleżanki mi zazdrościły. – Jej oczy mają w sobie ogromny smutek, gdy wspomina tamten dzień. – Kochałam go Ashley, oddałabym za niego życie, a on nafaszerował mnie jakimiś tabletkami i zaciągnął do swojego pokoju. Szkoda że nie dał mi ich więcej, szkoda ze pamiętam każdą sekundę tej paskudnej nocy. 

– Nina, ja... – Jestem zbyt słaba i łamie mi się głos. – Dlaczego nic z tym nie zrobiliście?

Gniewnie na mnie patrzy, poprawia włosy.

– Zrobiliśmy Ash, tylko jego zasrany ojciec ma więcej kasy niż dwójka rodzeństwa, którym zmarli rodzice i zostali bez groszy przy duszy. 

– Przykro mi.

– Nie chodzi oto, żeby było ci przykro – mówi szczerze i posyła mi lekki uśmiech. – Nie chcę żeby spotkało ciebie to samo. 

Uśmiecham się. 

– Nie spotka – mówię. 

– Masz mnie, masz Maxa i Iana – Godzi się ze mną. 

Kiwam głową, ma racje mam ich wszystkich. Pomogą mi, Max już to robi. 

– Swoją drogą – wstaje z podłogi i podchodzi do łóżka na którym znajduje się pudełko, które ze sobą przyniosła. – Wspominając Maxa, mam dla ciebie coś od niego. 

without emotions ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz