Max
– Masz coś przeciwko, jeśli zostawię cię u mnie w domu?
Ashley w pięknej sukience kręci głową. Ma na sobie moją skórę, ponieważ w trakcie jazdy, skostniały jej ręce. Otwieram przed nią drzwi wejściowe i wita nas ciemność.
– Jasne że nie, jeśli będę mogła poczęstować się czymś do jedzenia.
Uśmiecham się do niej i prowadzę w głąb domu. Świecę światło w kuchni i otwieram lodówkę.
– Nie jest tutaj za bogato, ale chyba się najesz – Stawiam przed nią sok ananasowy. – potrzebujesz czegoś jeszcze?
Kręci głową. Zeskakuje ze stołka na którym zdążyła się już rozsiąść i staje przede mną. Zadziera swoją głowę i patrzy mi w oczy. Zagryza wargę, a krew buzuje mi w żyłach. Do jasnej cholery, dlaczego ona się ze mną droczy.
– A ty? Co będziesz robił w tym czasie?
Łapie jej biodra, a ona z piskiem wskakuje na mnie i obejmuje mnie nogami w pasie. Całuje jej spierzchnięte usta. Smakuje jak powietrze, nocne powietrze. Wsuwam swój język i całkowicie się w tym zatracam. Całowanie Ashley jest, cholernie dobre.
– Wolałbym robić wiele innych rzeczy, z tobą w roli głównej, ale muszę załatwić coś dla twojego brata.
Kiwa głową i znów staje na zimnych kafelkach. Oddaje mi kurkę.
– Ubierz ją, bo jest zimno.
– Nie musisz mi o tym mówić, przez to jestem cały drętwy – Uśmiecham się.
– Cały, huh? – Dziewczyna znika w kuchni, ale da się słyszeć w jej głosie zboczoną uwagę. Lubię świntuszyć.
– Tak cały – wołam do niej. – Wychodzę, gdy będziesz zmęczona wiesz gdzie jest moja sypialnia.
– Wiem – krzyczy z pełną buzią. A ja znikam.
***
Z moich ust wydobywa się siwy dym. Oparty o motocykl stoję przed starym magazynem na obrzeżach miasta i czekam co się wydarzy. Jest tu cholernie cicho, słychać tylko cichy pomruk wiatru. Nie ma tu żywej duszy.
Jednak małe źródło światła dochodzące z kantorka po lewej stronie, schowanego między ścianą wschodnią, a zachodnią, trzyma mnie tutaj.
Tak naprawdę nie załatwiam nic dla Iana. Chciałem załatwić coś dla siebie i Ashley.
Tak jak myślałem, po chwili spomiędzy murów, wyłania się czarna sylwetka. Jest skąpana w świetle księżyca i latarni. Ubrany w dresową bluzę i czarne spodnie, omija mój motocykl i idzie, w stronę, zaparkowanego jedną przecznice stąd, samochodu.
Wyrzucam peta na asfalt i uśmiecham się do siebie. Idę za nim. Wyczuwa moją obecność, ponieważ jego ramiona lekko się garbią i przyspiesza kroku. Ja też przyspieszam, szarpię jego ramię i odwracam go do siebie.
– Edwards – syczę. – Dobrze, że w końcu się spotykamy sam na sam.
Chłopak szarpie się, a kaptur spada mu z głowy. Mierzy mnie wściekłym spojrzeniem.
– Spierdalaj. – Nadal się wyrywa, lecz teraz znacznie słabiej.
– Nie będę spierdalał – ryczę. – Odejdę stąd, jeśli obiecasz mi, że zostawisz w spokoju Ash.
W końcu udaje mu się uniknąć mojej ręki. Oddala się o dwa kroki i szyderczo się śmieje. Nie lubię sukinsyna.
– To nie twój zasrany interes, Black.
CZYTASZ
without emotions ✔
RomanceJak bardzo zmieni się życie dziewiętnastoletniej Ashley Montgomery, kiedy okaże się, że jej chłopak zdradzał ją od dłuższego czasu? Jaki wpływ na to, będzie miała jej przeszłość? Jak sobie poradzi, kiedy jaj świat, połamie się na kawałki? Ashley n...