Max
Dzisiejszy dzień jest do bani. Właśnie włóczę się samochodem w korku i marze tylko o tym żeby znaleźć się w domu. Uśmiecham się na myśl o domu, ponieważ jest w nim Ashley i pewnie szykuje dla mnie kolację.
Od dwóch tygodni dziewczyna okupuje mój dom, a mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie jej seksowny tyłeczek kręci się po pokojach, a ja mogę sobie patrzeć.
Cieszę się z tego że mieszkam z Ashley. I nie chodzi tu tylko o to, że to jest seksowna Ashley, w moim domu. Ale o normalność. Potrzebuję normalności i potrzebuję Ashley. A ona idealnie z nią współgra. Od kiedy rodzice zmarli, a Nina miała nieprzyjemną akcję z tym popaprańcem, siedziałem w domu albo w pracy i zarabiałem na życie.
Ashley idealnie wyprowadza mnie z tej rutyny.
Parkuję pod domem i patrzę na budynek skąpy w ciemności. W kuchni nie świeci się światło, tak jak zazwyczaj. To powoduję, że staję się ostrożniejszy. Wysiadam z auta i zamykam go na klucz. Podchodzę do drzwi wejściowych i ciągnę za klamkę, ta ustępuje.
Może Ashley, szybciej poszła spać?
Wewnątrz budynku, panuje grobowa cisza. Nie słychać najmniejszego szmeru, ani włączonego telewizora. Zaglądam do salonu, w którym również nic się nie dzieje. Zrzucam sportową torbę i buty w przed pokoju i wspinam się na schody.
Staję przed drzwiami do pokoju, w którym od kilkunastu dni śpi Ashley i pukam.
Słysze pociągnięcie nosem, po czym następuje ogromny rumor. Co jest?
Otwieram drzwi i patrzę na nagą Ashley. No prawie nagą. Ma na sobie krótkie spodenki i stanik sportowy. Stoi do góry nogami opierając się na łokciach i ma zamknięte oczy. Oddycha równomiernie, w końcu rozchyla powieki i częstuje mnie kpiącym uśmiechem.
Staję jak wryty i pewnie wyglądam jak wariat.
– Hej – bąka Ash, wstając z fioletowej maty do ćwiczeń. – Poważnie, prawie przyprawiłeś mnie o zawał serca. Nie skradaj się tak więcej.
– Co ty wyprawiasz? – pytam rozbawiony.
Dziewczyna tylko przewraca oczami i siada na łóżku. Masuje swoje stopy i w końcu zaszczyca mnie spojrzeniem.
– Salamba Sirsasana* –odpowiada obojętnie.
– Aha – mówię śmiejąc się.
– To joga.
– Co cię nagle wzięło na jogę?
Dziewczyna pochmurnieje i staje przede mną. Ostatnio jej humorki są nie do wytrzymania.
– Zen, moje zen wariuje – odpowiada śmiertelnie poważnie. Nie zamierzam się z nią sprzeczać, ponieważ wiem ze jest bliska przywaleniu mi w głowę.
– A od kiedy przejmujesz się swoim Zen?
– Jak chodziłam z Bradem, bardzo często uprawialiśmy jogę.
Mój humor trochę wyparowuje, gdy wspomina tego patafiana. Jestem pewien, ze uprawiali coś innego, ale nie mówię tego głośno.
– Dzwonił do mnie – mówi w końcu.
– I kazał ci stać do góry nogami?
Ta znowu wywraca oczami i podchodzi do krzesła. Zakłada bluzę i patrzy na mnie posępnie.
– Nie.
– Więc w jakim celu dzwonił?
Patrzy na swoje dłonie, gdy mówi:

CZYTASZ
without emotions ✔
RomanceJak bardzo zmieni się życie dziewiętnastoletniej Ashley Montgomery, kiedy okaże się, że jej chłopak zdradzał ją od dłuższego czasu? Jaki wpływ na to, będzie miała jej przeszłość? Jak sobie poradzi, kiedy jaj świat, połamie się na kawałki? Ashley n...