25

905 100 17
                                    

Max 

Miękkie wargi Caroline dotykają moich. Pachnie jak wspomnienie. Gdy całuje mnie, a zapach jej szamponu wypełnia moje nozdrza, czuję się jak w domu. Przypominam sobie mamę. Przypominam sobie to wszystko, co kiedyś można było nazwać rodzinnym szczęściem. 

Dotykam jej rudych pukli włosów. Miękkie loki wtapiają się w moje palce i przypominam sobie dom. Prawdziwy dom. Głos mamy mówi do mnie tak dobre rzeczy.

Gdy zamykam oczy widzę ją. Jej ciemne włosy otulają jej twarz,a  promienie słońca tworzą małą aureolkę dookoła głowy. Wygląda jak anioł. Ale jej nie ma wśród nas i to co teraz robię, jest nie na miejscu. Kocham Ashley.

– Co ty odpierdalasz?

Caroline chichoczę. Nienawidzę tego dźwięku. Perfekcyjna do szpiku kości, rudowłosa piękność, córka burmistrza Nowego Yourku. Ideał perfekcji, który przecież nie mógł związać się z synem ojca pijaka. 

– Max, ja...

Jej idealne usta otwierają się jak u ryby, która łapie powietrze. 

– Caroline, źle mnie musiałam zrozumieć – mówię i łapię się za włosy. – Mówiąc, że nie żywię urazy nie miałem na myśli, że możemy do siebie wrócić. Chodziło mi raczej o to, ze możemy zachować koleżeńskie stosunki. To wszystko. Mam kogoś i zależy mi na niej.

Kiwa głową i nic nie mówi. Kurwa, jaka ona dyplomatyczna. 

–Możesz coś powiedzieć.

– Ja sądzę... – Znów nie kończy swojego zdania.

– Do kurwy, Caroline powiedz coś!

Bierze głęboki oddech. 

– Dupek z ciebie, mówiłeś że mnie kochasz!

– Lata temu, w dodatku to ty mnie zostawiłaś, nie ja ciebie... Podobno nie mogłaś znieść myśli że utkniesz w tej dziurze. Dałem ci przestrzeń, ale ty stwierdziłaś, że albo z tobą jadę, albo z nami koniec. Musiałem się opiekować siostrą, nie mogłem jej zostawić samej, bez opieki.

– Liczyłam na to, że wrócimy do siebie.

– Chora jesteś? Miałem na ciebie czekać? Dlaczego nagle zmieniłaś zdanie?

– Do cholery, Max!

– Nie wierze, powtórz to – śmieję jej się w twarz. – Czy ty właśnie przeklęłaś?

– Denerwujesz mnie, myślałam że zakopiemy topór wojenny, nie jesteśmy już dziećmi, ale ty ciągle masz te swoje ale. Rodzina, ta twoja rodzina, z której nic nie zostało!

To jest właśnie prawdziwa twarz mojej byłej dziewczyny. Na zewnątrz słodka, poukładania i idealna. Tak naprawdę straszna z niej suka. Nie ma w niej żadnej harmonii.

– Smaż się w piekle Max!

Wyszła. Nie dała mi nawet dojść do słowa. Znowu to zakończyła. Tak jak ostatnio. Powiedziała to co chciała, wyszła i zostawiła mnie na tyle lat. Ty że teraz to ja dałem jej kosza. To ja powiedziałem, że to niemożliwe. Nawet nie miała wyboru.

W drzwiach, tych samych przez które niedawno wybiegła rudowłosa, pojawia się Log z moją siostrą. Patrzę na Ninę która ma dziwną minę i chce mi coś powiedzieć, lecz ja ją mijam w wejściu. 

– Max, była tu...

– Caroline, tak była tu, posłałem ją do diabła.

Albo to ona mnie posłała do diabła. Cholerna Caroline.

without emotions ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz